Dzięki zwycięstwu w Enea Cup 2011 Bogdan Serwiński jest trenerem, który wygrał wszystko co możliwe na krajowym podwórku. Trudno się więc dziwić radości, jaką okazywał szkoleniowiec po ostatnim gwizdu sędziego w meczu z BKSem.
- Wielkie, wielkie, wielkie uznania dla dziewcząt, bo to był bardzo ciężki mecz. Bielsko jest odrodzone, a po wczorajszym meczu grały na takiej euforii i zatrzymać taki zespół jest cholernie trudno. Druga sprawa to ciężar całego sezonu w czasie którego wykonaliśmy katorżniczą pracę. Teraz mogę jednak powiedzieć, że warto było - mówił po meczu z BKSem Bogdan Serwiński.
Mecz od początku nie układał się po myśli muszynianek. Trener Serwiński twierdzi jednak, że cały czas wierzył w swój zespół. - Powiem szczerze, że ja mam taki głupi charakter - a może bardzo dobry - że cały czas mam wiarę w swój zespół. Cały czas wierzę, że dziewczyny się odbudują. Cały czas jednak chcę zespołowi pomóc. Może czasami nadmiernie emocjonalnie, może zbyt impulsywnie ale razem z zespołem walczę i nie odpuszczam - tłumaczy szkoleniowiec.
Pomimo sporej przewagi na początku każdego seta, bielszczanki za każdym razem potrafiły dogonić zespół z Muszyny. - Ta sinusoida w finałach jest naturalna i nic nie jest wbrew tej dyscyplinie sportu - ocenia trener Banku BPS Muszynianki Fakro, który osiągnął tym samym już wszystko na krajowej arenie. - Zawsze najtrudniej jest powtarzać sukcesy ale jest jeszcze Europa, do której pukamy, ale jeszcze nie na tyle, żeby całkiem wejść. Już teraz wiemy, że zagramy w przyszłym roku w Lidze Mistrzyń, a to daje nam komfort w play offach - podkreśla Bogdan Serwiński.
Na pytanie co się podobało, a co się nie podobało w Enea Cup 2011 Bogdan Serwiński odpowiedział krótko: - Jakbym przegrał to pewnie wiele by mi się nie podobało. W tym momencie jednak wszystko mi się podobało!
