Znaki zapytania w Białymstoku
Pronar Zeto Astwa AZS Białystok kończący się sezon może uznać za udany, bo bez problemów utrzymał się w elicie. W klubie wyraźnie jednak czuć niedosyt, gdyż ekipa nie wywalczyła prawa gry w europejskich pucharach. Przyszłość drużyny budzi sporo znaków zapytania.
Postatnim spotkaniu z MKS-em Dąbrowa Górnicza libero Magdalena Saad powiedziała dziennikarzom: - Występujemy pierwszy sezon w takim składzie. Pewnie w następnym już w nim nie zagramy i to jest przykre, bo co rok zespół się zmienia. Gdybyśmy dostały więcej czasu, byłoby zupełnie inaczej.
Pani Magda potwierdziła to co w Białymstoku ćwierkają wróble. Po cichu mówi się, że część siatkarek czy to z woli władz klubu, czy własnej, pożegna się z drużyną. Prezes, Adam Cybulski zapewnia, że trzon zespołu ma jednak zostać.
- Uważamy, że mamy dobrą grupę zawodniczek. Możliwe, że dojdzie do korekt w składzie, ale to normalne w każdej drużynie. Na pewno nie chcemy tu żadnej rewolucji – mówi szef klubu ze stolicy Podlasia.
Mimo to plotki krążą. Po pierwsze – dotyczą samych zawodniczek, po drugie – trenera Dariusza Luksa, który mimo obowiązującego go jeszcze rok kontraktu, może odejść z zespołu. Nowemu zarządowi klubu bardzo zależało na awansie do pierwszej szóstki i walka o miejsca 7-8 nie do końca go zadowala. Przede wszystkim jednak między trenerem a władzami brakuje takiej nici porozumienia i zaufania, jakie miał z poprzednim prezesem Antonim Prokopem. Człowiekiem, który obecny team i sztab szkoleniowy w praktyce stworzył sam. Kibice zastanawiają się więc, czy Alojzy Świderek, były asystent Raula Lozano w męskiej kadrze, pojawił się na jednym z meczów w Białymstoku w konkretnym celu. Władze tłumaczą, że szkoleniowiec wpadł do hali przy okazji rozmów o stworzeniu Akademii Siatkówki w Białymstoku, które prowadził jako przedstawiciel PZPS.
Siatkarki i trenerzy zgodnie twierdzą, że realizując postawiony przed nimi cel, czyli wywalczając historyczny awans do fazy play off, zrobili krok do przodu. Sami jednak również czują niedosyt.
- Tak naprawdę szansę na miejsca 5-6 przegraliśmy nie w Dąbrowie Górniczej, a w czasie sezonu zasadniczego. Nie powinniśmy zajmować po nim ósmej pozycji, co ustawiło nas w niekorzystnej sytuacji w fazie play off. Dlatego o miejsca 5-8 graliśmy z Dąbrową. W ostatnim meczu z tym przeciwnikiem dziewczyny pokazały wielkie serce i dobrą siatkówkę. Trzeba jednak przyznać, że na dzień dzisiejszy zespół z Dąbrowy sportowo jest od nas silniejszy – mówi nam drugi trener Pronaru Zeto Astwa Rafał Prus.
Gospodarze potwierdzają, że pokonanie Pronaru przyszło trudno: „Było gorąco” – przyznała Joanna Szczurek.
- Białystok naprawdę zagrał dobry mecz. Myślę, że zajmie siódme miejsce – powiedział trener MKS-u Waldemar Kawka.
Szkoda tylko, że białostoczanki tak źle zagrały dzień wcześniej. Wyraźną porażkę 0:3, za pośrednictwem telewizji, oglądała cała siatkarska Polska. Drugiego spotkania w Dąbrowie już nie transmitowano.
Po świętach Pronar czeka ostatni akord sezonu, boje o 7. lokatę z Gedanią Żukowo. Czy to ostatnie mecze niektórych siatkarek, a może też Dariusza Luka, przekonamy się w kolejnych tygodniach. Warto dodać, że białostoczanki, choć znalazły się poza miejscami gwarantującymi występy w pucharach, teoretycznie mogą w nich wystąpić. Wystarczy, by choć jedna ekipa zajmująca wyższą pozycję, się z nich wycofała. Rok temu z takiej szansy zrezygnowały Calisia Kalisz i MKS Dąbrowa Górnicza.
- To prawda. W poprzednim roku sam odbierałem telefon z ligi, gdy proponowano nam, jako zespołowi z 9. miejsca, grę w pucharach – przyznaje Rafał Prus.
Wówczas, przechodzący przebudowę klub, nie skorzystał z takiej okazji. Obecnie prezesi Pronaru Zeto Astwa zapewniają, że są chęci i znalazłyby się pieniądze na występy w rozgrywkach europejskich. – Skorzystaliśmy z tego dobrodziejstwa. Warto ponieść takie koszty, gdyż to najlepsza promocja dla drużyny, miasta i sponsorów – uważa Adam Cybulski.