Trzy punkty, trzy powody
AZS Białystok przegrał z Bankiem BPS Muszynianką Fakro Muszyna 0:3 (12:25, 22:25, 22:25). MVP meczu została Agnieszka Bednarek-Kasza.
- Miałam trzy powody, by tu wygrać. Po pierwsze chciałyśmy się zrewanżować za porażkę z AZS-em w Muszynie. Poza tym zachowałyśmy 1. miejsce, a zależy nam, by je utrzymać do końca fazy zasadniczej. Po trzecie – rozmawiałam wczoraj z Sylwią Pycią, a że się przyjaźnimy, obiecałam, że wygramy za trzy punkty. Zagrałyśmy bardzo dobrze w bloku i mam nadzieję, że powtórzymy to w następnym meczu – powiedziała kapitan Muszynianki Aleksandra Jagieło.
Trenerowi zespołu gości, Bogdanowi Serwińskiemu również dopisywał humor: - Cieszę się ze zwycięstwa, powody są podobne jak wymieniła Ola. Może nie wszystkie, bo choć bardzo lubię Sylwię Pycię, to aż tak się nie przyjaźnimy. Dziewczyny zagrały dobry mecz. Przeciwnik był trudny. Szczególnie w systemie blok-obrona zagraliśmy dobrze i to się przełożyło na trzy punkty – mówił szkoleniowiec z Muszyny.
W pierwszej partii Muszynianka nie dała żadnych szans gospodyniom. Mimo niezłego w sumie przyjęcia AZS tylko na początku prowadził 5:3, po akcjach Dominiki Kuczyńskiej. Zabójcza seria „Mineralnych” nastąpiła przy stanie 8:8. Serwowała Debby Stam-Pilon, a blokiem akademiczki zatrzymywały Katarzyna Gajgał oraz Milena Sadurek i Jagieło. Zrobiło się 16:8 i skończyła się walka.
Emocje pojawiły się w drugim secie. AZS, choć zaczął go bardzo źle, z piłki na piłkę się rozpędzał. Od stanu 8:11 wyszedł na prowadzenie 12:11 i Serwiński poprosił o przerwę. Kolejne akcje padły łupem faworytek. Muszynianka grała pewniej, solidniej. Po drugiej stronie cudów w obronie dokonywała Magda Saad. Postawa libero AZS-u pozwoliła białostoczankom na nawiązanie walki, ale do szczęścia zabrakło kilku piłek – z reguły przegranych po własnych błędach, np. w ataku. Przy trzecim setbolu Muszynianka zdobyła 25. punkt.
AZS kończył drugą partię już z Channon Thompson na parkiecie. Obchodząca we wtorek 29 marca 17. urodziny Trynidadka została na nim także po zmianie stron i była to dobra decyzja trenera Wiesława Czai. Wniosła sporo ożywienia w ataku, a po jej zagrywkach duża początkowo strata zmniejszyła się do dwóch punktów (20:22). Muszynianka prowadziła bowiem już nawet ośmioma „oczkami”. Trzeba uczciwie przyznać, że na zmniejszenie przewagi wpłynęły roszady w składzie, na jakie mógł pozwolić sobie Bogdan Serwiński. Koniec, końców, faworytki i tak dość pewnie dobrnęły do 25 punktu.
- Mamy nieciekawą sytuację. Czeka nas mecz ostatniej szansy z Dąbrową. Dziś nie wykorzystałyśmy swojego potencjału. Cały czas jesteśmy w jakimś dołku – mówiła Magda Godos, rozgrywająca AZS-u.
- Nie pamiętam byśmy grali z zespołem, który w trzech setach popełnia pięć błędów. To praktycznie drużyna grająca perfekcyjnie. Muszyna wyrasta na faworyta do tytułu mistrza Polski. My popełniliśmy za dużo błędów, szczególnie w ataku. Co prawda rekompensowaliśmy to sobie asami serwisowymi i wyniki w setach były dość wyrównane, ale wygrać dziś było bardzo ciężko. Myślę, że mimo wszystko, jakaś iskierka nadziei jest. To, co dziewczyny dziś pokazały, to była dużo lepsza gra niż w spotkaniach ze Stalą Mielec i Aluprofem Bielsko-Biała. Musimy jednak popełniać znacznie mniej błędów – powiedział trener gospodyń Wiesław Czaja.