Znaki na niebie
Kolejne punkty dopisały do swojego konta siatkarki MKS Muszynianki Fakro Muszyna. W czwartek podopieczne trenera Bogdana Serwińskiego zmierzyły się na wyjeździe z zespołem Calisii Kalisz, który uległ mistrzyniom Polski 0:3 (21:25, 21:25, 18:25). MVP spotkania została Kamila Frątczak.
Tuż przed rozpoczęciem czwartkowego spotkania nad Kaliszem przetoczyła się burza, z nieba lały się strumienie wody, a następnie spadł obfity grad. - To nie wróży nic dobrego - mówili niektórzy sympatycy zespołu Calisii, widząc w nietypowych na tę porę roku zjawiskach jakąś przepowiednię, poprzedzającą mecz trzeciej kolejki PlusLigi Kobiet. Nawałnicy na parkiecie hali Winiary Arena nie było, ale siatkarki z Muszyny zasłużenie wygrały to spotkanie. Już na pierwszą przerwę techniczną schodziły z prowadzeniem 8:3, głównie dzięki swoim precyzyjnym serwisom, które znów sprawiały problemy kaliszankom, wyraźnie usztywnionym w tej części spotkania. Gdy lepiej zaczął funkcjonować blok siatkarek Calisii, ich przeciwniczki umiejętnie plasowały piłki, przerzucając je nad rękoma gospodyń. Przy stanie 13:18 Ewelina Toborek zatrzymała atak Ivany Plchotovej, dwukrotnie piłkę w polu gry rywalek umieściła Anna Woźniakowska, a straty kaliszanek zmalały do dwóch punktów. Chwilę później było 18:19, ale piłkę setową zespół Bogdana Serwińskiego wywalczył już przy czteropunktowym prowadzeniu. Kaliscy kibice ożywili się w kolejnej odsłonie, w której wyrównana walka toczyła się do stanu 16:16, jednak podobnie jak w poprzednim secie podopieczne trenera Mariusza Pieczonki zdobyły znów tylko 21 punktów. Na koniec potężnie atakowała Kamila Frątczak, kończąc w ten sposób swój występ w tym spotkaniu, ale chociaż grała tylko w dwóch setach, była wyróżniającą się atakującą całego spotkania, zdobywając w nim 11 punktów przy 69% skuteczności. Ona też wybrana została najlepszą siatkarką całego meczu. Zanim jednak otrzymała okolicznościową statuetkę, jej klubowe koleżanki czekał jeszcze jeden set, wygrany do 18. Pomimo tego, że kaliszanki od stanu 2:0 nie objęły już prowadzenia, w sektorze klubu kibica dudniły bębny i słychać było zachęcające do walki okrzyki. Tymczasem na początku tej odsłony dwoma trudnymi zagrywkami popisała się Aleksandra Jagieło, która później pięciokrotnie przedzierała się przez obronę Calisii. Siatkarki Muszynianki Fakro dobrze radziły sobie z grą w polu i spokojnie zmierzały do zwycięstwa oraz zainkasowania trzech kolejnych punktów w PlusLidze Kobiet. - Jestem bardzo zadowolony z wyniku, cieszę się, że wywozimy z Kalisza trzy punkty. Mecz ten dzięki uprzejmości klubu SSK Calisia mogliśmy rozegrać wcześniej, co jest bardzo ważne dla cyklu przygotowań do rozgrywek Ligi Mistrzyń, a przede wszystkim terminu naszego wyjazdu do Włoch - stwierdził trener Muszynianki Fakro Muszyna, Bogdan Serwiński, który na tym zakończył swój komentarz, dotyczący czwartkowego spotkania. Jeszcze tylko zaprotestował, gdy jeden z dziennikarzy stwierdził w swoim pytaniu, skierowanym do szkoleniowca gospodyń, że ich przeciwniczki rozegrały słaby mecz. Bogdanowi Serwińskiemu wtórował Mariusz Pieczonka. - Muszynianka nie grała słabo, popełniła znacznie mniej błędów niż nasze siatkarki - powiedział trener kaliskiej drużyny. - Możemy myśleć o wygranej tylko wtedy, gdy będziemy realizować we wszystkich elementach gry wcześniejsze założenia. Z dzisiejszymi przeciwniczkami nie mogliśmy iść na wymiany, a tak było. To złożyło się na kolejną porażkę. Nasz zespół jest młody i niedoświadczony. O wyniku setów decydują końcówki, jednak aby rozstrzygnąć je na swoją korzyść potrzeba rutyny, co potwierdziły mistrzynie Polski. - Po tym, co pokazałyśmy w dzisiejszym spotkaniu, uważam, że wszystkie elementy naszej gry wymagają poprawy - komentowała przebieg wydarzeń na parkiecie Aleksandra Jagieło, kapitan Muszynianki Fakro Muszyna. - Poziom meczu pozostawiał wiele do życzenia, nie było to ciekawe widowisko. Mamy za sobą wcześniejszą pięciosetową konfrontację z pilskim Farmutilem, dlatego cieszę się, że czekają nas dwa wolne dni. Myślami jestem już w Lidze Mistrzyń, ale aby myśleć o sukcesie, musimy wyeliminować niepotrzebne błędy i zagrać na 200 procent. - Początek meczu w naszym wykonaniu był tragiczny - przyznała Anna Woźniakowska, kapitan Calisii. - Znów dał o sobie znać stres, znów źle przyjmowałyśmy zagrywki. A nasze serwisy też pozostawiały wiele do życzenia. Przy takiej grze nie można liczyć na wygraną. Powrót do listy