Marta Krajewska: czeka mnie kolejna długa rehabilitacja
TAURON LIGA: Po powrocie z długiej rekonwalescencji do drużyny, od jakiegoś czasu niespodziewanie znikła pani z pola widzenia i teraz pojawiła się na trybunach podczas meczu z Grot Budowlanymi o kulach? Co się stało?
MARTA KRAJEWSKA (rozgrywająca Developresu BELLA DOLINA Rzeszów): Aktualnie jestem ponad dwa tygodnie po operacji. Miałam ponownie szytą tę samą łękotkę tylko w innym miejscu. Tak więc ta sama noga, to samo kolano. Praktycznie to jest nowa kontuzja, ponieważ łękotka pękła w drugim miejscu, w którym jakby była w porządku. Tak więc teraz mam 2--3 miesiące z głowy, czyli niestety sezon z głowy.
- To chyba szok dla pani ta sytuacja, bo już po poprzedniej kontuzji i długiej rehabilitacji pojawiła się pani nawet na boisku i wydawało się, że wszystko wraca do normy…
- Jak mam być szczera, to jak na początku dowiedziałam się, że to kolano jest jakby drugi raz do operacji, to miałam dużą załamkę. Siedziałam w domu i nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić. Oglądałam dziewczyny, jak grają w TAURON Lidze czy Lidze Mistrzyń i było mi strasznie z tym ciężko. Serce mi pękało. Teraz, cóż pozostało mi zrobić, znów muszę być cierpliwa. Może lepiej zniosę ten okres rehabilitacji, wiadomo, że nie jest to tak poważna kontuzja jak wcześniej, no ale wiadomo, że parę miesięcy jest.
- W tej sytuacji może jednak ten pani powrót na boisko po poprzedniej kontuzji kolana był jednak przedwczesny?
- Za wcześnie to nie było. Miałam robione co dwa miesiące rezonanse i te ostatnie jakby pokazały, że jest wszystko zagojone. Lekarz twierdził, że kolano wygląda bardzo ładnie. Zresztą nie tylko on, ale wszyscy dokoła, którzy oglądali ten rezonans byli zadowoleni. No i jakby fizycznie ja też się czułam megasprawna. Miałem też testy robione czy nie jest duża dysproporcja między lewą a prawą nogę i też wyniki wyszły bardzo pozytywnie. Tak więc nie było żadnych przeciwwskazań, żeby jeszcze czekać. No cóż, a to był też taki przypadek. Ja rozmawiałam z moim rehabilitantem, który powiedział, że bardzo często jest tak, że po pierwszej operacji w ciągu dwóch lat ludzie mają drugą. I to jest 60 procent pacjentów tak naprawdę. Jest to trochę pech, nieszczęście. Ciężko to komentować, bo naprawdę nie jest mi łatwo.
- Co zatem teraz panią czeka?
- Znowu rehabilitacja. Pewnie dwa, trzy miesiące do powrotu. Myślę, że okres, który mamy między sezonami to będzie taki intensywny, który przepracuję indywidualnie, żeby nie było tej przerwy aż takiej pomiędzy majem a sierpniem. No cóż, znowu praca i powrót…
- Wydawało się, że jest pani na jak najlepszej drodze do powrotu na decydującą część sezonu. Za pasem play-off, ćwierćfinał Ligi Mistrzyń, później sezon reprezentacyjny z Mistrzostwami Świata w Polsce…
- Bardzo szkoda tego wszystkiego. Jak się dowiedziałam o tej kolejnej kontuzji, to była minidepresja. No cóż, nieszczęście i ciężko mi teraz szukać jakichkolwiek pozytywów. Bo w przypadku tej pierwszej kontuzji to człowiek gdzieś tam się ratował, że to pierwszy raz i każdy musi przejść przez coś takiego. Wówczas ciężki okres w tej „zamkniętej bańce w Lidze Narodów”, więc mówiłam sobie, że spędzę chociaż w Rzeszowie z dzieckiem. Było więcej tych pozytywów. Teraz, prawdę mówiąc, ich nie widzę. No nic, pozostaje cierpliwość i tyle.
- Czyli prognozy lekarzy na powrót do treningów i grania to pewnie gdzieś na początek przygotowań ligowych do nowego sezonu w sierpniu?
- Operacja była 31 stycznia, więc licząc kolejne trzy miesiące to w maju będę już do grania. Tak więc jak wspomniałam ten okres między sezonami przepracuję indywidualnie, żeby na sierpień wejść w okres przygotowawczy, ale na pewno z mniejszą przerwą. No nic, trudni, jak to się mówi, co nas nie zabije to wzmocni, więc pozostaje mi wierzyć, że tak jest.
Powrót do listy