Już w niedzielę mecz o Superpuchar Polski 2018 im. Andrzeja Niemczyka. Rafał Bała przy okazji meczu imienia wielkiego trenera, wspomina w swoim felietonie także jego „Złotka”. Niedawno minęło bowiem 15 lat od wielkiego sukcesu polskiej żeńskiej siatkówki. Pod koniec września 2003 roku w Ankarze Polki zostały mistrzyniami Europy, czym zadziwiły nie tylko Stary Kontynent, ale też cały siatkarski świat.
2 lata wcześniej trudno było „załatwić” Polkom lepszych sparingpartnerów niż Białoruś, Słowacja, czy egzotyczna Argentyna. Na grające w Grand Prix zespoły Niemiec, Korei Południowej albo Japonii nasze siatkarki patrzyły z zazdrością, a w mistrzostwach świata 2002 przegrywały z Greczynkami…
Pamiętam jak dziś gorący, czerwcowy wieczór z 2002 roku, kiedy - prowadzona przez trenera Zbigniewa Krzyżanowskiego - drużyna pokonała Niemki 3:0 w kwalifikacjach do mistrzostw Europy. Do siatkarek i dziennikarzy po meczu w Dessau podszedł uśmiechnięty od ucha do ucha, elegancki pan. Miał niespełna 60 lat i ogromne doświadczenie trenerskie. To był Andrzej Niemczyk, od prawie ćwierćwiecza „na wygnaniu” w Niemczech i Turcji. Czy wtedy spodziewał się, że kilka miesięcy później odbierze telefon i usłyszy: „Andrzej, pomożesz?”.
Zbigniew Krzyżanowski zrezygnował z prowadzenia kadry, a jego miejsce zajął Niemczyk. Skrzyknął doświadczone zawodniczki (m.in. Dorotę Świeniewicz, Magdę Śliwę i swoją córkę - Gosię) i dokończył udane eliminacje.
Na finały do Turcji jechał jak do siebie. Tam przecież prowadził Vakifbank i Eczacibasi, stając na podium Pucharu Europy. Drużyna była ciekawa. Połączenie doświadczenia (wspomniane Śliwa, Niemczyk, Świeniewicz, czy Gosia Glinka) z młodością (21-letnia Agata Mróz, 20-letnia Kasia Skowrońska, czy 17-letnia medalistka MŚ juniorek, Anna Podolec). Czołową postacią tej ekipy była Asia Mirek. I to właśnie ona dała swoim koleżankom wielki impuls. Niestety, sama musiała czym prędzej wracać do Polski. Chodzi o zerwanie więzadeł w kolanie pod koniec rozgrzewki przed pierwszym meczem w Antalyi. Ze ściany monumentalnej hali siatkarkom przyglądał się 5-metrowy Mustafa Kemal Ataturk, gdy Iza Bełcik posłała piłkę do Asi. Ta źle postawiła nogę spadając na parkiet i skręciła kolano. W polskiej ekipie zapanowała konsternacja. Kto zastąpi jedną z najlepiej punktujących polskich siatkarek w starciu z silna Holandią? Na boisku w to miejsce pojawiła się Gosia Niemczyk. Bardzo ważny mecz, wygrany przez Polki 3:2.
Później były kolejne triumfy: nad Ukrainą i Bułgarią, porażka z Włoszkami i przypieczętowanie awansu do półfinału zwycięstwem nad Czeszkami. Ale tak naprawdę drogę do najlepszej czwórki utorowały Polkom Bułgarki, pokonując Włoszki 3:2. I to w jednym z najdziwniejszych meczów jakie widziałem. Po 2,5 godziny gry belgijski sędzia Johan Callens odgwizdał koniec spotkania. Jego zdaniem, Antonina Zetowa zaatakowała w aut i dała zwycięstwo Italii. Bułgarki były załamane, Włoszki szczęśliwe. Wtedy jednak asystent Callensa, Turek Nihat Ermihan podszedł do Belga i oznajmił mu, że piłka musnęła palce włoskiej blokującej. Nie pamiętam dokładnie, czy chodziło o Piccinini, czy Rinieri. W każdym razie powtórek wideo nie było, a Callens uwierzył Ermihanowi na słowo. Wznowił grę, a po chwili Bułgaria wygrała tie break 19:17! Tym razem to Włoszki utonęły we łzach. Mistrzynie świata nie zdobędą medalu mistrzostw Europy!
