Więcej pewności
Zdaniem Pauliny Maj zabrakło sił. W ocenie Jerzego Matlaka - pewności siebie. Niby dwie różne rzeczy, a jednak idą w parze. A wynik taki, że Polska wciąż pozostaje w kieleckim turnieju bez zwycięstwa. W sobotę była porażka 0:3 z Holandią.
To było zupełnie inne spotkanie niż z Tajkami. Nie było niekończących się serii straconych punktów (tak długich serii, bo przecież w kobiecej siatkówce zabraknąć ich nie mogło). Oglądaliśmy za to dużo walki i dobrej siatkówki - popisowe bloki Agnieszki Bednarek czy imponujące ataki Katarzyny Gajgał - dzięki oczywiście dobremu przyjęciu. Trudno nie zgodzić się z Pauliną Maj, że było to spotkanie lepsze. - Nie odpuściłyśmy tego meczu. Tyle, że takie turnieje są ciężkie, bo nic nie trenujemy, tylko gramy. Dlatego czasami brakuje siły - mówiła nasza przyjmująca.A najbardziej brakuje chyba atakującej Joanny Kaczor, osamotnionej na tej pozycji. - Można jej wybaczyć niektóre rzeczy, bo jest bardzo mocno eksploatowana i zaczynają się problemy zdrowotne. Przydałby się lider, ale sądzę, że jak będziemy dobrze grać w każdym elemencie i pokażemy swoją siatkówkę, to będzie dobrze - optymistycznie wróży Maj. Brak „pierwszych skrzypiec” w zespole zauważa też trener kadry Jarzy Matlak - Rola lidera jest bardzo duża. Trzeba mieć go na boisku. My takie zawodniczki też kiedyś mieliśmy. Teraz jeszcze nie. Ale mam nadzieję, że albo cały zespół się wykreuje jako lider albo znajdzie się ktoś taki, kto powie „daj do mnie” i skończy 2-3 piłki. Wtedy nie będzie w nas takiego niepokoju - mówił trener.
Właśnie brak pewności siebie to zdaniem szkoleniowca główna przyczyna porażki Polek. - Widać było, że Holandia to zespół, który gra ze sobą cztery lata. Jest pewny swoich działań na boisku, zawodniczki nie boją się popełniać błędów, bo wiedzą, że zaraz mogą je naprawić. U nas - wręcz odwrotnie. Musimy dopiero nabrać takiej pewności. Grać tak, żeby kolejne mecze - czy się będzie je wygrywać czy przegrywać - nie pogłębiały frustracji. Każdy następny tydzień powinien być lepszy. Ten zespół zacznie myśleć o pokonywaniu Holandii czy innego mocnego przeciwnika, a nie będzie chciał tylko z honorem przetrwać na boisku. To bardzo ważne w sporcie, żeby zacząć na poważnie myśleć, że da się wygrać, mimo że fakty są przeciwko nam.
Te fakty, to oczywiście dziury w kadrze, w której nie ma m.in. Skowrońskiej-Dolaty, Bamber, Podolec, Dziękiewiecz. - Ale są inne dziewczyny, które powinny się przygotowywać i wierzyć w to, że są potrzebne. Te zawodniczki są teraz jednymi z najlepszych w Polsce. Kontuzje kontuzjami, ale nie można upatrywać tego jako główną przyczynę naszych porażek - mówi Paulina Maj. I otwarcie przyznaje, że to przykre, że cały czas wspomina się nieobecnych. - Chcemy tworzyć jakiś monolit i wygrywać. A jak słyszymy, że tej nie ma, tamtej nie ma, to czujemy niepotrzebne. Mam nadzieję, że w końcu i my w to wszystko uwierzymy i sztab szkoleniowy, i kibice. Muszą dać nam trochę czasu, bo to jest nowy zespół. Ale my zrobimy wszystko, żeby to dobrze wyglądało.
Nowe zawodniczki są w składzie Holandii, choć przebudowa zespołu nie objęła najważniejszych podstawowych siatkarek. Na czele ze swoją kapitan.
- W końcówce Holenderki miały tzw. „odwołanie” do jednej z lepszych zawodniczek w Europie Manon Flier. Jak nie było co zrobić z piłką, to ona kończyła najważniejsze punkty - mówił szkoleniowiec naszej kadry.
– To bardzo poukładany zespół. Grają od czterech lat w podobnym składzie. Są bardzo zgrane i bardzo dobrze się rozumieją na boisku. Część zawodniczek jest nowych, ale one mimo wszystko były na zapleczu kadry i cały czas ze sobą trenowały. Może rzeczywiście zmieniły się niektóre dziewczyny z szóstki - te starsze. Ale ogólnie one cały czas ze sobą współpracowały i były razem. To dużo zmienia - mówiła Maj.
- Prowadząc taki mecz człowiek mniej więcej czuje - przeciwnik jest w stanie ci pomóc wygrać, czy musisz to zrobić sam. One nic nie chciały pomóc. Dlatego w decydujących momentach 2-3 piłki wystarczyły do wygrania meczu - komentuje trener Matlak. Powrót do listy