Wielki finał ORLEN Ligi: Chemik Police – PGE Atom Trefl Sopot 3:1
O złote medale walczą dwie najlepsze drużyny sezonu ORLEN Ligi. W pierwszym starciu Chemik Police wygrał 3:1, choć powinien bez straty seta. Trzecia partia tego meczu zapowiedziała emocje, jakie mogą nas czekać w tej walce o złoto.
Pierwszego seta lepiej zaczęły przyjezdne, które prowadziły 3:0, jednak zespół Chemika bardzo szybko się pozbierał i nie tylko odrobił straty, lecz wyszedł na prowadzenie. W obu ekipach nieźle radziły sobie skrzydłowe, a na pewno najbardziej widowiskowa była walka w obronie, które była godna wielkiego finału ORLEN Ligi.
Gospodynie prowadziły spokojną, skuteczną grę, wygrywały 18:17, by w końcówce przycisnąć i zdobyć większą przewagę – ostatecznie zwyciężyły 25:21. Ich gra mogła się podobać, Jedyny problem trenera Jakuba Głuszaka to uraz Anny Werblińskiej. Przyjmująca poczuła jakiś ból w mięśniu i przez kilka minut była opatrywana przy linii bocznej boiska. Ostatecznie jednak zawodniczka wyszła na drugą partię w podstawowym składzie.
W drugim secie dominacja mistrzyń Polski była jeszcze większa. Ekipa trenera Głuszaka budowała ją dzięki bardzo skutecznej grze Madelaynne Montano. Kolumbijska atakująca kończyła wiele ataków w bardzo efektowny sposób, dopiero przy stanie 16:7 dla Chemika, zaczęła popełniać błędy. Gospodynie nie miały jednak zamiaru zwalniać tempa i rozbijały rezerwowy skład PGE Atomu Trefla. Trener Lorenzo Micelli dokonał zresztą bardzo wielu roszad – z podstawowego składu w pewnym momencie została na boisku tylko libero. To jednak nie zatrzymało rywalek i mistrzynie Polski wyszły na dwusetowe prowadzenie, bo nawet gdy przestój miała Montano, to zastępowała ją helena Havelkova.
Trzeci set był najbardziej zacięty – PGE Atom zaczął znowu w podstawowym zestawieniu (za wyjątkiem środkowych) i jakby na chwilę zaskoczył rywalki. Sopocianki prowadziły już 7:2, jednak Chemik mozolnie zaczął odrabiać straty. Ostatecznie to zawodniczki trenera Głuszaka prowadziły w trakcie drugiej przerwy technicznej 16:15, a później 21:18, po kolejnym zbiciu Montano. Kolumbijka, podobnie jak Havelkova, były niemal nie do zatrzymania, a ich efektowne ataki były ozdobą tego spotkania. Przy stanie 24:20 wydawało się, że już nic nie może się zmienić, jednak niezwykle ambitnie walczące sopocianki nie tylko doprowadziły do remisu po 24, ale później we wspaniałej walce wygrały seta do 26. W Szczecinie nikt nie mógł uwierzyć w taki obrót spraw, jednak rywalki wróciły do gry. Warto podkreslić bardzo dobrą zmianę środkowej Brittnee Cooper.
Okazało się jednak, że nie na długo, bowiem Chemik zaczął wspaniale czwartą partię – od prowadzenia 10:1! PGE Atom był zupełnie rozbity, trudno jednak zrozumieć powody takiej sytuacji, skoro chwilę wcześniej wrócił wspaniale do gry. Gospodynie kontrolowały ze spokojem przebieg meczu i wygrały pierwsze finałowe starcie 3:1, choć mogły i powinny 3:0.
Warto pamiętać, że przed rokiem w pierwszym meczu finału, Chemik niespodziewanie przegrał z PGE Atomem Treflem, by później wygrać trzy kolejne starcia. Czy tym razem mistrzynie Polski nie zaliczą nawet jednego potknięcia w trakcie finałowej serii?
Statystyki meczu: http://stats.orlenliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1035&mID=26533&Page=S
Powrót do listy