Tego wieczora wracałem do małego hoteliku, oddalonego od hali o około 8 kilometrów, jak zwykle urokliwą plażą Antalyi. Byłem uradowany i oszołomiony. Jutro trzeba się zbierać w drogę do Ankary! 10 godzin autobusem, a na miejscu szansa na pierwszy w historii polskiej żeńskiej siatkówki medal mistrzostw Europy. Atmosfera w ekipie wspaniała, bo przecież dziewczyny już nic nie musiały. Plan wykonały w 120 procentach, choć pojawiła się okazja do wykonania 200 procent normy. W półfinale trafiały przecież na Niemki, które w kwalifikacjach do tego turnieju bez problemu pokonały.
I znów gigantyczny wizerunek Ataturka, omiatającego spojrzeniem siatkarki ze ściany hali jego imienia. 9 lat później, gdy w Ankarze rozgrywano turniej kwalifikacyjny do igrzysk (ale już w innej, nowoczesnej hali), odwiedziłem ten obiekt. Opustoszały, ciemny, trochę przerażający. Z tym samym, ogromnym portretem „Ojca Turków”. Wróciły wspomnienia półfinału, w którym Gosia Glinka zdobyła 41 punktów. – Nie miałam jakiegoś specjalnego nakazu grania wszystkiego do Gosi. Po prostu widziałam, że ma swój dzień i dziwne byłoby, gdybyśmy tego nie wykorzystały – wspomina tamten dzień Magda Śliwa, najlepsza rozgrywająca tych mistrzostw. Mistrzostw, w których podczas gry o medale siatkarki nie miały odpowiedniego miejsca do rozgrzewki! Widok rozgrzewających się w korytarzu przed finałem Polek był trochę śmieszny i bardzo dziwny. Prawie tak dziwny, jak płynące z hali kłęby dymu papierosowego. Wtedy w Turcji na trybunach można było palić!
Do historii przeszła opowieść Izy Bełcik, jak to zapomniała butów na mecz finałowy. W wyścig z czasem taksówką ruszył do hotelu kierownik reprezentacji Polski, Krzysztof Turowski, który zdążył Izie dostarczyć odpowiednie obuwie. Zresztą, kilka godzin później po wygranym z Turcją 3:0 finale Krzysztof „załatwił” Polkom szybki transport do hotelu autokarem z eskortą policji na sygnale. Świętowanie w hotelowym pokoju, 2-3 godziny snu i poranny wyjazd na lotnisko. A w kraju radość, ale i niedowierzanie. Jak to się stało? Niemczyka nazywano raz szarlatanem, innym razem cudotwórcą. To wtedy po raz pierwszy pojawił się w stosunku do polskich siatkarek termin „Złotka”. Mniej życzliwi wskazywali na to, że Polkom sprzyjało w Turcji szczęście i że będzie im trudno znaleźć się w czołówce w kolejnych mistrzostwach. Tymczasem one 2 lata później w Zagrzebiu powtórzyły sukces, tym razem pokonując w finale Włoszki. Ale wtedy były już ograne na międzynarodowej arenie. Miały za sobą występy w Grand Prix, w Pucharze Świata, czy prestiżowym turnieju w Montreux. Posmakowały zwycięstw nad Rosją, Stanami Zjednoczonymi, czy Japonią.
