World Tour Warsaw 2019 z DKMS-em
Już od dłuższego czasu Polska Siatkówka prężnie działa we współpracy z Fundacją DKMS, której celem jest jak walka z nowotworem krwi i pozyskiwanie potencjalnych dawców szpiku. Tegoroczny World Tour Warsaw 2019 również przyłączył się do akcji i w czasie tegorocznej edycji będzie można zarejestrować się do banku potencjalnych dawców komórek macierzystych.
Celem statutowym Fundacji jest działalność w zakresie wspierania osób potrzebujących pomocy ze względu na ich stan fizyczny, psychiczny lub emocjonalny; promowania nauki oraz badań w dziedzinie przeszczepiania komórek macierzystych oraz promocji zdrowia publicznego. Obecnie zarejestrowanych potencjalnych dawców jest ponad 1,5 miliona. Z czego kilkaset tysięcy osób dokonało rejestracji w trakcie meczów siatkówki w naszym kraju. Dzięki Fundacji DKMS dokonano do tej pory ponad 6600 przeszczepów ratujących ludzkie życie.
W trakcie tegorocznego warszawskiego World Touru DKMS również będzie aktywizował i szukał dawców. Wszyscy chętni będą mogli zgłosić się i zarejestrować w bazie potencjalnych dawców komórek macierzystych. DKMS zawita na World Tour w sobotę i niedzielę.
O DKMS-ie i turnieju World Tour Warsaw 2019 rozmawialiśmy z prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Jackiem Kasprzykiem.
Idąc śladem partnerstwa DKMS i promocją fundacji w trakcie meczów siatkówki halowej, DKMS będzie gościł także w trakcie tegorocznego World Tour w Warszawie. Dla pana prezesa ma to szczególne znaczenie, prawda?
Jacek Kasprzyk: Oczywiście. W tym wypadku nie ma chyba żadnej tajemnicy i nikogo nie zaskoczę. Jestem po przeszczepie. W niedzielę, 2 czerwca minęło od niego 100 dni, więc ten początkowy okres zagrożenia minął, ale cały czas muszę uważać. Dzięki współpracy z DKMS-em - najpierw ligi, a następnie federacji przy różnego rodzaju wydarzeniach siatkarskich - zostało pozyskanych kilkaset tysięcy potencjalnych dawców. Jeden z tych dawców trafił się mnie, ponieważ Wojtek - mój syn, który jest dawcą - zgłosił się do DKMS-u na jednym z meczów siatkówki. Tak więc wygląda ta historia. Jestem całym sercem za tym, co robi DKMS, ponieważ ratuje ludziom życie, a życie jest najważniejsze.
Jeśli ktoś jeszcze się waha i ma wątpliwości, czy zarejestrować się w DKMS-ie, a będzie taka okazja w trakcie World Touru w Warszawie, to co mogłoby go przekonać?
Najważniejsze jest to, że może uratować życie drugiego człowieka. Natomiast pobieranie szpiku nie boli. Może ja to jakoś inaczej przechodziłem, ale ten przeszczep haploidentyczny jest dużo gorszy od dawcy obcego. Bo jeśli jest zgodność 10/10, powinno to się odbywać bez żadnych problemów. Ja przeszedłem ten przeszczep przy zgodności 5/10 i bez komplikacji. Myślę, że przy dzisiejszej jakości leczenia i poziomu wiedzy, jaką mają lekarze te przeszczepy są coraz bardziej bezpieczne. Cieszę się, że mój zespół, który mnie przeszczepiał jest zadowolony nie tylko ze mnie, ale i z dawcy, a także z tego jak to do tej pory przebiega.
Sam pan prezes jest przykładem, że przeszczep nie spowalnia naszego życia. Polskie reprezentacje grają w Siatkarskiej Lidze Narodów, od dłuższego czasu trwają intensywne przygotowania do World Tour w Warszawie, a pan cały czas jest aktywny ...
Generalnie nigdy nie zwalniałem tempa. Nawet przebywając w szpitalu, to z dostępem do maila i komórką przy sobie. Ciągle coś się działo, a decyzje musiały być podejmowane. Nie dałoby się zorganizować tych wszystkich rzeczy przy pracy i współpracy. Oczywiście był okres sześciotygodniowego pobytu w szpitalu, gdy niektórzy musieli mnie zastąpić i szacunek dla nich za to, że robili to bardzo dobrze. Cieszę się, że w miarę szybko doszedłem do siebie i jestem aktywny. Tych imprez siatkarskich mamy bardzo dużo i nie może być dnia przerwy, by to wszystko mogło funkcjonować na tak wysokim poziomie.
