W drugim akcie lepszy Farmutil Piła
Muszynianka Fakro przegrała z Farmutilem Piła 2:3 (28:26, 21:25, 23:25, 25:13, 5:15) w drugim półfinałowym meczu play off. Stan rywalizacji do trzech zwycięstw 1-1. MVP została Agnieszka Kosmatka
W drugim meczu półfinałowym fazy play off PLK Farmutil Piła wygrał w Muszynie i odrobił straty wyrównując stan rywalizacji w meczach na 1:1. Teraz obie drużyny przenoszą się do Piły gdzie 3 i 4 kwietnia rozegrane zostaną dwa kolejne spotkania.
Po sobotnim meczu, w którym zwycięstwo przyszło Muszyniankom z ogromnym trudem, w drugim spotkaniu wydawało się, że mistrz kraju zagra lepiej. Nie powinna powtórzyć się sytuacja z pierwszego meczu, kiedy to rozgrywająca Izabela Bełcik zdobyła 11 punktów, a atakująca Kamila Frątczak tylko 6. Dla trenera Serwińskiego była to sytuacja nie do wytłumaczenia – Nie wiem co się stało Kamili, na rozgrzewce nic nie zapowiadało takiej zniżki formy. Mocno się zastanowię, czy desygnować do gry w pierwszym składzie drugą atakującą Joannę Kaczor - powiedział.
Trener Serwiński zaufał jeszcze raz Kamili, która zaczęła nieco lepiej niż dzień wcześniej. Planowana zmiana jednak nastąpiła, ale dopiero przy remisowym wyniku pierwszego seta 16:16. Joanna Kaczor też nie mogła przedrzeć się przez szczelny blok rywalek. Piła prowadziła już 24:22, ale pokerowe zagranie trenera Serwińskiego przyniosło skutek. Ivana Plchotova zamieniła na zagrywce Dorotę Pykosz i zdobyła dwa potrzebne punkty. Później Pilanki nie potrafiły sforsować bloku Muszynianek, zatrzymywana była głównie Teixeira. Muszynianki wygrały w końcu po mękach pierwszą partię 28:26.
Trener Matlak ściągnął Brazylijkę z boiska. Edyta Kucharska, która ją zastąpiła, zagrała lepiej w ataku, ale dużo gorzej w przyjęciu. Muszynianki odskoczyły błyskawicznie. Prowadziły już 8:4. Coś się jednak zacięło. Zagrywki Hendzel i Bednarek siały spustoszenie. Piła objęła prowadzenie 20:16. Muszynianka Fakro wymieniła rozgrywające. Bełcik zamieniła Śrutowska i odważnymi wystawami na środkowe pobudziła swój zespół. Co z tego skoro szwankował odbiór zagrywki. Problemy miała Mirek i grająca za nią Rosner. Znów nie punktowały atakujące Muszynianki Fakro. Pilanki grając odważnie zasłużenie wygrały drugiego seta 25:21.
W kolejnej partii, kiedy Frątczak nareszcie kończyła większość akcji, znów Pilanki zaczęły kąsać zagrywką. Odjechały punktowo 16:13. Ponownie udał się trenerowi Serwińskienu manewr z Ivana Plchotovą na zagrywce. Miejscowe odrobiły stratę i do końca seta trwała zażarta walka. Dobrą zmianę dała ponownie Śrutowska. Pilanki jednak nie popełniły błędów z pierwszej partii. Alena Hendzel rotacyjną zagrywką zaskoczyła Joannę Mirek i przyjezdne wygrywają 25:23.
Na trybunach wrzawa ucichła. To nie był dobry set w wykonaniu miejscowych siatkarek. Wszyscy liczyli na to, że mistrzynie Polski przebudzą się i powrócą do swojej normalnej gry. Rzeczywiście Muszynianki ruszyły z impetem. Była to inna drużyna. Prowadzenie 16:8 było nadto wymowne. Trener Farmutilu powoli dawał odpocząć swoim liderkom, przygotowując je do piątego seta. Na parkiecie pojawiły się Kasprów, Wojtowicz i Szczygielska. Rozpędzone Muszynianki grały jak z nut. Trener Serwiński też dokonał zmian. Smak walki mogły poczuć Rosner i Targosz. Wygrana 25:13 mówi sama za siebie.
Do rozstrzygnięcia spotkania znów potrzebny był piąty set. O to jego statystyka punktowa - 0:3, 2:6, 3:9, 4:12. Komentarz zbędny. W ostatnim secie istniała tylko jedna drużyna. W sobotę szczęście uśmiechnęło się do Muszynianek, w niedzielę cieszyły się przyjezdne.
Trener Matlak, który jak zwykle emocjonalnie przeżywa każde spotkanie, mógł w końcu się uśmiechnąć. - Pewnie, że cieszę się z wygranej. Martwi mnie jednak duża ilość przestojów. Obie drużyny traciły punkty seriami. Czy przypadkiem siatkarki nie maja już dosyć tego sezonu? - skwitował tę huśtawkę obu drużyn trener Matlak.
- Mocno się zachęcałyśmy do gry - powiedziała MVP spotkania Agnieszka Kosmatka. - Bardzo zależało nam na wygraniu niedzielnego meczu. Przecież ewentualna przegrana znacznie oddaliłaby nas od awansu do finału. Jesteśmy zmęczone, ale bardzo szczęśliwe.
- Po takiej ilości błędów własnych przegrywa się mecze - powiedział po spotkaniu trener Serwiński. - Chyba byliśmy za pewni, że Farmutil się nie podniesie po sobotniej porażce. Drużyna z Piły jeszcze raz pokazała swój charakter. No cóż, przyjdzie nam teraz meczyć się na wyjeździe
Powrót do listy