Weronika Centka: W finale TAURON Ligi nie ma miejsca na błędy
W fazie zasadniczej ŁKS Commercecon dwa razy pokonał Developres BELLA DOLINA Rzeszów. - Porażki we wcześniejszych spotkaniach kompletnie nas nie deprymują. To jest moment, kiedy po prostu musimy pokazać swoją najlepszą siatkówkę i zagrać na 150 procent - twierdzi Weronika Centka, środkowa rzeszowskiej drużyny.
TAURONLIGA.PL: W walce o złoto zmierzą się dwa najlepsze zespoły po rundzie zasadniczej. Spodziewała się pani takiego składu finału?
Weronika Centka, środkowa Developresu BELLA DOLINA: Szczerze mówiąc podejrzewałam, że tak jak się runda zasadnicza skończyła, tak będą wyglądać finały, czyli będziemy walczyć o najwyższą stawkę z ŁKS-em. To jest ten etap w sezonie, kiedy nie ma miejsca na jakiekolwiek błędy. Tak naprawdę w tych meczach nie będzie decydowała taktyka, czy cokolwiek związanego z siatkówką, a po prostu dyspozycja dnia i zachowanie zimnej głowy. Już tyle razy graliśmy ze sobą, że chyba już wszyscy znamy się na wylot. Co prawda przez dwa czy trzy tygodnie można coś zmienić w swoim graniu, ale to są dosłownie niuanse. Wiemy, czego się spodziewać po ŁKS-ie, a rywalki prawdopodobnie też po nas, więc to jest po prostu walka o to, kto zachowa zimną krew.
TAURONLIGA.PL: W tym sezonie na trzy mecze z ŁKS-em, doznałyście trzech porażek. Trzeba znaleźć sposób na rywalki?
- Myślę, że podczas Pucharu Polski byłyśmy bardzo blisko, bo od zwycięstwa dzieliły nas dosłownie dwa, może nawet tylko jeden punkt. Tak jak wspomniałam, to naprawdę jest kwestia zachowania zimnej głowy. Może w tamtym momencie nam tego zabrakło? Może dziewczyny z drużyny przeciwnej po prostu już poczuły krew i poszły za ciosem. Porażki we wcześniejszych spotkaniach kompletnie nas nie deprymują. To jest moment, kiedy po prostu musimy pokazać swoją najlepszą siatkówkę i zagrać na 150 procent. Myślę, że to jest ten właśnie moment i będziemy już na swoim najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że nie przydarzą nam się żadne niespodzianki w postaci przegranych setów, a zwłaszcza meczów, bo po prostu bardzo nam zależy.
TAURONLIGA.PL: Dochodzimy do momentu, gdzie nie można już sobie pozwolić na jaką słabość, a każdy element musi być na najwyższym poziomie.
My po prostu musimy pójść za ciosem i pokazać to, co najlepsze. Wydaje mi się, że nasza drużyna, mimo że pokazała już bardzo dobrą i ładną dla oka siatkówkę, to zostawiła wszystko co najlepsze na sam koniec, na te ostatnie i najważniejsze spotkania.
TAURONLIGA.PL: Rywalizacja toczyć się będzie do trzech zwycięstw, ze zmianą gospodarza po każdym meczu...
- Z jednej strony dobrze, bo chociaż nie chcę powiedzieć, że jest miejsce na pomyłki, to tak to właśnie wygląda. Może być nawet pięć spotkań, czego oczywiście sobie nie życzymy. Z drugiej strony, fajnie by było zakończyć tę rywalizację ze złotem u nas na hali. To musiałoby być więc bodajże przy czwartym spotkaniu.
Ale uznałyśmy z dziewczynami, że po co czekać do czwartego meczu, bo lepiej będzie skończyć w trzech. Wszystkie jesteśmy bardzo napalone na to, żeby pokazać się z jak najlepszej strony i zdobyć złoty medal.
TAURONLIGA.PL: Mecze zostaną rozegrane na krótkim dystansie. Czy wytrzymałość będzie jednym z ważniejszych czynników w tej rywalizacji?
- Patrząc na przeszłość i naszą rywalizację z ŁKS-em, gdzie dwa razy grałyśmy z nimi tie-breaki, to myślę, że wytrzymałość będzie miała bardzo duże znaczenie. Podejrzewam, że nadchodzące trzy, cztery, czy pięć spotkań, też równie dobrze może zakończyć się tie-breakami.
TAURONLIGA.PL: Kto oprócz Valentiny Diouf, która jest w ŁKS-ie uznawana za numer jeden, wyróżnia się jeszcze wśród rywalek?
