W Muszynie mistrz nie zagrał po mistrzowsku
Muszynianka Fakro Muszyna pokonała Calisię Kalisz 3:1 (25:21, 21:25, 25:18, 25:19). MVP spotkania została Anna Woźniakowska.
Leniwie rozpoczęły to spotkanie muszyńskie siatkarki. Popełniane proste błędy spowodowały, że Calisia prowadziła już 13:10. Bez respektu dla mistrza atakowały Chojnacka, Woźniakowska i Wawrzyniak. Trochę podenerwowane takim stanem rzeczy mistrzynie Polski, podkręciły tempo i zaczęły odrabiać punkt po punkcie. Prowadzenie 17:15 przeszło w ręce Muszynianek. Wyraźnie rozkręciła się Kamila Frątczak, która kończyła większość akcji miejscowej drużyny. Pracując głównie w bloku Muszynianka Fakro wygrała pierwszego seta 25:21.
W drugiej odsłonie w zespole gospodyń nastąpiły aż cztery zmiany. Na parkiecie pojawiły się Plchotova, Kaczor, Rosner, Śrutowska. Zmienniczki nie ożywiły gry mistrza Polski. Rywalki znów toczyły równa walkę, a momentami były zespołem lepiej się prezentującym. Trener Serwiński poprosił o czas, gdy Calisia prowadziła 13:8. W jego drużynie nic się nie kleiło. Z polotem grające Kaliszanki zwiększały przewagę punkt po punkcie. Wynik 16:11 nie pozostawiał złudzeń, kto w tym momencie jest lepszy. Młodziutka rozgrywająca Calisii Katarzyna Wawrzyniak, uruchamiała swoje środkowe Toborek i Wojcieską, co przy dobrej grze skrzydłowych Chojnackiej i Woźniakowskiej było mocnymi argumentami jej drużyny. Muszynianki przebudziły się jednak, przypomniała sobie, że świetnie umie grać w siatkówkę Milena Rosner i to właśnie ona, dała znak do lepszej gry. Miejscowe zmniejszyły straty do 19:20, ale nie zdołały już obronić seta. Calisia wygrała drugą partię zasłużenie 25:21.
W trzecim secie trener Serwiński już nie eksperymentował. Wrócił do swojego podstawowego ustawienia i Muszynianka Fakro od razu narzuciła swój rytm gry obejmując prowadzenie 8:2. Przyjezdne traciły animusz z minuty na minutę. Chojnacką zamieniła Japonka Masami Tanaka, wróciła też do gry Magdalena Godos. Tylko Anna Woźniakowska atakami z drugiej linii próbowała powalczyć z rywalkami. Okazało się to jednak za mało na mistrza kraju, który wygrał trzecią partię 25:18.
W czwartym secie też wielkiej siatkówki nie było. Ambitne Kaliszanki ani myślały się poddawać. Odgryzały się ciekawymi zagraniami, przeplatając silne ataki skutecznymi kiwkami. Przydał się wzrost (193cm.) Sylwii Wojcieskiej, bowiem momentami stanowiła zaporę nie do przejścia. Punkt za punkt grały obie drużyny. Wynik oscylował ciągle wokół remisu. Dopiero w drugiej części tej partii Kaliszanki nacięły się na kilka bloków Bełcik i Plchotowej, co dało miejscowym kilka punktów przewagi, którą dowiozły do końca, zwyciężając w decydującej partii 25:19.
Po meczu trener Calisii Mariusz Pieczonka nie był specjalnie zasmucony przegraną swojego zespołu. - Doceniam klasę przeciwnika. W wyszkoleniu indywidualnym było widać różnicę na korzyść Muszynianki Fakro. Chciałem w tym meczu przećwiczyć parę ustawień. Głównie chodziło mi o to, żeby moje podopieczne nauczyły się radzić sobie z tak profesjonalnym blokiem. Na treningu nie mamy szans, by ktoś postawił tak wysoką zaporę. Coraz częściej wypuszczam do boju młodziutką rozgrywającą Katarzynę Wawrzyniak. Ta dziewiętnastoletnia siatkarka robi tak szybkie postępy, że chyba w następnych meczach, będę przede wszystkim korzystał z jej usług - powiedział.
Lekko zdegustowany był po tym spotkaniu trener Muszynianki Fakro Bogdan Serwiński - ciężko nam się gra z zespołami, które okupują dolne okolice tabeli i w meczu z nami walczą o „życie”. Trudno jest mi zmobilizować zespół na każdy set, każdy mecz. Mamy tak napięty terminarz, że dosłownie tuż po rozegraniu spotkania, już musimy myśleć o następnym.