Wilma Salas: cele wykraczają poza liczby
Rozmowa z Wilmą Salas, przyjmującą Grupa Azoty Chemika Police.
Dlaczego przedłużyłaś kontrakt?
Bo czułam zaufanie. Od pierwszego dnia w Policach widziałam, że klub we mnie wierzy. To było dla mnie bardzo ważne.
Po tak dobrym sezonie, po świetnych meczach w pucharach, zapewne dostałaś atrakcyjne oferty z silnych klubów europejskich.
Tak, miałam kilka ciekawych propozycji. Czuję się jednak sportowcem. Mam cele, które wykraczają poza liczby wpisane w kontrakcie. Chcę osiągać z Chemikiem sukcesy. Z ekipą, która tak dobrze przyjęła mnie przed minionym sezonem. Ponadto cenię współpracę z trenerem Ferhatem. Stwierdziłam, że mogę z tym klubem osiągnąć coś, z czego za kilka lat będę dumna.
Oglądając filmy z twoich meczów, jeszcze przed rozpoczęciem minionego sezonu, wydawało się, że lubisz grać wysoką piłkę do skrzydła, bazować na zasięgu. Totalne przeciwieństwo tego, co preferuje trener Akbas.
Nie lubiłam grać z wyższej piłki, tylko tak grały drużyny, w których występowałam. Na Kubie szkoli się grę zarówno z szybkiej, jak i wysokiej piłki, dlatego miałam bazę pod filozofię trenera Akbasa. Po przyjściu do Chemika zobaczyłam, że będziemy grać bardzo szybko. Ucieszyłam się, bo wolę ten system.
Na jakim poziomie jest polska liga?
Jak większość lig, w których grałam, zespoły są na różnym poziomie. Jest kilka ekip, które wyróżniają się jakością i to one stanowią o sile rozgrywek. Dzięki temu rywalizacja o tytuł mistrzowski była ciekawa.
Od dłuższego czasu nie możesz wrócić na Kubę, choć sezon już dawno się skończył. To dla ciebie trudna sytuacja?
Bardzo. Staram się jednak brać ją na spokojnie, nie wkurzać się na czas rozłąki z rodziną. Gotuję, zgłębiam tajniki rodzimej kuchni. Dużo eksperymentuję. Oglądam też video z meczów Chemika, patrzę, jakie błędy popełniałam, aby w przyszłym sezonie starać się je wyeliminować. Czekam na oficjalne informacje i mam nadzieję, że niedługo będę mogła wrócić na Kubę i zobaczyć rodzinę, za którą tęsknię.