W Białymstoku AZS i Gwardia walczyły do upadłego
AZS Białystok pokonał Impel Gwardię Wrocław 3:2 (25:23, 8:25, 22:25, 25:17, 15:8) w zaległym meczu z piątej kolejki. MVP meczu Anna Klimakowa. To jej trzeci taki tytuł w trzecim spotkaniu z rzędu.
- Po meczu z Aluprofem wszyscy zapewne oczekiwali, że łatwo dziś wygramy. My zdawałyśmy sobie jednak sprawę, że tu będzie bardzo ciężko, Gwardia to waleczny zespół i cieszymy się z dwóch punktów – powiedziała rozgrywająca AZS-u Magdalena Godos.
- Dziś popełniłyśmy za dużo błędów. Szkoda, bo ostatnio gra nam tak fajnie się układała. AZS wykorzystał swoje parametry fizyczne i w decydujących setach bardzo dobrze ustawiał blok – stwierdziła Joanna Wołosz dyrygująca poczynaniami Gwardii.
Początek spotkania należał do akademiczek. Zyskały kilkupunktowe prowadzenie, głównie dzięki ostrej zagrywce. Na pierwszą przerwę techniczną zeszły przy stanie 8:5. Dominacja nie trwała długo, bo potem to AZS miał problemy z dokładnym przyjęciem serwisu wrocławianek. Po serii błędów białostoczanek zrobiło się 18:14 dla drużyny Rafała Błaszczyka. Przy serwisie Dominik Kuczyńskiej AZS odrobił prawie całą stratę, by przy rezultacie 17:18 znów przegrać dwie akcje. Wtedy nastąpił zwrot wydarzeń. As Aleksandry Kruk, bloki Anki Martin na Zuzannie Efimienko i Anny Klimakowej na Katarzynie Jaszewskiej dały gospodyniom prowadzenie 22:21. Teraz one były o jeden punkt z przodu, co wykorzystały przy pierwszym setbolu, gdy Klimakowa znów zatrzymała Jaszewską. Rosjanka sama w secie otwarcia zdobyła 12 punktów!
Mimo zwycięstwa w pierwszej partii, w drugiej AZS pokazał swoje najgorsze oblicze. Wrocławianki wręcz znokautowały białostockie atakujące seriami punktowych bloków. Bodaj najładniejszym popisała się Bogumiła Barańska w pojedynkę zatrzymując Dominikę Kuczyńską. Ścianę nie do przebycia stawiały Maja Tokarska i Zuzanna Efimienko. Jeśli piłka nie trafiała w ręce gwardzistek, lądowała na aucie. Zyskująca z każdą akcją pewność siebie drużyna przyjezdnych bez litości rozgromiła AZS do…8.
Gwardia zasłużenie triumfowała też w kolejnej partii. Choć to gospodynie długo prowadziły: 8:5 a potem nawet 14:10 po bloku Kruk na Efimienko. Wystarczyło jednak by wrocławianki przestały popełniać błędy. Bez problemów „czytały” schematyczną grę AZS-u i ustawiały blok, przez który od czasu od czasu, przebijała się tylko Klimakowa. Efimienko i Tokarska wygrywały też rywalizację na środku siatki. Gwardia odrobiła straty, a przy stanie 22:22 zdobyła trzy punkty z rzędu, m. in. przez błąd podwójnego odbicia Ewy Cabajewskiej. Dynamicznym atakiem seta skończyła Jaszewska – tym razem nie do zatrzymania.
Wydawało się, że wrocławianki już witają się z trzema punktami. Przed czwartym setem Czaja zmienił ustawienie. To druga opcja, jaką AZS ćwiczy na treningach: z Klimakową na przyjęciu zamiast Anki Martin, Muresan na ataku (a nie na środku) i Sinead Jack z Trynidadu i Tobago na środku, a nie w kwadracie dla rezerwowych. Taki wariant podwyższa skład i zwiększa jego siłę na skrzydłach. W czwartym i piątym secie zadziałał. Serię świetnych zagrywek na drugą stronę posłała też Kruk. Dzięki byłej zawodniczce Gwardii AZS z wyniku 9:7 podwyższył prowadzenie do 15:7. Gdy w aut zaatakowała Monika Czypiruk zrobiło się już 21:14 i kibice mogli przygotowywać się na tie-break.
- Nasza gra była w przekroju całego spotkania nierówna. Nie potrafiłyśmy dobrej postawy pociągnąć do końca. W czwartym i piątym secie białostoczanki złapały wiatr w żagle, bardzo dobrze grały w obronie – komentowała potem Katarzyna Mroczkowska z Gwardii.
Tie-break przebiegał już pod dyktando gospodyń. Tylko raz, przy stanie 7:6, Gwardia zbliżyła się na punkt, by po chwili przegrywać znów 10:6. Zespół gości nie radził sobie ani z serwisem, ani bardzo wysokim blokiem AZS-u. Właśnie efektowna siatkarska „czapa” Jack na Czypiruk zakończyła całe spotkanie.
- AZS bardzo dobrze zagrał w przyjęciu. Nie mogliśmy wiele zdziałać zagrywką, może gdybyśmy nieco zagrali nią agresywniej, mielibyśmy więcej szans do kontr. Mimo wszystko cieszymy się z jednego punktu, my w każdym meczu walczymy o jakąś zdobycz – powiedział trener Gwardii Rafał Błaszczyk.
- Statystyki pokazują jak wyrównane było to spotkanie. Cieszymy się bardzo dwóch punktów, bo zespół Gwardii jest waleczną drużyną. Drugi set „zdarzył” się, przytrafiają się takie momenty. Dziewczyny podjęły jednak walkę. W czwartym secie nabrały wiary w zwycięstwo. Poprawiliśmy skuteczność w ataku, to zdecydowało o wygranej. Dzięki niej spokojnie podejdziemy do wyjazdowego meczu z Muszynianką – stwierdził trener AZS-u Wiesław Czaja.
Powrót do listy