W Galati dalej wierzą, że odzyskają pieniądze
Sytuacja rumuńskiego zespołu - Metalu Galati jest nie do pozazdroszczenia. Siatkarki od kilku miesięcy nie dostają pełnej wypłaty - jeśli w ogóle je dostają, drugi trener zespołu Nenad Djurović ma również problem z tym, żeby przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz dostał pełną pensję. Mimo tych przeciwności rumuńska drużyna się nie poddaje i dalej walczy zarówno w lidze rumuńskiej, jak i Lidze Mistrzyń, a wszyscy wierzą, że ta historia będzie miała szczęśliwe zakończenie. Kilka dni temu zawodniczki Zorana Terzića pokonały Dinamo Bukareszt.
Brązowa medalistka mistrzostw Europy z ubiegłego roku - Milena Sadurek miała ogromnego pecha. Po rocznym pobycie w Pile i zdobyciu z ówczesnym Farmutilem brązowego medalu zdecydowała się wyjechać za granicę. Długo szukała nowego zespołu. Dopiero pod koniec września związała się kontraktem z rumuńskim Metalem Galati, gdzie zastąpiła Belgijkę Frauke Dirickx. Polka na pewno dużo sobie obiecywała po tym wyjeździe. W Galati miała okazję współpracować z bardzo dobrym szkoleniowcem Zoranem Terzićem. Serb, który również prowadzi reprezentację swojego kraju jest zaliczany do grona wielkich fachowców.
Jednak nie wszystko poszło po myśli Sadurek i jej koleżanek z drużyny. Kilka miesięcy temu zespół zaczął borykać się z problemami finansowymi. - To prawda, mamy spore problemy. Wszystko rozbija się o pieniądze, których nie dostajemy - powiedziała atakująca Metalu Galati Olga Točko. Drugi szkoleniowiec rumuńskiej ekipy zapewniał, że chodziło „jedynie” o pieniądze, a sama atmosfera w jego ekipie była niezła jak na te warunki. - Nie mamy problemów wewnątrz drużyny. Staramy się grać najlepiej jak potrafimy i wydaje mi się, że nieźle nam to wychodzi. Naszym największym zmartwieniem są pieniądze. Jednak dostaliśmy wielką obietnicę i mam nadzieję, że coś się ruszy w tym kierunku. O wszystko stara się dbać pierwszy trener, bo do prezesa straciliśmy zaufanie - dodawał Nenad Djurović.
Rozgrywająca reprezentacji Polski jednak nie chciała czekać i wierzyć w zapewnienia włodarzy rumuńskiego zespołu i rozwiązała z nimi kontrakt. - Milena była bardzo ważną częścią naszego zespołu i trudno będzie ją zastąpić. Zdecydowała się odejść i miała do tego prawo, bo klub nie wywiązywał się z kontraktu. Teraz jest wolną zawodniczką i może robić co chce - twierdzi Točko.
Mimo kłopotów większość siatkarek została w drużynie Metalu Galati. Z pewnością po części podyktowane jest to tym, że okienko transferowe w większości lig zostało zamknięte i po prostu musiałyby przeczekać ten okres w domu. - Naprawdę nie wiem, co dalej robić. Mam nadzieję, że z klubem znajdziemy rozwiązanie sytuacji. Za tydzień powinnyśmy mieć trochę więcej informacji. - mówiła atakująca.
Jednak wygląda na to, że nie jest tak do końca, że cały zespół jest przyparty do muru i musi liczyć na łaskę prezesa, a ten, jeśli będzie chciał, to zapłaci, albo i nie. - W wypadku, gdy nie dostaniemy pieniędzy, to mamy jeszcze inną możliwość. Jesteśmy w posiadaniu pewnego zabezpieczenia, które jest zapisane na nazwisko trenera Terzića. Jeśli szef nie da nam pieniędzy, to będziemy mogli to sprzedać i dzięki temu będziemy mogli wziąć nasze pieniądze. Większość siatkarek się zgodziła, ale Milena niestety nie. Nie nam pojęcia dlaczego - zastanawiał się asystent Zorana Terzića. - To jest nasza gwarancja, że zostaniemy wynagrodzeni za naszą pracę. Nasz prezes obiecał, że zapłaci, ale jak będzie, zobaczymy.
Drugi trener nie mógł sobie dokładnie przypomnieć, kiedy dostał ostatnią pełną wypłatę. - Tak naprawdę, to nie pamiętam, na pewno było to w zeszłym roku. Słyszałem natomiast, że siatkarki dostały jakieś pieniążki, ale ile konkretnie to nie wiem.
Powstaje więc pytanie, jak można żyć tyle czasu bez pieniędzy. Musi to być nie lada sztuka, ale na szczęście trener Djurović pracuje jeszcze jako asystent Terzića nie tylko w Galati, ale i w reprezentacji Serbii. - To jest ściśle tajne (śmiech). Nie wiem jak mam to wytłumaczyć, po prostu trzeba jakoś żyć. Jednak proszę mi wierzyć, że nie tylko my zmagamy się z takimi problemami. Mimo wszystko głęboko wierzę, że odzyskamy wszystkie nasze pieniądze.
W środę siatkarki Metalu Galati zmierzą się z FenerbahceAcibadem Stambuł w pierwszym meczu 1/12 Ligi Mistrzyń. Po ostatnich zawirowaniach w rumuńskim zespole, to Turczynki wydają się być faworytkami tej rywalizacji. - Chcemy wygrać tę rywalizację, ale zdajemy sobie sprawę, że będzie to trudne. Na pewno nie pomagają nam te kłopoty, z którymi teraz musimy się zmierzyć. Straciłyśmy dwie siatkarki z podstawowego składu, Milenę Sadurek oraz Veronicę Gomez, lecz mimo tego musimy dać z siebie wszystko i grać najlepiej jak potrafimy. Wiemy, że nasze rywalki będą trudne do pokonania, ale się nie poddajemy. Jeśli uda nam się wygrać, będziemy się z tego cieszyć, a jeżeli nie to się nie załamiemy. Wiele zależy od naszej wykonanej pracy. W przypadku gdy będziemy grały dobrze, a nie uda nam się wygrać, to będzie oznaczać, że one były po prostu od nas silniejsze - zakończyła Olga Točko.