Zapracowana Adrianna Budzoń
Najbardziej zapracowaną zawodniczką podczas Turnieju o Puchar Firmy Developres w Rzeszowie była rozgrywająca Adrianna Budzoń, która reprezentowała dwa kluby – Developres SkyRes Rzeszów i Albę Volei Blaj. W weekend rozegrała pięć meczów i zdarzały się nawet dwa dziennie.
- Pierwsza nominalna rozgrywająca zespołu z Rumunii jest na mistrzostwach świata, a że przyjechali z jedną, która nie do końca jest zdrowa (Czeszka Lucie Smutna – przyp. red.), była możliwość pomocy. Oznaczało to więcej gry dla mnie, więc dlaczego nie miałabym skorzystać z takiej okazji – mówi 27-letnia zawodniczka. - Kończyłam jeden mecz, szybko biegłam do szatni aby zmienić koszulkę na tą Developresu i wracałam na boisko. Jakoś to wytrzymałam i fajnie, że była okazja pograć w zespole z Rumunii w roli pierwszej rozgrywającej – uśmiecha się pochodząca z Mielca rozgrywająca, która w Developresie miała umowę na okres przygotowawczy do momentu powrotu z MŚ Petji Barakovej. - Rozglądam się za klubem i są już jakieś opcje dla mnie. Jest szansa gry w ekstraklasie, ale na razie obiecałam, że zostanę w Rzeszowie do momentu powrotu Barakovej – dodaje Budzoń, która poprzedni sezon spędziła w Proximie Kraków i miała też umowę na kolejny sezon. – To było zaskoczenie dla wszystkich, bo wydawało się, że jest pewna sytuacja w Krakowie, a tu nagle zostałyśmy bez klubu. Każda z nas rozpoczęła poszukiwania nowego pracodawcy i większość dziewczyn już go znalazła – mówi Budzoń, która przystała na czasową propozycję z Developresu. - Byliśmy tak umówieni, że do końca roku mogę mieć ważny kontrakt, ale po dwóch miesiącach, jak znajdę dla siebie klub, to mogę opuścić Rzeszów bez żadnych problemów. Fajnie się tu czuję, jak u siebie, bo pochodzę z Podkarpacia i kiedyś już w Rzeszowie grałam przez dwa sezony. Jest świetna okazja trenować z tak dobrymi dziewczynami na wysokim poziomie. Czerpię z tego garściami, jak tylko mogę. Słucham rad od trenerów i zawodniczek, tak więc jest to dla mnie super doświadczenie – mówi Budzoń, która być może jeszcze kiedyś wróci do Rzeszowa. – Bardzo chętnie bym tu znów zagrała. To nie jest dla mnie problem, ja nie palę mostów za sobą, absolutnie. Z trenerem Micellim dogadywaliśmy się dobrze. Były i pochwały i krytyka, taka powiedzmy motywująca. To był dla mnie naprawdę bardzo cenny okres. Cieszę się, że mogłam pomóc zespołowi i sama na tym dużo skorzystałam – kończy Adrianna Budzoń.
Powrót do listy