W oparach absurdu

Sytuacja jak z klasyki surrealizmu: w meczach 1/16 Challenge Cupu zagrają zespoły z Afryki i Azji. 6 stycznia portugalski Clube Desportivo Ribeirense podejmie Samorodek Chabarowsk. Mecz rozpocznie się o 20.00 czasu miejscowego. W Chabarowsku w tym czasie będzie siódma rano dnia następnego.

Oba kluby dzieli 8523 km, co jest rekordem w pięćdziesięcioletniej historii rozgrywek o europejskie puchary. Temat jak dostać się z Dalekiego Wschodu na Azory z minimalnymi stratami moralnymi i finansowymi byłby znakomity na pracę z logistyki z największych i najlepszych światowych uczelni. Na jej recenzentów najbardziej nadawaliby się zarządzający z CEV. Oba kluby przypominają panom z tej organizacji, że z Chabarowska do Moskwy leci się osiem godzin, a ze stolicy Rosji do Lizbony już tylko o połowę mniej. Do tego trzeba jeszcze doliczyć drobny przelot na Azory. W tej wyliczance nie biorą pod uwagę czasu oczekiwania na samoloty. Być może jest krótszy przelot z Chabarowska na Azory, ale nam nie jest znany.
O ile dobrze pamiętamy z lekcji geografii, to Chabarowsk leży w Azji, a wschodnie i centralne wyspy Azorów należą do Afryki, dwie zachodnie do Północnej Ameryki.

Powrót do listy