Zeszło z nich powietrze
Nadspodziewanie zacięty przebieg miało pierwsze spotkanie ćwierćfinałowe pomiędzy Enionem Energia Dąbrowa Górnicza, a Pronarem Zeto Astwa AZS Białystok w PlusLidze Kobiet. Akademiczki z Białegostoku stawiły niespodziewanie silny opór i były bliskie sprawienia niespodzianki. Ostatecznie Enion wygrał 3:2 (26:24, 21:25, 25:18, 20:25, 15:13). MVP spotkania została Agata Pura.
- Spodziewaliśmy się, że czeka nas trudne spotkanie, ale nie sądziłem, że aż tak - przyznał trener Enionu Waldemar Kawka. - Dały o sobie znać nerwy. Mam nadzieję, że w drugim spotkaniu zagramy już spokojniej i to spotkanie będzie dla nas łatwiejsze.
Mecz nie stał na wysokim poziomie, było sporo niedokładności, oba zespoły popełniały błędy. Zespół z Dąbrowy wypracował sobie niewielką przewagę, ale pod koniec seta do głosu, dzięki Magdalenie Godos, prowadzenie objęły białostocczanki (20:19). Szybko jednak sytuacja wróciła do normy i set zakończył się zwycięstwem Enionu. Drugi set był podobny, z tą tylko różnicą, że tym razem inicjatywa należała do zespołu gości.
Przegrany set mocno rozzłościł siatkarki Enionu i jednocześnie zmobilizował. Rozpoczęły seta od prowadzenie 5:3, ale potem znowu dały o sobie znać nerwy i dwa punkty przewagi miały akademiczki (7:5). Trener Kawka uspokajał swoje zawodniczki i to poskutkowało. Od połowy seta systematycznie powiększały przewagę i wygrały seta z przewagą siedmiu punktów. Na tym emocje jednak się nie skończyły, choć na pewno takie życzenie mieli nie tylko kibice Enionu, ale także same zawodniczki. AZS doprowadził do remisu i o zwycięstwie musiał zadecydować tie break.
Początkowo gra była wyrównana, z lekką przewagą AZS. Nie potrafiły jednak wykorzystać ogromnej szansy i wygrać po raz pierwszy z dąbrowiankami w ich hali. - Było blisko - przyznała po meczu kapitan AZS Joanna Szeszko. - To spotkanie pokazało, że z MKS można powalczyć na jego terenie. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy, powalczymy do końca.
Dla nas to drugie spotkanie jest równie ważne, dlatego zrobimy wszystko aby je wygrać i spokojnie pojechać do Białegostoku - stwierdziła Magdalena Śliwa. - Najważniejsze, że zeszło już z nas powietrze i teraz będzie się nam grało łatwiej.