Walczą ze sobą i z przeciwnikiem
W sobotę siatkarki Sandeco EC Wybrzeże TPS Rumia przegrały kolejne spotkanie w PlusLidze Kobiet. Tym razem siatkarskie niedoskonałości drużyny Jerzego Skrobeckiego obnażyły siatkarki AZS Białystok.
PlusLiga Kobiet: Przegrana z AZS-em to kolejna porażka Pana zespołu. Czy przygotowuje pan swoje zawodniczki do walki o utrzymanie się w PlusLidze Kobiet, czy zespół walczy o pozycję w ósemce, która zapewni utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej?
Jerzy Skrobecki: W historii mojej kariery trenerskiej nigdy nie podchodziłem do uczestnictwa w zawodach na zasadzie matematyki, dlatego staramy się przygotowywać w dalszym ciągu do kolejnych spotkań i podejmować próby ich wygrania. Na dzień dzisiejszy efekty są różne. Uważam, że walczymy natomiast nie gramy. Brakuje nam gry, czyli efektywniejszego i skuteczniejszego prezentowania się w poszczególnych sytuacjach na boisku. Dziewczyny walczą ze sobą i z przeciwnikiem, ponieważ te zespoły, z którymi dane było nam zagrać prezentują wysoki poziom.
- W większości spotkań, które rozegrała Pana drużyna widać było, że do pierwszej przerwy technicznej zawodniczki potrafiły nawiązać walką z rywalkami, natomiast w późniejszych częściach seta rywalki łatwo odskakiwały. Z czego wynika taki obraz gry zespołu?
- Wynika to z kilku powodów, przede wszystkim te zespoły, z którymi gramy są zdecydowanie wyższe od nas, bardziej doświadczone i ograne. Drużyny te od kilku lat grają w PlusLidze Kobiet natomiast my występujemy w niej pierwszy sezon. Nie mówiąc tutaj o zespole z Sopotu, który podobnie jak my występuje w tych rozgrywkach pierwszy sezon. Wszyscy wiemy, że skład personalny tej drużyny stanowią zawodniczki, które przez kilkanaście lat grały w różnego rodzaju rozgrywkach łącznie z mistrzostwami Europy, czy świata. Na to, aby będąc niższą drużyną, ale o większym potencjale trzeba dłużej pracować. Czasami muszę też wpuszczać na boisko dziewczyny, które występowały w poprzednim sezonie w pierwszej lidze. Przez pięć lat pracowaliśmy na to z częścią tych dziewczyn, które zostały na to, aby awansować do PlusLigi Kobiet. Każdy podchodzi do meczu z nami bardzo poważnie i bardzo skoncentrowany. Każdy z tych zespołów wygrywając mecz skacze z radości do góry ciesząc się jakby zdobył mistrzostwo świata. Świadczy to o tym, że żadna z drużyn nie chce nam ułatwić zadania. Reasumując potrzeba na to czasu natomiast z drugiej strony wiem, że tego czasu nie ma i powstaje pewien dylemat. Najważniejsze jest to, że gramy w tej lidze. Awansowaliśmy do niej w sportowej walce i na dzisiaj myślimy o tym, aby w przyszłym sezonie również występować w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- W Pana zespole chyba mankamentem jest brak odpowiednich rozgrywających, wcześniej na tej pozycji występowała Justyna Ordak i zespół prezentował się lepiej. W tej chwili trener ma do dyspozycji dwie mniej doświadczone zawodniczki. Czy to może być przyczyną słabszej gry?
- Justyna Ordak podjęła taką decyzję, że zrezygnowała i jej tutaj z nami nie ma. Trudno mi powiedzieć czy byłoby lepiej bo nie da się tego sprawdzić. Kiedy Justyna grała w Gedanii razem z Izą Bełcik, gdy ja tam byłem trenerem to wtedy zajmowaliśmy dość wysokie miejsca w lidze. Dzisiaj muszą grać te dziewczyny, które są. Co prawda zbudowaliśmy zespół dość późno po euforii, która pojawiła się gdy awansowaliśmy do PlusLigi Kobiet. Zarząd klubu i wszyscy związani z siatkówką w Rumi sądzili, że znajdzie się bardzo duża grupa sponsorów, którzy pozwolą na zbudowanie zespołu, który by częściej wygrywał i realizował wszystkie sportowe marzenia dotyczące tego, aby zespół przez kolejne lata grał w PlusLidze Kobiet. Myślę, że było zupełnie inaczej pomimo życzliwości kilku sponsorów i władz miejskich. Drużynę kompletowaliśmy wtedy, gdy rozpoczynała się liga. Zespół powinno budować się już dzisiaj z myślą o tym, aby była to klasowa drużyna w przyszłości. Niektóre zespoły w naszej lidze są to prawie całe reprezentacje Polski bądź też innych krajów. Natomiast w pozostałych zespołach są wysokie jak na polskie warunki dziewczyny chociażby w Białymstoku Dominika Kuczyńska, która charakteryzowała się zasięgiem 320 cm gdy razem pracowaliśmy w Gedanii. Ja niestety nie dysponują takimi zawodniczkami na dzisiaj. Co prawda przyjechała siatkarka z Kuby, która kilka lat wcześniej reprezentowała na pewno dobry poziom. Natomiast jej CV nie odzwierciedlało tego co zawodniczka prezentowała chociażby jeszcze miesiąc temu. Zostawiliśmy ją ponieważ miało to miejsce w grudniu. Obecnie gramy takim składem na jaki nas stać, a na efekty na pewno byłoby trzeba poczekać dłużej. Czas i rozgrywki biegną szybko, dlatego nie pozostało nam tak dużo spotkań by można było sądzić, że zagwarantujemy sobie miejsce, dzięki któremu pozostaniemy w lidze. Jeżeli matematycznie jest to możliwe to będziemy robili wszystko, aby z każdym przeciwnikiem nawiązać walkę, odnieść zwycięstwo i utrzymać się w lidze.