W Pile powtórka z Radomia sprzed roku
Atom Trefl Sopot zagra w Pile z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza (początek 14.30, Polsat Sport) w decydującym meczu turnieju Enea Cup 2013 Finału Pucharu Polski w piłce siatkowej kobiet. Dotychczasowy bilans obu drużyn wypada dna korzyść podopiecznych trenera Adama Grabowskiego, które wygrały dziesięć z siedemnastu spotkań.
Dzisiejszy finał będzie dla mistrzyń Polski okazją do rewanżu za ubiegłoroczny finał PP w Radomiu.
- O przegranej w pierwszym secie zadecydowała lepsza zagrywka Impelu i nasze błędy własne - komentowała sobotni mecz Izabela Bełcik, kapitan Atomu Trefla Sopot. - Mimo tego próbowałyśmy gonić wynik, ale okazało się to ponad nasze siły. Poprawiłyśmy zagrywkę i później szło już lepiej. sytuacja się odwróciła, ale Impel wyszedł na prowadzenie w setach 2:1 dzięki świetnej grze w obronie. My z kolei gubiłyśmy się w atakach - dodała Bełcik.
- Gratuluję Impelowi takiej postawy, bo to naprawdę był bardzo ciężki mecz. Wiedzieliśmy, że wrocławianki dobrze bronią i grają agresywnie w ataku. Przygotowywaliśmy się pod tym kątem, ale prawda jest taka, że zawsze jest jakaś różnica między założeniami a ich realizacją - wyjaśniał szkoleniowiec sopocianek, Adam Grabowski, cytowany na stronie internetowej klubu.
Trener Atomu Trefla podkreślił, że do zdobycia pucharu jeszcze daleka droga. - W niedzielę czeka nas ciężki rywal - powiedział.
Waldemar Kawka, trener zwycięskiego Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza był bardzo szczęśliwy. - Jest z czego cieszyć się. Wygrać ze zdobywcą Pucharu CEV, to naprawdę duża rzecz. Na pewno szkoda tych przegranych końcówek dwóch setów, akurat tutaj wyszło większe doświadczenie rywalek. Nie zadrżała im ręka, broniły zaciekle każdą piłkę. Miał być pot oraz krew i tak też było - powiedział.
Kapitan Tauronu MKS Magdalena Śliwa podkreśliła, że zespół przyjechał do Piły z zamiarem powtórzenia sukcesu sprzed roku. Wygrana ze zdobywcą Pucharu CEV mocno przybliżyła siatkarki z Dąbrowy Górniczej do realizacji tego celu. - Wykazałyśmy się dzisiaj wielką determinacją. Grałyśmy równo od początku do końca spotkania. Zabrakło tylko szczęścia w pierwszym i trzecim secie - powiedziała.