Zwyciężył BKS Aluprof, awansował Impel
Siatkarki BKS Aluprof przed własną publicznością walczyły o odrobienie strat z Wrocławia. Ostatecznie wygrać zdołały 3:2 (16:25, 23:25, 25:16, 25:23, 15:7), ale więcej małych punktów w ćwierćfinałowej rywalizacji zdobyły zawodniczki Impelu, które tym samym zagrają w turnieju w Pile.
Siatkarki z Wrocławia mecz rewanżowy rozpoczęły bez jakiegokolwiek respektu i szybko odskoczyły na 5:1, korzystając z błędów gospodyń. Po zagrywkach Joanny Frąckowiak dystans bielszczanki zniwelowały do jednego "oczka" (10:9 dla Impelu), ale wkrótce przy atakach błędy popełniły bielskie skrzydłowe i przy stanie 14:10 dla przyjezdnych trener Wiesław Popik poprosił o przerwę. Gdy różnica punktowa zaczęła wzrastać szkoleniowiec miejscowych wprowadził na parkiet Elisę Cellę i to właśnie przy zagrywce Włoszki bielszczanki zbliżyły się na dwa punkty. Później jednak pełną kontrolę nad wydarzeniami posiadały przyjezdne, bielszczanki myliły się i miały problemy z poprawnym wyprowadzeniem akcji.
Co gorsza, dla bielszczanek fatalnie, od wyniku... 1:7 przy świetnych zagrywkach Bogumiły Pyziołek, zaczął się set drugi. Dopiero błąd siatkarek Impelu umożliwił gospodyniom przejęcie inicjatywy, m.in. dzięki serwisom Eweliny Sieczki i skutecznym blokom Gabrieli Wojtowicz. Niebawem mieliśmy zatem remis 7:7. Na drugą przerwę techniczną to ekipa gości schodziła przy korzystnym rezultacie 16:14. Bielszczanki nie potrafiły znaleźć właściwego rytmu i udane zagrania przeplatały nietypowymi dla siebie błędami. Zdołały mimo tego uzyskać przewagę 18:16, gdy dobrymi zagrywkami popisała się Milada Bergrova, ale ostatecznie to wrocławianki ze świetnie prowadzącą ich grę Mają Ognjenović wykazały wyższość. Doskonale blokowały, broniły, a po zbiciu ze środka Makare Wilson znacząco ograniczyły szansę odrobienia strat z pierwszego spotkania.
W trzeciej odsłonie miejscowe od początku zebrały się do lepszej gry, pomagały im często popełniające błędy w ataku siatkarki gości. Następstwem tego wynik 10:5 dla BKS Aluprof, następnie 13:7 i przerwa na żądanie trenera Tore Aleksandersena. Siatkarki z Wrocławia raz po raz natrafiały na blok bielszczanek, skuteczność odzyskała Helena Horka i wkrótce dystans wynosił już dziewięć punktów (16:7). Tak wyraźna dominacja gospodyń utrzymała się do końca jednostronnej odsłony, zakończonej wynikiem 25:16.
Po wygranym secie bielszczanki uwierzyły, że są w stanie awansować i na wstępie czwartej partii odskoczyły na 5:2. Szkoleniowiec Impelu zareagował czasem. Uwagi na niewiele się zdały, bo jego podopieczne przede wszystkim słabo przyjmowały zagrywki. Gdy wydawało się, że miejscowe równie błyskawicznie rozstrzygną na swoją korzyść i tego seta, wrocławianki doprowadziły do remisu (13:13). Kolejny istotny fragment meczu to dwa nieudane ataki Vesny Djurisić, po których BKS Aluprof prowadził 17:14, ale znów o skuteczny pościg pokusiły się wrocławianki. Po bloku na Horce to Impel był w nieznacznie lepszej sytuacji (19:18). Końcówkę pewniej rozegrały podopieczne trenera Popika, zdobywając decydujący punkt blokiem na Patrycji Polak.
By postawić pieczęć na awansie przyjezdne potrzebowały wobec powyższych rezultatów poszczególnych setów zaledwie trzech punktów. Ten rozstrzygający zdobyły po fatalnej pomyłce Horki w odbiciu palcami. Na drugi plan zszedł zatem końcowy wynik meczu. Bielszczanki przy zmianie stron prowadziły 8:3, a przyjezdne nie walczyły już z takim zaangażowaniem o każdą piłkę. I choć tie-breaka wyraźnie przegrały, to po meczu mogły cieszyć się z awansu do turnieju w Pile. Zabraknie w nim siatkarek BKS Aluprof, a to sytuacja rzadko spotykana w ostatnich latach.