Zwycięski marsz lidera rozgrywek
Spotkanie pomiędzy BKS Aluprof Bielsko-Biała a Farmutilem Piła nie dostarczyło spodziewanych, wielkich emocji. Bielszczanki pewnie podtrzymały bowiem zwycięską passę oddając siatkarkom z Piły tylko jednego seta – 3:1 (25:22, 25:15, 17:25, 25:21). MVP została Anna Barańska
Początek meczu wskazywał jednak, że przyjezdne sprawią liderkom rozrywek kobiecej PlusLigi sporo problemów. Farmutil skorzystał z licznych błędów gospodyń i odskoczył na 8:2. Falstart nie zdeprymował bielszczanek, które zaczęły prezentować skuteczniejszą grę, niwelując przewagę siatkarek z Piły. – To w dużej mierze efekt naszych błędów, bo nie powinnyśmy tracić punktów i przewagi w taki sposób – zauważyła na konferencji prasowej Agnieszka Kosmatka, kapitan Farmutilu.
Po raz pierwszy miejscowe zawodniczki wyszły na prowadzenie przy stanie 20:19, gdy podwójny blok powstrzymał atak Klaudii Kaczorowskiej. Bielski zespół przewagi już nie oddał, a premierowa partia zakończyła się udanym zbiciem z lewego skrzydła w wykonaniu Anny Barańskiej, najlepszej aktorki niedzielnej potyczki. – Wyszliśmy z bardzo trudnej sytuacji po nieudanym początku. To dobrze świadczy o naszej postawie – stwierdził szkoleniowiec lidera PlusLigi, Igor Prielożny.
W kolejnym secie wyrównana walka toczyła się tylko do stanu 10:10. Wówczas to w polu zagrywki pojawiła się Anna Barańska, a serwisy przyjmującej BKS Aluprof sprawiały rywalkom wielkie problemy. Ponadto pożądany skutek odniosła podwójna zmiana w bielskich szeregach – na pozycji rozgrywającej i po przekątnej. Wypracowany dystans – 18:10, miejscowe ze spokojem i konsekwencją „dowiozły” do ostatniej piłki drugiej odsłony.
Gdy wydawało się, że rozbite pilanki nie nawiążą już walki, gospodyniom przytrafił się trudno wytłumaczalny kryzys. Zdecydowaną większość akcji rozstrzygały na swoją korzyść siatkarki z Piły, a bielszczanki w niczym nie przypominały rozpędzonej maszyny z poprzedniej partii. – Nie jestem zadowolony z tego, że po dwóch wygranych setach zagraliśmy tak słabo. Pilanki dobrze zagrywały, mieliśmy problemy w przyjęciu i strat tym razem odrobić się nie udało – próbował znaleźć przyczynę zadyszki trener drużyny z Bielska-Białej.
Przyjezdne wyraźnie zwietrzyły szanse na zdobycie punktów w meczu piątej kolejki i od pierwszych akcji seta czwartego posiadały nieznaczną inicjatywę. Farmutil miał nawet okazję, aby wypracować przewagę trzypunktową, ale wówczas klasę pokazały bielskie siatkarki. Ścianą nie do sforsowania był blok gospodyń, a w ataku znakomicie radziła sobie Berenika Okuniewska. Ostatnim akcentem meczu był jeden z wielu błędów podopiecznych Jerzego Matlaka – autowa zagrywka Kaczorowskiej.
– BKS wygrał zasłużenie, ale zdecydowanie ułatwiliśmy zadanie rywalowi. To nie do pomyślenia, aby tak beztrosko tracić punkty mając przewagę. Z tego powodu ta przegrana jest przykra dla nas. Bielszczanki zagrały tyle, ile musiały, aby zdobyć komplet punktów. My z kolei graliśmy niczym w szmaciankę na podwórku – powiedział po spotkaniu zawiedziony szkoleniowiec Farmutilu. – Pewnie, gdyby nie nasze przestoje to mielibyśmy dziś pięć setów, ale od myślenia do czynów daleka droga. Swoich szans nie wykorzystałyśmy – dodała Kosmatka.
Powrót do listy