Waleczne serca
Siatkarkom SSK Calisia nie udało się ani wygrać z niepokonanym dotąd Aluprofem Bielsko-Biała, ani nawet wywalczyć jednego punktu, jednak po zakończeniu środowego spotkania długo odbierały gratulacje za waleczność. Swoją kolekcję statuetek powiększyła grająca w poprzednim sezonie w Kaliszu Anna Barańska, wybrana najlepszą siatkarką tego meczu, wygranego przez jej zespół 3:1 (17:25, 25:17, 25:21, 25:18).
Kaliscy sympatycy siatkówki nie zapomnieli o swoich byłych zawodniczkach i każda z nich, aktualnie występująca w Bielsku-Białej, a także trener Igor Prielożny, otrzymali przed spotkaniem bukiety kwiatów. Gospodynie nie ukrywały, że liczą na sprawienie niespodzianki i od początku spotkania pokazały, że są do niego szczególnie przygotowane. To już nie był zespół, oddający w końcówkach setów punkty, ale walczący do końca. Na początku pierwszej partii podopieczne trenera Mariusza Pieczonki miały problemy z wyprowadzeniem skutecznych ataków, jednak dobrze radziły sobie w polu, dzięki czemu nie pozwoliły przeciwniczkom uzyskać większego prowadzenia. Na pierwszą przerwę techniczną schodziły przy stanie 8:6, ale szybko Igor Prielożny zmuszony był poprosić do ławki swój zespół, bowiem Ewelina Toborek zablokowała atak Natalii Bamber, aby w kolejnej akcji skutecznie zaatakować z przechodzącej piłki. Po plasowanym zbiciu tej zawodniczki było 16:9, a od stanu 17:10 kaliszanki wywalczyły pięć punktów pod rząd. Zespół Aluprofu obronił w końcówce pięć piłek setowych, głównie dzięki zagrywkom Jolanty Studziennej , a także skuteczności Karoliny Ciaszkiewicz i Eleonory Dziękiewicz. W ostatniej akcji po raz kolejny popisała się Anna Woźniakowska, która w trudnej sytuacji plasowała lewą ręką piłkę w pole gry przeciwniczek. W drugiej odsłonie początek był jeszcze wyrównany, ale gdy wiatr w żagle złapała Anna Barańska, obrona gospodyń nie miała wiele do powiedzenia. Było 5:8 i 10:14. Jeszcze Sylwia Wojcieska próbowała zmniejszyć straty punktowe, ale od drugiej przerwy technicznej przewaga siatkarek Aluprofu była zdecydowana. Na koniec dwoma trudnymi zagrywkami popisała się Anna Barańska i w meczu był remis. Wydawało się, że kolejne sety potoczą się równie szybko, jednak to właśnie w tych odsłonach kaliszanki pokazały swoją waleczność. Na początku trzeciej partii atakowała Masami Tanaka, zdobywając drugi w polskiej lidze punkt, a pierwszy z tego elementu gry. Po chwili było 3:0 i Igor Prielożny zdecydował się wprowadzić do gry Annę Kaczmar oraz Katarzynę Gajgał. Siatkarki Calisii nadal grały jak w transie. Wygrywały 8:5 i 10:5. Szkoleniowiec Aluprofu wykorzystał przysługujący mu czas, a rozmowa przyniosła oczekiwany efekt. Uaktywniła się Berenika Okuniewska, a jej koleżanki również dobrze radziły sobie, omijając kaliski blok. Na tablicy pojawił się wynik 10:9, bielszczanki remisowały po raz pierwszy 11:11, ale w końcówce znów gospodynie wyszły na prowadzenie. Po zbiciu Anny Woźniakowskiej oraz bloku Sylwii Wojcieskiej było 20:18. Kończące te odsłonę akcje należały do Eleonory Dziękiewicz oraz Bereniki Okuniewskiej, popisującej się udanymi serwisami. Również dzięki punktowym zagrywkom Okuniewskiej udało się Aluprofowi doprowadzić w czwartym secie do wyrównania 4:4 oraz objąć trzypunktowe prowadzenie. Jeszcze odskoczyły podopieczne Mariusza Pieczonki, aby remisować po raz ostatni przy stanie 15:15. Później przewaga bielszczanek była coraz wyraźniejsza. Gdy z lewego skrzydła po prostej zaatakowała Masami Tanaka, było 18:20. Kolejne punkty zdobywał już tylko zespół Igora Prielożnego, a spotkanie zakończyła seria serwisów Anny Barańskiej. - O wyniku przegranych partii przesądziły nasze błędy - stwierdził trener Calisii, Mariusz Pieczonka. - Przeciwniczki zagrywały na tyle dobrze, że mieliśmy problemy z przyjęciem. Do tego dochodziły zabójcze kontry siatkarek Aluprofu. Cieszę się jednak, że nasz zespół podjął walkę z takim rywalem, jakim jest drużyna Igora Prielożnego, walcząca o najwyższe cele. - Zagrałyśmy odważnie, ale zabrakło kończących, skutecznych ataków - stwierdziła Anna Woźniakowska, kapitan kaliskiego zespołu. - Zdawałyśmy sobie sprawę, z jakim zespołem przyjdzie nam się zmierzyć, ale postanowiłyśmy pokazać się z jak najlepszej strony. To się udało i dobrze wróży przed kolejnymi spotkaniami. - Cześć mojego zespołu nie do końca dobrze poznała kaliską halę, a jeden trening w tym obiekcie to za mało - powiedział Igor Prielożny, trener Aluprofu. - Dzisiaj chciałem przede wszystkim, aby przed kolejnymi czekającymi nas spotkania wszystkie zawodniczki się ograły. W pierwszym secie nie stało się nic niezwykłego. Calisia to nie jest zespół do bicia, grają w nim utalentowane siatkarki, a na tym poziomie może utrzymywać się długo i odrabiać wcześniejsze straty, czego mu serdecznie życzę. - Kaliszanki zagrały ambitnie i podeszły do spotkania z pełnym zaangażowaniem - stwierdziła kapitan Aluprofu, Natalia Bamber. - My rozpoczęłyśmy mecz ciężko, ale stopniowo zaczęłyśmy wracać do właściwego sobie rytmu. Powrót do listy