Trzeci mecz okazał się formalnością
PTPS Piła przegrała z Organiką Budowlanymi Łódź 0:3 (17:25, 23:25, 17:25) w trzecim ćwierćfinałowym meczu play-off. W rywalizacji do trzech zwycięstw Organika wygrała 3-0 i awansowała do półfinału. MVP meczu została Julia Szeluchina.
W piątkowym meczu trener przyjezdnych Wiesław Popik ponownie zastosował manewr, który okazał się skuteczny we wcześniejszym pojedynku. Do boju posłał trzy nominalne przyjmujące - Karolinę Kosek, Katarzynę Brydę i Michelę Teixeirę. Pierwszą piłkę do gry wprowadziła właśnie brazylijska przyjmująca. Na początku seta miejscowe wstrzymywały rękę w ataku, a dzięki temu łodzianki mogły ustawiać się skutecznie w obronie. Drużyna Organiki wykorzystywała kontry i prowadziła 5:3. Gospodynie przed przerwą techniczną zminimalizowały straty do jednego oczka, lecz później w polu serwisowym pojawiła się Marta Pluta. Rozgrywająca łódzkiej ekipy okazała się istnym postrachem miejscowych siatkarek, które właśnie wtedy zanotowały czarną serię. Zawodniczki dowodzone przez Adama Grabowskiego straciły dziewięć punktów z rzędu (16:7). Michela Teixeira po raz drugi w tej partii stanęła na zagrywce dopiero przy stanie 18:9. Drużyna gości bez problemu wygrała tę odsłonę.
W drugim secie przyjezdne ponownie bardzo szybko objęły prowadzenie. Po udanych uderzeniach Karoliny Kosek i Katarzyny Brydy łodzianki prowadziły 6:2. Gospodynie cały czas musiały odrabiać dystans. - Mimo, tego że prowadziliśmy, to w czasami w naszym zespole robiło się nerwowo. Obie drużyny prezentują zbliżone umiejętności i trzeba było bardzo uważać. W tym secie mało brakowało, a pilanki dogoniłby nas na ostatnich metrach, a wtedy to spotkanie mogło się różnie ułożyć - komentował Wiesław Popik. W końcówce przyjezdne z Łodzi wyprawowały sobie cztery punkty przewagi 22:18. Jednak siatkarki znad Gwdy się nie poddawały i podjęły rękawicę. Emocje w hali sięgnęły zenitu gdy obroniły trzy piłki setowe. Łodzianki prowadziły już tylko jednym oczkiem - 24:23. Wtedy na boisku pojawiła się kapitan łódzkiego zespołu - Małgorzata Niemczyk. Mimo tej zmiany miejscowe miały w górze koleją piłkę, ale zabrakło im chłodnej głowy. Takich problemów nie miała mentalna liderka Organiki Budowalnych - Małgorzata Niemczyk, która zakończyła tego seta.
- W tym meczu nie było takiej walki jaka była w Łodzi. Trudno mi powiedzieć dlaczego. Słabo zagrał pilski zespół, ale co było tego przyczyną, to trzeba byłoby je o to spytać. Żeby można było powiedzieć coś więcej o ich problemach to trzeba być cały czas przy zespole, a nie gdzieś z boku - mówił trener reprezentacji Polski Jerzy Matlak.
Już w trzecim secie pilanki musiały wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, bo aby pozostać w grze o medale musiały wygrać kolejne trzy sety. Miejscowe od samego początku tej partii musiały gonić rywalki, które prowadziły 6:3, 14:12. Sprawy nie ułatwiał fakt, że drużyna Budowlanych Łódź koncertowo grała w obronie. Trudne piłki wyciągały libero Katarzyna Ciesielska i Małgorzata Niemczyk. Przyjezdne ani na chwilę nie straciły koncentracji. Świetną passę w bloku zanotowała Luana de Paula, a na tablicy świecił się wynik 22:15. Wtedy stało się jasne, że to przyjezdne będą walczyć o medale. - Ten drugi mecz, który graliśmy w Łodzi skutecznie poobcinał nam skrzydła. Teraz już tylko zapikowaliśmy nosem w ziemię. Niestety nie byliśmy wstanie się po tym pozbierać i uleciał z nas duch walki - żałował trener PTPS-u Piła Adam Grabowski.