Weronika Centka: Każde zwycięstwo jest teraz na wagę złota
- Przed nami bardzo ważne mecze, między innymi z ŁKS-em i po prostu potrzebujemy się resetować i relaksować w każdej możliwej chwili - mówi Weronika Centka z Developresu BELLA DOLINA Rzeszów.
TAURONLIGA.PL: Od razu po meczu z BKS-em Bostik Bielsko-Biała miałyście siłownię. Dlaczego?
Weronika Centka, środkowa Developresu BELLA DOLINA Rzeszów: Nie była to dla nas jakaś niespodzianka, bo słyszałyśmy o tym pomyśle już trzy tygodnie temu, więc dostałyśmy czas, żeby się z tym pogodzić z pomysłem. Byłyśmy przez to też trochę nakręcone przed rozpoczęciem gry. Chciałyśmy skończyć szybko, najlepiej 3:0, mieć tę siłownię z głowy, wrócić do domu i odpoczywać. Ostatnie tygodnie naprawdę miałyśmy intensywne. Mamy dość siatkówki i chyba też odrobinę siebie nawzajem (śmiech), dlatego potrzebujemy takiego resetu.
TAURONLIGA.PL: Miałyście kilka dni wolnego?
- Przez to, że miałyśmy taki maraton meczów wyjazdowych z Ligi Mistrzyń i Tauron Ligi, mamy aż dwa dni wolnego. Za bardzo nie wiem, co ze sobą zrobić przez ten czas... Na pewno będę chciała odpocząć, wykorzystać ten czas jak najlepiej. Przed nami bardzo ważne mecze, między innymi z ŁKS-em i po prostu potrzebujemy się resetować i relaksować w każdej możliwej chwili.
TAURONLIGA.PL: Wydawało się, że spotkanie z BKS-em Bostik Bielsko-Białą może być zacięte, bo rywalki zajmują czwarte miejsce w tabeli. Ale nie pozostawiłyście złudzeń, kto jest lepszy. Mecz był mocno jednostronny...
- Ogólnie, z tego co kojarzę, to pojedynki między Rzeszowem a Bielskiem zawsze były zacięte i kończyły się przeważnie tie-breakami. Dla nas był to kolejny mecz w tej rundzie, który udało nam się bardzo spokojnie wygrać. Chociaż tak faktycznie nie był to aż tak mega spokojny jak mogłyśmy sobie wymarzyć, bo oczywiście były przestoje np. w drugim secie. Nie mogłyśmy w pewnych momentach skończyć piłki, albo były jakieś niedociągnięcia. Najważniejsze, że mamy trzy punkty. Pościg w tabeli trwa. Zostało nam bodajże sześć meczów do końcówki rundy zasadniczej. Teraz każde zwycięstwo jest na wagę złota, bo trzy punkty gwarantują nam to, że jesteśmy cały czas w czołówce i walczymy o pierwsze miejsce.
TAURONLIGA.PL: Sporo było ataków z wysokich piłek, po wyblokach udało się też wyprowadzać skuteczne kontry, a więc można powiedzieć, że nie było chyba jakiegoś szczególnie słabego elementu w waszym wykonaniu.
- Jakiegoś szczególnie słabego nie, ale ogólnie rzecz biorąc, uważam, że to nie było 100 procent naszych możliwości. Nie wiem, czy to jest kwestia zmęczenia tymi wszystkimi wyjazdami? Ostatnie dwa tygodnie były bardzo, ale to bardzo intensywne i praktycznie nie miałyśmy żadnego wolnego. Nie chcę tutaj oczywiście niczego zwalać na to, że jesteśmy zmęczone, bo to wiadomo, że każdy jest zmęczony po treningu. Oczywiście zmęczenie ma jakieś znaczenie, ale nie zrzucajmy na to jakichś braków. Przede wszystkim, tak jak zawsze podkreślam, musimy myśleć o sobie. Nie o naszym stanie fizycznym, tylko o naszej taktyce, psychice i o mentalu, bo to jest najważniejsze.
TAURONLIGA.PL: Przed hitowym meczem z ŁKS-em Commercecon czeka was jeszcze wyjazd do Cannes. Czy Le Cannet to wymarzony rywal w tej fazie Ligi Mistrzyń?
- Nie wiem, czy to taki wymarzony rywal. To już jest ten etap, że musimy się pogodzić z każdym przeciwnikiem. Tutaj nie ma wyboru, że któryś rywal nam bardziej pasuje czy inny mniej. Można byłoby trafić na Polski zespół, ale wydaje mi się, że ta rywalizacja polskich zespołów w Lidze Mistrzyń jest ciekawsza, bo więcej drużyn zostaje w tej lidze. Nie walczymy między sobą o wyjście i baraże, więc pod tym względem myślę, że Le Cannet, to może być faktycznie wymarzony rywal. Mogło być gorzej, chociaż szczerze mówiąc po Conegliano to już chyba nie może być gorzej. Myślę, że Le Cannet to jest naprawdę fajny rywal, żeby zdobyć kolejne punkty i grać o dalszy awans.
TAURONLIGA.PL: W zespole grają tylko dwie Francuski, a tak to takie dość międzynarodowe towarzystwo. Pięć Rosjanek, dwie Serbki, Bułgarka Ewa Janewa, która kilka lat temu grała w Developresie, Brazylijka, Niemka, Chinka...
- Zgadza się i osobiście uważam, że jednak jeśli jest jakaś liga, czy to polska, włoska, czy francuska, to raczej powinna być przewaga zawodniczek z danego kraju, a nie tak, jak w tym przypadku. OK, liga francuska, każdy może iść gdzie chce, ale uważam, że powinny być wprowadzone większe limity. Oczywiście to wpływa też negatywnie na nas, bo mamy mniejsze możliwości ewentualnego wyjazdu za granicę, ale wtedy liga francuska, to liga francuska, a nie liga rosyjsko-włosko-francuska i itd. Cieszę się, że w TAURON Lidze nie ma aż tak wielu zawodniczek zza granicy. Nasza liga jest polska, jest bardzo dużo polskich zawodniczek, które mają możliwość grania.
Powrót do listy