Znalazły właściwy rytm
ENION Energia MKS Dąbrowa Górnicza pokonał Pronar Zeto Astwa AZS Białytosk 3:0 (25:13, 25:22, 25:10) w drugim ćwierćfinałowym meczu. W serii do trzech zwycięstw 2-0. MVP została Joanna Szczurek.
W drugim meczu ćwierćfinałowym siatkarki Enionu Energia MKS Dąbrowa Górnicza gładko pokonały już Pronar Zeto Astwa AZS Białystok 3:0, a spotkanie trwało niewiele ponad godzinę. W pierwszym dąbrowianki męczyły
się okropnie i choć były faworytkami, wygrały go dopiero po pięciostowej walce. - W drugim meczu zagraliśmy duże lepiej niż w pierwszym spotkaniu, na większym luzie i odnieśliśmy przekonywujące zwycięstwo - cieszyła się po meczu kapitan zespołu z Dąbrowy Magdalena Śliwa. - W naszych poczynaniach widać było większy spokój, a na taki przebieg spotkania na pewno miało wpływ pierwsze zwycięstwo z Białymstokiem.
Nieomal od początku zespół Enionu kontrolował przebieg wydarzeń na parkiecie. W pierwszym secie wypracował sobie bezpieczną przewagę i utrzymał ją do końca. - Wygranie pierwszego seta jeszcze bardziej nas uspokoiło, nie na tyle jednak, żeby pozwolić sobie narzuć styl gry rywalkom - dodała Śliwa. - Wygrywając go odebrałyśmy chyba ochotę do gry siatkarkom z Białegostoku.
Słowa kapitana Enionu nie znalazły potwierdzenia na początku drugiego seta, w którym akademiczki prowadziły 8:5. Potem jednak dąbrowianki złapały właściwy rytm i już nie dały sobie wydrzeć zwycięstwa. - Takiego rytmu szukamy w każdym meczu - przyznała Śliwa. - Widać to było zwłaszcza w trzecim secie, w którym pozwoliliśmy ugrać rywalkom tylko 10 "oczek".
Zespół Enionu rozpoczął go mocnym akcentem. Objął prowadzenie 8:1. Podczas przerwy technicznej trener AZS Wiesław Czaja widząc, że to kompletnie rozbiło jego zespół, wprowadził na parkiet rezerwowe. W tym
momencie emocje się skończyły. - Zabrakło nam wiary i przede wszystkim sił - tłumaczył szkoleniowiec zespołu z Białegostoku. - Ułatwiliśmy swoją grę zadanie drużynie z Dąbrowy Górniczej, a one potrafią wykorzystać każdą bezsilność rywalek.
Niepocieszona była także Joanna Szeszko. Na pewno liczyła na lepszą grę swojego zespołu. - Chcemy o tym spotkaniu jak najszybciej zapomnieć. Nie ma co komentować. Nic nam nie wychodziło, mam nadzieję, że we własnej hali powalczymy znacznie więcej, pokażemy się z lepszej strony - mówiła kapitan AZS. - Na pewno łatwo nie będzie, ale jedziemy do Białegostoku zamknąć już rozdział pod tytułem: ćwierćfinały - dodała Śliwa.