- To jest naprawdę klasowa drużyna i nie bez powodu, tak jak i my, jest w finale. Na rozegraniu jest Roberta Ratzke, która robi bardzo dużą robotę. Mogłabym nawet powiedzieć, że gdyby nie ona, to może ŁKS nie grałby aż tak dobrej siatkówki. Nie zmienia to jednak faktu, że my też jesteśmy bardzo dobre. Tworzymy kolektyw, który współgra ze sobą, w którym każdy dodaje coś od siebie i gdzie każdy ma swoje jakieś większe lub mniejsze atuty. Nie możemy drużyny ŁKS-u lekceważyć, bo to naprawdę jest przeciwnik klasowy, ale musimy się jednak skupić przede wszystkim na sobie.
TAURONLIGA.PL: Zna pani doskonale atmosferę łódzkiej hali, z racji gry w Grot Budowlanych, i doskonale wie, jaka będzie atmosfera na meczach.
Wiem, co się może wydarzyć i jestem pewna na 100 procent, że będzie tak, jak podczas łódzkich derbów, kiedy grałam jeszcze w Budowlanych. Oczywiście atmosfera robi swoje, ale z drugiej strony u nas też bardzo często cała hala była wypełniona kibicami, więc my też znamy atmosferę pełnych trybun.
Może nasi kibice nie są aż tak głośni jak kibice ŁKS-u, bo tam są w większości kibice piłkarscy, więc to kibicowanie polega raczej na krzyczeniu niż faktycznie kibicowaniu. Musimy po prostu skupić się na sobie i wyłączyć w trakcie spotkania głowę, żeby nie przejmować się tym, co się dzieje na trybunach. Podejrzewam, że kibice ŁKS-u będą próbowali nas deprymować, bo to przede wszystkim jest ich zadanie, żeby nasza koncentracja gdzieś uciekła i żebyśmy może trochę skupiły się na tym, co oni robią. Spodziewam się też, że może się pojawić jakiś baner, który może być niezbyt przyjemny dla nas. To są zagrywki psychologiczne, które musimy wytrzymać.
TAURONLIGA.PL: Powołanie Weroniki Centki do kadry narodowej na pewno jest bardzo budujące, zwłaszcza przed tymi finałowymi meczami.
- Bardzo budujące i chyba nawet dobrze odpowiedziałam na te powołania, bo po tym jak została ogłoszona lista powołanych dziewcząt, to w meczu z Budowlanymi zdobyłam 14 lub 15 bloków. Jestem bardzo szczęśliwa, bo bardzo mi na tym zależało. Oczywiście sezon klubowy był dla mnie najważniejszy, ale pokłosie tego, co wykonujemy w klubie, odbija się na tym, czy dostaje się to powołanie w kadrze, czy nie. Mnie się udało i bardzo się cieszę. Jakieś pierwsze rozmowy już były i plan jest. Na pewno trener będzie później bardziej udostępniał te plany, dlatego ja na razie nic nie powiem. Jestem oczywiście bardzo szczęśliwa, ale na razie mamy jeszcze tutaj na miejscu dużo roboty do zrobienia.
TAURONLIGA.PL: 8 maja trener zawęzi kadrę i od 20 maja w Szczyrku rozpoczyna się zgrupowanie. Tak naprawdę nie będzie więc czasu, na jakiekolwiek wakacje.
- Nie będzie, ale na to jesteśmy chyba wszystkie przygotowane. Oczywiście jest mały niedosyt, bo każdy ma ochotę gdzieś wyjechać po tak wyczerpującym. Na przykład w przysłowiowe Bieszczady, by zamknąć się i po prostu z nikim nie rozmawiać. Ja bym najchętniej się położyła na plaży, żeby nikt mi nie zawracał głowy... Tego czasu jest jednak bardzo mało. Zresztą ten grafik reprezentacji jest bardzo napięty. Musimy dobrze zagrać w Lidze Narodów, bo to się później liczy do rankingu w kwalifikacjach olimpijskich. Jest naprawdę bardzo ważne wydarzenie dla nas. Niektóre drużyny mogą sobie to tak po prostu olać i ograć młode dziewczyny, ale dla nas jest to naprawdę bardzo ważne. Chcemy zdobyć dodatkowe punkty, a przy okazji jeszcze dobrze wypaść w mistrzostwach Europy. Najważniejsze są jednak kwalifikacje olimpijskie.
TAURONLIGA.PL: Jeśli chodzi o Ligę Narodów, mecze zaplanowane są będą w bardzo egzotycznych miejscach na świecie.
- Tak, bardzo egzotyczne i mam nadzieję, że załapię się na tę egzotykę, bo nigdy nie byłam w Korei ani Stanach Zjednoczonych. Mam nadzieję, że dostanę się do tej grupy wyjazdowej, ale wszystko zależy od decyzji trenera.
Pierwszy mecz finałowy TAURON Ligi zostanie rozegrany 3 maja o godz. 17.30 w Łodzi.
Powrót do listy