Wojciech Lalek: poczułem ulgę
Wielkie sportowe święto w Legionowie! Siódme pod względem wielkości miasto województwa mazowieckiego, od soboty 14 kwietnia 2012 roku, jest jedynym ośrodkiem na Mazowszu, który może pochwalić się żeńskim siatkarskim zespołem w najwyższej klasie rozgrywkowej – PlusLidze Kobiet.
Mało tego, Legionowo nigdy w swojej historii, nie miało swojego przedstawiciela na tym poziomie w grach zespołowych. Od kilku lat w położonym 22 kilometry na północ od centrum Warszawy mieście, funkcjonuje piękny sportowy obiekt – hala Arena Legionowo, a kibice znane postacie, także żeńskiej siatkówki, mogli oglądać wyłącznie przy okazji zgrupowań klasowych zespołów drużyn, turniejów czy meczów towarzyskich.
Teraz to się zmieni, w sezonie 2012/2013 w legionowskiej Arenie zagrają zespoły PlusLigi Kobiet z medalistkami mistrzostw Polski włącznie, pojawią się wielkie gwiazdy siatkarskich parkietów. A stanie się tak dzięki sobotniej wyjazdowej "wiktorii" drużyny Siódemki Legionovii Legionowo w finale play off o mistrzostwo I ligi z Piecobiogazem Murowana Goślina. Legionowianki wygrały nie tracąc seta, a w play off - podobnie – Legionovia nie oddała nawet meczu. Awans do PlusLigi Kobiet wywalczony zatem w pięknym stylu. Imponuje także droga Siódemki do siatkarskiej elity. Nic dziwnego, że po sobotnim spotkaniu z Murowanej do Legionowa jechał… wesoły autobus. Rozmawiamy z trenerem zespołu Wojciechem Lalkiem. Pracę z legionowskim zespołem rozpoczął w momencie, gdy drużyna była na peryferiach krajowych rozgrywek, z których nie było widać nawet I ligi. Z awansu do niej cieszono się ledwie przed rokiem. Dlatego udział trenera Lalka w sukcesie Legionovii jest olbrzymi, a jego rola w klubie nie do przecenienia.
- Zapewne PlusLigę Kobiet miał pan w głowie od dawna, ale gdy w sobotę awans został przypieczętowany, o czym pan pomyślał?
- Poczułem ogromną satysfakcje i ulgę. No i tak żartobliwie pomyślałem – nie miała baba kłopotu, no to go ma!
- Ale to jest, trenerze, miły kłopot. Wygrana sobotnia robi wrażenie, a sposób w jaki tego dokonaliście musi imponować.
- Wiedzieliśmy, co nas czeka w Murowanej. Powiem tak – byliśmy przygotowani na twardą walkę, docierały do nas informacje, że Irina Archangielska bardzo motywuje swój zespół i Piecobiogaz na nas się szykuje. Rywalki nie miały nic do stracenia, jeśli chciały pozostać w grze o awans, musiały wygrać. Ale na boisku wyglądało to inaczej, rządził mój zespół, to my dyktowaliśmy warunki, panowaliśmy w każdym elemencie niepodzielnie. Rywalki wydawały się bezradne.