Zuzanna Efimienko: to będzie moje czwarte Final Four WGP
Polskie siatkarki w sobotę i w niedzielę będą walczyć w ostatnim, historycznym turnieju finałowym World Grand Prix – Bardzo cieszę się, że szykują się zmiany. Pamiętam te czasy w których nasz zespół ścierał się z drużynami z czołówki. Myślę, że będzie to doskonały impuls do rozwoju – ocenia Zuzanna Efimienko, środkowa biało-czerwonych.
ORLENLIGA.PL: FIVB szykuje w przyszłym sezonie prawdziwą rewolucję w kobiecych rozgrywkach. Tym samym niestety odbiera ważność tegorocznemu Final Four WGP. Nie tracicie motywacji z tego powodu?
ZUZANNA EFIMIENKO: Ja szczerze mówiąc w ogóle nie myślę nad tym, co wydarzy się w przyszłym roku i jak będzie wyglądała formuła rozgrywek. To jest moje czwarte Final Four World Grand Prix i będzie to dla mnie na pewno ciekawe doświadczenie. Liczę na to, że rzeczywiście będzie to ostatni turniej finałowy rozgrywany w takiej formule i mam nadzieję, że w tym, poniekąd historycznym momencie, uda nam się osiągnąć wysoki rezultat.
Sposób pani wypowiedzi pozwala przypuszczać, że jest pani jak najbardziej przychylna nadchodzącym zmianom…
ZUZANNA EFIMIENKO: Tak, rzeczywiście osobiście bardzo się z tego cieszę. Myślę, że nasz zespół będzie miał wreszcie okazję do kontaktów z takimi rywalami jak Brazylia czy Serbia. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy nasza ekipa grała z drużynami z czołówki - z reprezentacją Stanów Zjednoczonych, z Brazylią czy z Chinkami. Teraz trochę spadłyśmy z tej wysokiej półki, bo turniej został podzielony na dywizję. Szczerze mówiąc uważam jednak, że nie jest to do końca sprawiedliwy podział. Myślę, że poziom tych czterech ekip, które obecnie są w Final Four znacznie przewyższa resztę naszej dywizji. Ta czwórka jest tak naprawdę pomiędzy „elitą” a słabszymi ekipami II dywizji, czyli idealnie w tej grupie „zespołów pływających”. Mam nadzieję, że przez ponowny kontakt z najlepszymi drużynami będziemy się rozwijać i jak najdłużej zagościmy w Lidze Światowej Kobiet.
Za nim ostatecznie pożegnamy World Grand Prix, czekają was zmagania w Ostrawie. Na początku spotkacie się z gospodyniami – zechcecie zrewanżować się za porażkę w kwalifikacjach na Torwarze?
ZUZANNA EFIMIENKO: Nie wiem jak reszta dziewczyn, ale ja na pewno gdzieś z tyłu głowy mam ten nieszczęsny mecz z kwalifikacji do mistrzostw świata. To wspomnienie daje mi dodatkową motywację i sportową złość, którą chcę wykorzystać w meczu. Mam nadzieję, że tamta porażka nastroi nas pozytywnie przed sobotnim spotkaniem. Liczę na to, że wyjdziemy i zagramy najlepiej jak potrafimy. Wreszcie będzie to przeciwnik z wyższej półki, bo jak do tej pory jedyną lepszą ekipą była Korea. Muszę jednak przyznać, że starcia z tymi słabszymi drużynami też sporo nam dały. Każde zwycięstwo czy to z rywalami bardzo dobrymi czy średnimi, buduje zespół i jego pewność siebie, zwłaszcza że jesteśmy w fazie kształtowania. Myślę, że te małe wygrane w końcu zaprocentują, bo faktycznie niejednokrotnie bardzo nas podbudowały. W Ostrawie chcemy zagrać dobrą siatkówkę i osiągnąć jak najwyższy rezultat.
Final Four w Czechach daje wam możliwość podpatrzenia reprezentacji Niemiec – waszego grupowego rywala na mistrzostwach Europy. Skorzystacie z „darmowej lekcji”?
