Zostawić po sobie ślad
- Po zachodzie słońca łunę ze światła zniczy zapalonych na cmentarzu w Stoczku Węgrowskim widziało się z oddali i to była doskonała chwila na moment zadumy - ten wieczorny obraz ze Święta Zmarłych były trener reprezentacji kobiet Zbigniew Krzyżanowski zapamiętał szczególnie. - Chodziłem tam ze swoimi siostrami na grób Ojca i jego rodziny. Pochowano tam też nauczycieli ze szkoły w której uczyłem się, przyjaciół i kolegów. Pamięć o nich zachowałem do dzisiaj.
- Przed zmrokiem chodziliśmy z procesją. Czasem wybierałem się sam na spacer po cmentarzu - mówi Zbigniew Krzyżanowski. - Zatrzymywałem się przy niektórych grobach. Wspominałem ludzi, których znałem. W takiej chwili nachodziła refleksja, że nic nie trwa wiecznie i trzeba pamiętać o słowach poety: spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. Można tylko dodać, że trzeba żyć tak, żeby zostawić po sobie coś, dobre wspomnienie. Żeby za ileś lat ktoś stojąc nad naszym grobem pomyślał - to był fajny facet. - W czasie studiów wizyta na cmentarzu w Stoczku Węgrowskim stała się również okazją do spotkania z koleżankami i kolegami ze szkoły - mówi Zbigniew Krzyżanowski. - Jadąc do domu wiedziałem, że spotkam ludzi, przyjaciół i znajomych z dzieciństwa, którzy rozjechali się po kraju. 1 listopada był dniem gdy mogłem się dowiedzieć co się z nimi dzieje, jak komu wiedzie się w życiu. Była to już nie tylko chwila zadumy i modlitwy nad grobami. Od kilku lat były trener reprezentacji kobiet mieszka w Kozach koło Bielska-Białej. Tam znalazł swoją nową "Małą Ojczyznę." - Gdy na początku listopada jest tylko jeden czy dwa dni wolnego nie jeździmy już do Stoczka Węgrowskiego - mówi. - Do przejechania jest ładnych kilkaset kilometrów. Biorąc pod uwagę stan naszych dróg i to co dzieje się na nich doszliśmy do wniosku, że po prostu trzeba zostać w domu. Oczywiście brakuje tego nastroju z rodzinnych stron. 1 listopada wybierzemy się na procesję w Kozach. Na pewno nasze myśli będą też kierowały się gdzieś w rodzinne strony, w okolice Węgrowa. W ten szczególny dzień Zbigniew Krzyżanowski oraz wiele osób ze środowiska siatkarskiego będzie wspominać Agatę Mróz-Olszewską, która zmarła w czerwcu tego roku. - Praktycznie nie ma dnia, żebym nie myślał o Agacie - powiedział trener Krzyżanowski. - Ona żyje w moim sercu, mojej świadomości tak jak u wielu ludzi w Polsce. W Szkole Mistrzostwa Sportowego wisi Jej zdjęcie i koszulka z numerem, którym grała. Agata jest z nami cały czas. Powrót do listy