Wschodzący Białystok nie chce zachodzić
AZS Białystok, organizacyjnie, wychodzi na prostą. Klub ma coraz lepsze perspektywy na przyszłość. Już w kolejnym sezonie może być wschodzącą siłą PlusLigi Kobiet, ale… najpierw musi się w niej utrzymać.
We wtorek oficjalnie do współpracy z klubem wróciła firma ZETO. Duże, regionalne centrum informatyki przez wiele lat było jednym z głównych sponsorów AZS-u, znajdując się w nazwie zespołu. Wraca do drużyny po około półrocznej przerwie.
- Zadłużenie topnieje z miesiąca na miesiąc. Spłaciliśmy już połowę zobowiązań, a niedługo będziemy mogli powiedzieć, że ich w ogóle nie ma. Nasze widoki na przyszłość są naprawdę ciekawe. Teraz największy problem to nie finanse, a to, by się utrzymać. W klubie nie zakładamy w ogóle opcji, że spadniemy – mówi dyrektor do spraw sportowych AZS-u Sebastian Humbla.
Tak na spotkaniu z władzami stwierdził również trener Wiesław Czaja. Szkoleniowiec zapewnia, że jego zespół poradzi sobie w barażach, choć nie nastawia się też na to, że AZS wygra je bez oporu rywali.
- Musimy mieć świadomość, że jesteśmy mocniejszą drużyną, bo to prawda. Z drugiej strony nie możemy podejść do tej rywalizacji lekceważąco. To się przełożyłoby na jakość treningu i przygotowania do tych spotkań – mówi Czaja.
Akademiczki pierwsze spotkanie z Sandeco EC Wybrzeże TPS Rumia o 9. miejsce w PlusLidze Kobiet zagrają 16 kwietnia o godzinie 18 w Białymstoku. Kolejne, już po świętach, 30 kwietnia w Rumi. Drużyna, która jako pierwsza zanotuje cztery zwycięstwa 21 maja zacznie rywalizację z wicemistrzem I ligi. Będzie to przegrany z finału tej klasy rozgrywek: PTPS Piła – KS Murowana Goślina. Sztab szkoleniowy AZS-u ma obserwować te spotkania.
Niestety, w meczach o utrzymanie kibice nie zobaczą na parkiecie Małgorzaty Właszczuk. Niespełna 18-letnia atakująca podczas sparingu z mistrzem grupy trzeciej II ligi Legionovią Legionowo (AZS wygrał 3:1) pechowo spadła przy bloku na stopę koleżanki z zespołu, Sinead Jack i złamała kość strzałkową lewej nogi. Ból był potworny, szczęście w nieszczęściu, że…
- Pocieszam się, że nie doszło do złamania z przemieszczeniem, że nie ucierpiało kolano. To w końcu tylko kość, która się zrośnie i będę mogła wrócić do siatkówki – mówi Właszczuk.
Jeśli wszystko potoczy się dobrze, Małgorzata rozpocznie przygotowania z zespołem do nowego sezonu. Tak jak trenujące już Małgorzata Cieśla i Katarzyna Żylińska. Urazy kolan leczą także Joanna Szeszko oraz Edyta Rzenno. AZS, w razie utrzymania, nie musiałby na pewno przeprowadzać kolejnej rewolucji w składzie.