Wiesław Czaja od czwartku w Białymstoku
Wiesław Czaja, zgodnie z przewidywaniami, zostanie trenerem Pronaru Zeto Astwy AZS-u Białystok. Mistrz świata i olimpijczyk z 1980 roku miał dzisiaj poprowadzić trening, ale z bardzo ważnych względów osobistych musi pozostać do czwartku w Bełchatowie.
Wiesław Czaja urodził się 12 kwietnia 1952 w Czechowicach Dziedzicach.Pierwsze sportowe kroki pod siatką stawiał w rodzinnej miejscowości pod kierunkiem Karola Sułkowskiego. Grał w miejscowym Górniku w lidze okręgowej. Po dwóch spotkaniach tego zespołu w 1970 roku z Rakowem Częstochowa został dostrzeżony przez Henryka Kunickiego, który ściągnął przyszłego mistrza świata pod Jasną Górą i z tamtejszym AZS-em do 1981 roku złączył lata swoje sportowe losy. Przez jeden sezon (1975/76) bronił barw Hutnika Kraków.Do kadry - najpierw uniwersjadowej, a następnie narodowej - powołany został w 1973 roku. Grał na Uniwersjadzie w Moskwie, gdzie zespół zdobył brązowy medal.
Do 1980 roku był jednym z podstawowych zawodników kadry narodowej. Apogeum sukcesów osiągnął w 1974 roku, kiedy to Polska w Meksyku zdobyła mistrzostwo świata. W latach 1975, 1977 i 1979 był wicemistrzem Europy.
W 1982 roku wyjechał do Francji, gdzie przebywał przez osiemnaście lat. Od 1983 roku występował już jako grający trener. Bronił barw m.in. Tours i Monaco.
Po powrocie do Polski objął Skrę Bełchatów, z którą w sezonie 2000/2001 wywalczył awans do Polskiej Ligi Siatkówki. W serii B zespół zajął drugie miejsce i grał w play off ze Stilonem Gorzów, zwyciężając 3-2.
Pierwszy sezon w PLS zakończył się pełnym sukcesem. Skra zdobyła brązowy medal. W sezonie 2002/2003 było szóste miejsce. Po jego zakończeniu Wiesław Czaja przestał prowadzić pierwszy zespół. Został w klubie trenerem-koordynatorem, pracował z grupami młodzieżowymi oraz zespołem kobiet.
W swojej karierze sportowej współpracował z wieloma trenerami. - Nie można powiedzieć, że któryś z nich był dla mnie wzorem - mówił przed laty Wiesław Czaja portalowi www.pls.pl. - Z warsztatu każdego wziąłem coś dla siebie. Zresztą lata idą i wiele rzeczy dobrych kiedyś teraz jest już nieaktualnych.
Wiesław Czaja lubi podróżować. - To zajęcie z czasów sportowych weszło mi trochę w krew - mówił mistrz świata. - Przy każdym wyjeździe na mecze czy zgrupowania coś się tam zawsze zobaczyło. Zwiedzanie stało się naszym sposobem na relaks i odpoczynek. Pamiętam, że ogromne wrażenie zrobił na mnie mój pierwszy wyjazd do Japonii w 1974 roku i wizyta w Hiroszimie... Kreml i Mauzoleum Lenina widziałem dużo razy. Byłem chyba na wszystkich kontynentach, poza Antarktydą. Może tam kiedyś ktoś stworzy klub siatkarski. Moim ulubionym miejscem w Polsce są Beskidy. Chętnie tam wracam, może dlatego, że niedaleko tych gór się urodziłem. Powrót do listy