Ich kariery potoczyły się różnie, ale wiele z nich wykorzystało szansę. Dziś na boiskach pozostały jeszcze dwie z tamtego składu - Ania Miros (wtedy Podolec) i Kasia Skowrońska-Dolata. Agata Mróz i Andrzej Niemczyk nie żyją. Niektóre „Złotka” spełniały się jako trenerki (Magda Śliwa), w pracy z młodzieżą (Dominika Leśniewicz, Dorota Świeniewicz, Asia Mirek, Gosia Glinka, Masza Liktoras). Gosia Niemczyk wybrała politykę, a Ola Jagieło posadę dyrektora w BKS-ie Bielsko-Biała. Wszystkie łączą miłe wspomnienia i jak najbardziej słuszne poczucie, że dla polskiej siatkówki zrobiły coś wyjątkowego.
Używamy plików cookies, w tym plików służących do personalizowania treści i reklam, udostępniania funkcji mediów społecznościowych i analizowania ruchu na stronie.
Informacje o tym w jaki sposób korzystasz z naszej witryny udostępniamy również naszym partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym, którzy mogą łączyć je z innymi informacjami, które im przekazałeś lub które zebrali podczas korzystania z ich usług (wówczas stają się odrębnymi administratorami Twoich danych).
Administratorem Twoich danych osobowych jest Polska Liga Siatkówki S.A. z siedzibą przy ul. Bagno 2, 00-112 Warszawa. Jeśli chcesz uzyskać więcej informacji, zapoznaj się z naszą Polityką prywatności i plików cookies.
Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.
Zapisywanie informacji dotyczących bieżącej sesji użytkownika (session id)
Zapisywanie informacji, jakie ciasteczka użytkownik zaakceptował
Dla użytkownika niezalogowanego trzymanie informacji o typowaniu użytkownika na stronie (wynik obstawionego meczu); dla użytkownika zalogowanego ta informacja trzymana jest w bazie danych
Dla użytkownika niezalogowanego trzymanie informacji o glosowaniu w sondażu (na jaką odpowiedź zagłosował); dla użytkownika zalogowanego ta informacja trzymana jest w bazie danych
Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań, w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych PLS i naszych partnerów.
Określa, czy przeglądarka użytkownika akceptuje pliki cookie.
1 – Pliki cookie są dozwolone
3 – Rezygnacja
Token zabezpieczający do funkcji rezygnacji
Aby zapewnić zapobieganie oszustwom
Do przechowywania i śledzenia odwiedzin w witrynach
Pliki analityczne wykorzystujemy do pomiaru i analizy oglądalności strony (pozwalają nam mierzyć np. ilość odwiedzin, wyświetleń, średni czas przebywania na stronie, zbierać informacje o źródłach ruchu). Dzięki nim wiemy w jaki sposób użytkownicy korzystają z serwisu i możemy poprawić jego działanie.
Służy do rozróżniania użytkowników
Służy do ograniczania szybkości żądań. Jeśli Google Analytics zostanie wdrożony za pośrednictwem Google Tag Manager, ten plik cookie będzie miał nazwę _dc_gtm_<property-id>
Służy do utrwalania stanu sesji
Służy do rozróżniania użytkowników
Pliki cookies to małe pliki tekstowe, które są umieszczane na urządzeniu osoby odwiedzającej stronę internetową. Instalowanie na Twoim urządzeniu plików cookies, które są niezbędne do poprawnego wyświetlania strony i korzystania z dostępnych funkcjonalności, nie wymaga Twojej zgody. Jest ona jednak niezbędna w przypadku stosowania plików cookies podmiotów trzecich (np. analitycznych, reklamowych, społecznościowych). W każdej chwili możesz zmienić ustawienia lub wycofać zgodę na umieszczanie na Twoim urządzeniu plików cookies innych niż niezbędne do korzystania z naszego serwisu.
Jeśli chcesz uzyskać więcej informacji na temat wykorzystywanych w naszym serwisie plików cookies oraz przetwarzania danych osobowych i przysługujących Ci praw, zapoznaj się z naszą Polityką prywatności i plików cookies.