ZUZANNA EFIMIENKO: Tak, na pewno ją wykorzystamy. W tym sezonie miałyśmy okazję do spotkania z Niemkami i trzeba przyznać, że jest to bardzo solidny zespół, stojący na podobnym poziomie, co my. Mam nadzieję, że małymi krokami będziemy iść do przodu i przygotowywać się do czempionatu Europy. W tym roku jest to dla nas impreza docelowa i tak naprawdę na niej się skupiamy.
Faza grupowa World Grand Prix przyniosła pozytywny obraz kwadratu rezerwowych. Choć przed mistrzostwami Europy na pewno będzie sporo zmian, postawa niektórych zmienniczek może cieszyć. Zgodzi się pani ze mną?
ZUZANNA EFIMIENKO: Tak, to prawda. Cieszy nas to, że dziewczyny wchodzą na boisko pewne siebie i nie mają jakiegoś strachu. Trzeba przyznać, że kilka setów czy całych meczów w tej fazie grupowej nam uratowały i chwała im za to. Naprawdę podziwiam te dziewczyny i jestem im wdzięczna. Każda z nas w pewnym momencie jest zmęczona zarówno podróżami, rozgrywkami czy treningami, a jednak potrafimy się nawzajem wspierać i w takich cięższych momentach możemy na siebie liczyć.
Który kraj-gospodarz, mógłby otrzymać złoty medal za organizację swojej rundy interkontynentalnej? Argentyna, Polska czy Korea?
ZUZANNA EFIMIENKO: Myślę, że Korea mogłaby spokojnie walczyć z Polską. W obu miejscach kibice dopisali, choć trzeba przyznać, że u naszych rywalek jest nieco inna sytuacja. W Korei na punkcie siatkówki panuje kompletny szał, a nasze mecze były pokazywane na ulicznych telebimach. Kiedy miałyśmy dzień wolny i byłyśmy na wycieczce w Seulu, leciała retransmisja naszego meczu i ludzie rozpoznawali nas i trenera Nawrockiego. Zainteresowanie naszym sportem w tym kraju jest naprawdę ogromne, dlatego bardzo ciekawym doświadczeniem było zderzenie się z zachowaniami kibiców, zwłaszcza że to zupełnie inna kultura.
Faza interkontynentalna, poza ciekawym doświadczeniem poznawczym przyniosła wam także wielogodzinne podróże i „jet lag”. Udało się pani już odespać permanentne różnice czasowe?
ZUZANNA EFIMIENKO: Myślę, że to dopiero przede mną. Zarówno po powrocie z Argentyny, jak i z Korei miałyśmy spory problem ze snem. Czasami nie mogłyśmy zasnąć do trzeciej czy czwartej w nocy, a potem bardzo ciężko było nam rano wstać. Myślę, że w Azji poradziłyśmy sobie dużo lepiej jak w Ameryce Południowej, choć różnica czasowa względem Ostrowca, z którego przyjechałyśmy, wyniosła aż siedem godzin. Na szczęście w Czechach nie będziemy mieć tego problemu.
Po sezonie kadrowym wraca pani do zmagań ligowych. Po roku spędzonym we Włoszech wraca pani na polskie parkiety. Skąd taka decyzja?
ZUZANNA EFIMIENKO: Na moją decyzję wpłynęły różne względy, w tym także zdrowotne. Dodatkowo zainteresowała mnie koncepcja ŁKS Commercecon Łódź i to jak będzie budowany ten zespół. Myślę, że mamy ciekawe zawodniczki i jesteśmy w stanie coś ugrać, choć pewnie mało kto na nas stawia, ale może to i lepiej.
Lepiej być „czarnym koniem” niż ligowym rozczarowaniem, nieprawdaż?
ZUZANNA EFIMIENKO: Dokładnie! Ja uważam, że nie raz możemy zaskoczyć w ORLEN Lidze i cieszę się, że będę brała w tym udział, bo stać nas moim zdaniem na wiele.