Valentina Serena dorastała w podobnym mieście
- Chciałam spróbować czegoś innego niż we Włoszech i zobaczyć jak przeżywają siatkówkę w innych krajach - mówi rozgrywająca Banku BPS Muszynianki Fakro Muszyna Valentina Serena.
- Jak się czujesz w Muszynie, jak po przeprowadzce?
- Dobrze, nie czuję nic negatywnego. Tam gdzie dorastałam jest podobne miasto. Więcej wielkiej różnicy nie ma.
- Czy był już czas na to by coś zobaczyć, zwiedzić?
- Byłyśmy w Krakowie i oczywiście opalałam się nad rzeką.
- A jaka jest prywatnie Valentina, bo uśmiechu Tobie nie brakuje?
- Ciężko jest tak o sobie opowiedzieć. Na pewno jest we mnie sporo rezerwy wobec tego, co mnie otacza. Natomiast w wolnym czasie spotykam się z dziewczynami, które mieszkają blisko mnie. Najczęściej jest to Sanja. Ale powoli poznaję koleżanki z zespołu i z czasem będziemy bliżej.
- Co zdecydowało, że wybrałaś ofertę z Muszyny?
- Chciałam spróbować czegoś innego niż we Włoszech. Oczywiście jeździłam na Ligę Mistrzyń. Jednak chciałam zmiany, zobaczyć jak się żyje gdzie indziej. Jak przeżywa siatkówkę w innych krajach.
- Jakie widzisz różnice między Włochami, a Polską, jeśli chodzi o siatkówkę?
- Jeszcze nie wiem jak wygląda liga, ale na to przyjdzie czas. Natomiast, jeśli chodzi o przygotowania, treningi i wszystko z tym związane jest bardzo podobnie ja we Włoszech.
- Czyli czujesz się dobrze?
- O tak, nie ma żadnego problemu.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jakie cele stawia sobie na ten sezon klub? Że kibice będą oczekiwać dobrej i skutecznej gry?
- Zdaje sobie sprawę z tego, jakie są oczekiwania. Przez ostatnie dwa lata, przed klubem stawiano te same zadania. Przychodząc tutaj wiedziałam, że będzie podobnie i jestem na to przygotowana.
- Jaki masz sposób na to, aby szybko znaleźć zrozumienie, jako rozgrywająca z koleżankami, bo wszystko będzie nowe?
- Chyba jest tylko jedna możliwość – próbowanie, próbowanie i jeszcze raz próbowanie. Oczywiście to także rozmowa, jednym słowem wszechstronna komunikacja. Tylko tak można dojść do wysokiego poziomu gry.