W TAURON Lidze coraz bliżej rozdania medali
Pierwszy mecz, którego stawką było złoto, zakończył się łatwym zwycięstwem faworyta, bo takimi jest Grupa Azoty Chemik Police. - Ale PGE Rysice mają tak dobre i doświadczone zawodniczki, że są w stanie się podnieść - uważa Mateusz Grabda, szkoleniowiec ITA TOOLS Stali Mielec.
W piątek 12 kwietnia w szczecińskiej NETTO Arenie nie było spodziewanych emocji. Grupa Azotu Chemik, która w fazie zasadniczej przegrała zaledwie dwa spotkania, zagrała bardzo dobrze i zwyciężyła 3:0. Znakomicie spisała się Elizabet Inneh-Varga, która zdobyła 16 punktów (564 proc. skuteczności w ataku), a MVP została Iga Wasilewska, która skończyła siedem z dziesięciu ataków, dokładając cztery punktowe bloki.
Kolejny raz przekonaliśmy się też, że siłą zespołu z Polic jest szeroka, silna i wyrównana kadra. Gdy słabiej zaczęła grę Saliha Sahin, zastąpiła ją Martyna Łukasik, reprezentantka Polski.
- Nie ukrywam, że spodziewałam się trochę innego meczu, a wiele osób obstawiało tie-breaka. Pokazałyśmy piękną siatkówkę i zaoszczędziłyśmy trochę sił, a nasza atakująca miała "dzień konia" - komentowała Natalia Mędrzyk, przyjmująca Grupy Azoty Chemika. Pytana o prognozy na kolejne spotkania, odpowiedziała: - Nie oczekuję, że wszystko wygramy 3:0. Bycie w finale jest sukcesem, ale chciałybyśmy skończyć to złotem - zakończyła.
Aleksandra Szczygłowska, kapitan rzeszowskiej drużyny, przyznała, że Chemik zasłużenie wygrał. PGE Rysice nie zamierzają się poddać. - Pokazałyśmy już, że potrafimy wygrać z Chemikiem [w TAURON Pucharze Polski - przyp. red.], znaleźć na niego jakiś sposób. Myślę, że uda nam się wyciągnąć wnioski z tej przegranej.
Drugi mecz zostanie rozegrany we wtorek Rzeszowie, ale na rozstrzygnięcie rywalizacji trzeba będzie poczekać, bowiem w finałach drużyny grają do trzech zwycięstw. Według Mateusza Grabdy, trenera ITA TOOS Stali Mielec, która w pierwszy sezonie po powrocie do TAURON Ligi zajęła dziewiąte miejsce, trudno jest wskazać zdecydowanego faworyta finału.
Patrząc z perspektywy personaliów, spotkali się w nim giganci polskiej siatkówki. Chemik w całym sezonie pokazał się z najlepszej strony, podobnie jak w pierwszym spotkaniu. Ciężko jest znaleźć u niego nawet nie słaby, ale słabszy punkt. Podnieść się po porażce 0:3 jest dużą sztuką, ale Rzeszów ma w kadrze takie zawodniczki, które powinny sobie poradzić w trudnej sytuacji. Ciężko prognozować, kto wygra finały. Ja trzymam kciuki za obie drużyny, żeby pokazały najlepszą siatkówkę - kończy Grabda.
Statystyka przemawia za Grupą Azoty Chemikiem, który w ostatniej dekadzie osiem razy zdobywał mistrzostwo Polski i nigdy nie przegrał finałów. M.in. dwukrotnie był lepszy od zespołu z Rzeszowa, przegrywając z nim tylko jeden z sześciu meczów.
Blieszczanki bliżej brązu
O trzecie miejsce grają te same drużyny, co w poprzednim sezonie - BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała i Grot Budowlani Łódź. Rok temu łodzianki zakończyły rywalizację wynikiem 3:0, ale teraz w inauguracyjnym spotkaniu lepsze okazały się zdobywczynie TAURON Pucharu Polski, wygrywając w swojej hali 3:0. System jest taki sam jak w finale, czyli co spotkanie zmienia się gospodarz. We wtorek o godz. 17.30 Grot Budowlani i BKS BOSTIK ZGO zmierzą się w Łodzi.
Drugi mecz PGE Rysic Rzeszów z Grupą Azoty Chemikiem Police zostanie rozegrany we wtorek o godz. 20.30 w hali Podpromie.
Powrót do listy