W Białymstoku mecz o szóste miejsce
To nie jest spotkanie o być albo nie być w PlusLidze Kobiet. Ale o szansę zaistnienia w fazie play off – jak najbardziej.
Zarówno Pronar Zeto Astwa AZS Białystok, jak i Gwardia Wrocław już cieszą się z zapewnienia sobie miejsca w najlepszej ósemce kobiecej ekstraklasy – oba kluby zrealizowały swój najważniejszy cel. W sobotę, w stolicy Podlasia zagrają w sumie tylko o szóstą lokatę na koniec fazy zasadniczej. Ważniejsze spotkania weekendu odbędą się w Bydgoszczy czy w Żukowie. Z punktu widzenia obu ambitnych drużyn wynik meczu w Białymstoku jest jednak szalenie istotny.
- Utrzymanie szóstego miejsca, jakie zajmujemy, jest teraz dla nas najważniejsze. Moim zdaniem, jeśli się to uda, przy naszej bardzo dobrej grze, stać nas może nawet na awans do najlepszej czwórki – mówi atakująca Pronaru Izabela Żebrowska.
Jak łatwo się domyślić, chodzi o uniknięcie trafienia w pierwszej fazie play off na jeden z zespołów wielkiej dwójki – Aluprof Bielsko-Biała lub Muszyniankę. Szósta ekipa prawdopodobnie zmierzy się z Farmutilem Piła lub Centrostalem Bydgoszcz (niewielkie szanse na trzecią pozycję ma jeszcze MKS Dąbrowa Górnicza).
- To wydaje się pewne, że Aluprof i Muszynianka zagrają ze sobą o złote medale. Z pozostałymi drużynami jesteśmy w stanie powalczyć. Wydaje się, że trafienie na Bydgoszcz, to chyba byłby dla nas najlepszy układ. Do wszystkiego jednak musimy podchodzić spokojnie. Była mowa o grze ósemce, udało się. Teraz słyszy się, żebyśmy awansowały do czwórki. Jak już się tam znajdziemy, to pewnie zacznie się mówić o złotym medalu. Zrobiliśmy co należało. Co teraz da się ugrać to nasze – mówi środkowa białostockiej ekipy Dominika Koczorowska.
Wrocławianki nie ukrywają zadowolenia z osiągniętego wyniku. Jeszcze przed poprzednią kolejką kapitan tej drużyny Bogumiła Barańska mówiła w wywiadzie: - Szóste miejsce na koniec sezonu wywołałoby mój szeroki uśmiech. To byłaby „wisienka na torcie” i nagroda za nasz wysiłek.
Podopieczne Rafała Błaszczyka, już na sporym luzie, zagrały u siebie z Aluprofem. Prowadziły 1:0 i w drugiej partii miały dwa setbole.
- O wyniku zadecydowało większe doświadczenie zespołu z Bielska – mówi trener Pronaru Zeto Astwa Dariusz Luks. – Gwardia to zespół ambitny, jest tam dobra współpraca bloku z obroną, dziewczyny dużo piłek podbijają. Ich siłą jest zgranie. Od dłuższego czasu występują w tym samym składzie. Rotacja w drużynie jest niewielka, trzon zespołu zostaje. Wiadomo, jak Zosia i Marysia stoją trzy lata obok siebie przy siatce, to lepiej im się gra niż gdyby to trwało rok.
W pierwszej rundzie białostoczanki wygrały we Wrocławiu 3:2. By w stu procentach zapewnić sobie szóste miejsce muszą zwyciężyć w niedzielę za trzy punkty. W tabeli Gwardia traci do Pronaru Zeto Astwa AZS dwa "oczka".