Zacięty mecz w Pile
PTPS Piła pokonała Stal Mielec 3:2 (25:22, 23:25, 21:25, 25:21, 15:13). MVP meczu została Maja Tokarska.
Pierwszy set był o tyle ważny, że jeżeli pilanki straciłyby kilka punktów z rzędu, to mogłoby się okazać, że ten mecz skończył się, nim się dobrze zaczął. Gospodynie ostatnio nie mają najlepszej passy i taki bieg wydarzeń mógł je złamać. - Od początku wiedziałyśmy, że będzie to bardzo ciężkie spotkanie. Ostatnio sporo przeszłyśmy, przegrałyśmy spotkanie w Rumunii, później zmienił nam się trener. Doskonale wiedziałyśmy, że ten mecz musiałyśmy wygrać i z takim nastawieniem wyszłyśmy w tym meczu - powiedziała rozgrywająca PTPS-u Piła Ewa Kasprów.
Po pierwszych akcjach siatkarki znad Gwdy prowadziły 4:2, ale po chwili zrobiło się 5:7 dla przyjezdnych. Brązowe medalistki mistrzostw Polski dobrze radziły sobie z kontratakiem, ale brakowało im skuteczności w pierwszej akcji. Zawodniczki Stali Mielec często nadziewały się na pilski blok, lecz mimo to nie traciły kontaktu punktowego z rywalkami. Podopieczne Rafała Prusa po autowym uderzeniu Katarzyny Koniecznej objęły prowadzenie 15:14, jednak go nie utrzymały. Gospodynie w końcówce prowadziły 24:20, set zakończyła autowym atakiem Dorota Ściurka.
Na początku drugiej odsłony drużyna PTPS-u oddała inicjatywę, a przyjezdne starały się narzucić rywalkom swój styl gry. Już po kilku zagraniach wskutek niekorzystnej sytuacji trener pilanek - Mirosław Zawieracz zmuszony był poprosić o chwilę przerwy. Mielczanki wzmocniły zagrywkę i zaczęły obijać pilski blok. Pilanki były bezradne. Drużyna Stali Mielec po pierwszej przerwie prowadziła 8:5, a miejscowe w żaden sposób nie mogły zbliżyć się do rywalek. Dopiero po uderzeniu w aut Magdaleny Piątek siatkarki znad Gwdy złapały kontakt z przeciwniczkami 18:19. Końcówka dostarczyła obu ekipom sporo emocji. Przy stanie 21:23 wydawało się, że losy seta są już rozstrzygnięte, bo następny punkt również padł łupem mielczanek. Choć gospodynie zagrały bardzo ambitnie i walczyły do samego końca, dystans okazał się zbyt duży i w meczu był remis 1:1.
Trzecia partia rozpoczęła się od niepotrzebnych emocji. W drużynie PTPS-u zrobiło się bardzo nerwowo po tym, jak sędzia zawodów przyznał punkt zdobyty z zagrywki Sylwii Wojcieskiej. Miejscowe zaczęły się gotować i popełniać błędy w prostych sytuacjach - przegrywały 5:10. - Ciężko powiedzieć, czy to były błędy sędziego. Na pewno takie sytuacje wprowadzają nerwową atmosferę - dorzuciła Kasprów. Gospodynie ochłonęły i zabrały się za odrabianie strat. Ciężar gry w ataku na swoje barki wzięła Agnieszka Kosmatka, a skutecznie w bloku grała Gabriela Wojtowicz. Dzięki temu na tablicy widniał remis 15:15 i na tym emocje się skończyły. Mielczanki znowu zaczęły grać niezwykle skutecznie i wygrały tę odsłonę. - Ta ilość wymian, która była w tym spotkaniu mogła niejednego trenera doprowadzić do zawału serca - stwierdził po spotkaniu trener Rafał Prus.
- Szkoda, że nie udało nam się wygrać w pierwszym secie, bo faktycznie mogło nam się grać dużo łatwiej - uważa siatkarka Stali Mielec Magdalena Piątek. Czwartą odsłonę od początku kontrolowały mielczanki. Po drugiej przerwie technicznej, po uderzeniu Agnieszki Kosmatki trzynasty punkt powędrował na konto pilanek, lecz gospodynie wciąż traciły trzy oczka do rywalek. Mimo to będące pod ścianą pilanki nie poddawały się. W dobrym momencie przypomniała o sobie Katarzyna Konieczna. Dzięki jej zagraniom w partii był remis 18:18. - Mogłyśmy wygrać to spotkanie za trzy punkty. Miałyśmy sporą przewagę, ale coś się z nami stało i w końcówce straciłyśmy całe nasze prowadzenie. Bardzo tego żałuję - dorzuciła siatkarka. Dwa skuteczne bloki Gabrieli Wojtowicz przedłużyły marzenia pilanek o zwycięstwie w tym meczu.
- Zemścił się na nas czwarty set gdzie prowadziłyśmy kilkoma punktami, a nie zdołałyśmy go wygrać - komentowała skrzydłowa Stali Mielec Dorota Ściurka. Końcówka piątego seta była niesamowicie emocjonująca. Obie ekipy starały się nie robić błędów własnych i przy okazji uprzykrzyć życie rywalkom. Drużyna PTPS-u prowadziła już 11:10, lecz nie wykorzystała dwóch okazji na zdobycie punktów i utknęła w jednym ustawieniu - 11:13. Jednak po tym nastąpił zwrot. Na lewym ataku powstrzymana została Dorota Ściurka, a po chwili piłkę meczową wykorzystała Klaudia Kaczorowska.