Tak, jak pan powiedział, dawcą był pana syn, więc dobrze się pan orientuje jak to wszystko wygląda od strony dawcy ...
U niego najgorsze były trzy dni przed pobraniem komórek macierzystych. Wtedy dostał czynnik wzrostu i siedział w domu, by nie złapać żadnego wirusa i nie rozchorować się. Po czym miał po oddaniu szpiku jeden dzień takiego luzu, a po nim już normalnie się czuł i normalnie pracował, nie ma żadnych skutków ubocznych. Jest już po badaniach sprawdzających, ponieważ jemu 2 czerwca minęło 101 dni od pobrania.
Przed nami World Tour w Warszawie, jak na razie pogoda dopisuje, więc zapowiada się super turniej...
To jest właśnie to, że nawiązując jeszcze do przeszczepu, nie powinienem jeszcze przebywać na słońcu, ale dzięki farmakologii i filtrom przeciwsłonecznym mogę chwilkę posiedzieć. Na turnieju tego słońca w tym roku chyba się nie uniknie, ale to dobrze, że jest taka ładna pogoda, ponieważ jest ona najważniejsza dla zawodników i kibiców. Jeśli będzie słońce i wysokie temperatury, kibicom będzie łatwiej przyjść na turniej i dopingować polskie pary, a przede wszystkim dobrą grę.
Cieszymy się, że zawsze do Polski przyjeżdżają najlepsi światowej siatkówki plażowej. Szanują oni Polskę, polską federację, poziom organizację oraz uwielbiają polskich kibiców. Tutaj na Moncie wszystko odbywa się w centrum miasta, w centrum stolicy europejskiej, nad naszą piękną Wisłą. Cieszymy się, że w tym miejscu jest ten turniej organizowany ponownie.
Czy polskie pary dostały jakieś wytyczne na ten turniej, mają postawione konkretne cele?
To jest sport, więc ciężko dawać wytyczne. Poza tym można powiedzieć, że jest to trochę sport indywidualny, ponieważ grają tylko dwie osoby. Oczywiście chcielibyśmy bardzo, by były medale i strefa medalowa, ponieważ gdy polskie pary grają do końca, to i kibice chętniej przychodzą. W wysokiej formie są Grzesiek Fijałek i Michał Bryl i myślę, że godnie zastąpią Bartka Łosiaka i Piotrka Kantora, którzy mieli bronić tu tytułu, jednak ze względu na złamanie jednej kości śródstopia Bartek nie wystąpi w turnieju. Kinga z Kasią (Wojtasik i Kociołek - przyp. red.) też idą coraz bardziej do przodu z formą.
Para Fijałek/Bryl zdobyła ostatnio dwa medale: srebro w Brazylii i brąz w Ostrawie. Para Rudol/Szałankiewicz wygrała turniej w Turcji. To jest chyba najlepsza promocja zmagań w Warszawie i napawa dużym optymizmem...
Oczywiście! Tym bardziej, że cały czas trwa walka, a coraz mniej czasu zostało do igrzysk olimpijskich. Każdy chce na nie pojechać, a to jest proste - kto jest wyższej w rankingu, ten jedzie na igrzyska. Jest o co się bić i to jest chyba najważniejsze. My staramy się zapewnić zawodnikom kadry wszystko. Zarówno siatkarze, jak i siatkarze pracują takim samym systemem. Każda kadra ma swój sztab szkoleniowy. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Nie ma zagrożeń, że nie będą mogli jechać na jakiś turniej, bo nie będzie to finansowane. Oczywiście chcielibyśmy bardzo, by na igrzyska pojechały cztery polskie drużyny plażowe. To jest jednak sport, może się zdarzyć, że coś się nie powiedzie, a coś wypełni się w stu procentach. Najważniejsze jest to, że nie ma zagrożenia, że coś złego z polską plażówką będzie się dziać. Kadry mamy stabilne, sztaby trenerskie również. Teraz już wszystko zależy od pracy zawodników i zawodniczek, a także trochę od szczęścia również. W sporcie potrzebne jest szczęście i niezwykle ważny jest też brak kontuzji.