Zemsta Agaty
Pronar Zeto Astwa AZS Białystok, po ciekawym meczu, uległ u siebie MKS-owi Dąbrowa Górnicza 0:3 (27:29, 14:25, 23:25). Najbardziej do zwycięstwa zespołu gości przyczyniła się była siatkarka AZS-u Agata Pura. Atakująca dąbrowianek zasłużenie otrzymała tytuł MVP piątkowej konfrontacji.
Gospodynie po raz pierwszy wystąpiły z Magdaleną Godos. Pojawienie się na boisku tej rozgrywającej, nawet nie będącej w pełni sił, zdecydowanie podwyższyło jakość gry AZS-u. Nie tylko dobrze dyrygowała poczynaniami białostoczanek, ale zdobywała też punkty zagrywkami.
Właśnie ostry serwis pozwolił gospodyniom na uzyskanie przewagi w pierwszej partii. Wynik 20:13 dawał już niemal pewność na wygranie seta. Wtedy błysnęła Pura. Stojąc na zagrywce, praktycznie w jednym ustawieniu, odrobiła całą stratę. Najbardziej wspierała ją w ataku inna była siatkarka AZS-u, Katarzyna Walawender.
- Tak działa motywacja – mówiła rozgrywająca świetne zawody Pura. Aktualnie z klubem z Białegostoku jest w nie najlepszych stosunkach, ze względu na zaległości finansowe i fakt, że działacze ze stolicy Podlasia zarzucali jej brak zaangażowania.
Z 20:13 zrobiło się 22:20, a potem 23:23. Oba zespoły nie wykorzystały kilku setboli, aż wreszcie – przy stanie 28:27 dla MKS-u – udanie zaatakowała Walawender.
„Wala” uważa, że dąbrowianki z meczu na mecz będą silniejsze: - Jest jeszcze trochę bałaganu po naszej stronie siatki. Ale będziemy coraz bardziej zgrane. Co do AZS-u, to dziewczyny, mimo kłopotów o jakich się słyszało: kontuzjach i zmianie trenera, pokazały dziś, że powinny się w lidze utrzymać – mówiła przyjmująca MKS-u.
Po przegranej w tak nieszczęśliwych okolicznościach pierwszej partii, białostoczanki drugą zaczęły od wyniku 0:8, kompletnie gubiąc się przy serwisie Magdaleny Śliwy. Nie złożyły zupełnie broni, ale ostatecznie uległy rywalkom wyraźnie – 14:25.
Na szczęście dla kibiców i widowiska, choć kolejnego seta znów od dobrych zagrywek zaczęła Śliwa (było 4:0 dla MKS-u), gospodynie podjęły walkę. W pewnym momencie serwisem wstrzeliły się Agnieszka Starzyk i Natalia Ziemcowa. AZS prowadził nawet 20:16. Po chwili jednak to białostoczanki nie potrafiły przyjąć zagrywki Magdaleny Sadowskiej i zrobiło się 20:21.
- Mamy duże zaległości z okresu przygotowawczego. Dziś robiłyśmy co mogłyśmy i szkoda, że tak się ten mecz skończył. W decydujących momentach zabrakło przyjęcia i zimnej krwi – mówiła Starzyk.
Walka punkt za punkt, skończyła się znów po myśli dąbrowianek. Przy stanie 24:23 atakiem z kontry popisała się Joanna Szczurek. MKS, choć musiał mocno walczyć, nie dał sobie wyrwać nawet seta.
- AZS postawił nam trudne warunki. W pierwszym secie moje dziewczyny chyba miały jeszcze w głowie przegrany mecz z Gwardią, bo były zbyt spięte. Potem poprawiły grę na siatce i przyjęcie – mówił trener MKS-u Waldemar Kawka.
- Zabrakło nam szczęścia i zgrania. Ta drużyna po raz pierwszy w ogóle wystąpiła w takim składzie. Brakuje jej meczów towarzyskich, turniejów. W tej chwili jesteśmy w etapie, na którym inne zespoły były w okresie przygotowawczym. Z porażki nie można być zadowolonym, ale cieszy to, że jest postęp w stosunku do meczu z 1. kolejki w Bydgoszczy – mówił trener AZS-u Wiesław Czaja.