Trwa marsz Centrostalu
Pronar Zeto Astwa AZS Białystok przegrał z Centrostalem Bydgoszcz 1:3 (22:25, 19:25, 25:23, 15:25). MVP została rozgrywająca zespołu gości Monika Smak.
Dla jednych piąte z rzędu zwycięstwo, dla innych pierwsze w tym sezonie gwizdy od własnych kibiców. Centrostal Bydgoszcz w Białymstoku wygrał zasłużenie, a gdyby nie stracił koncentracji w końcówce trzeciego seta, pokonałby gospodynie do zera. Najwięcej dobrej siatkówki oglądaliśmy na początku spotkania. W pierwszym secie obie drużyny dały pokaz taktycznej zagrywki i dobrze ustawionej obrony. Było pewne, że w tej walce punkt za punkt, o sukcesie zadecydują niuanse. Nie wytrzymały gospodynie. Przy stanie 22:23 Lucie Muhlsteinova wystawiła piłkę na drugą stronę siatki, a Katarzyna Mróz nie miała litości wbijając ją w parkiet. Za chwilę w ataku pomyliła się Dominika Koczorowska. Końcowy wynik tego seta to 25:22 dla Centrostalu - jedyny rezultat, gdy przewaga którejś z drużyn wynosiła 3 punkty. Niepowodzenie podziałało na białostoczanki fatalnie. Zespół gości wykorzystał to natychmiast. Po czterech znakomitych akcjach w bloku i na kontrze bydgoszczanki w drugiej partii objęły prowadzenie 4:1. Nie oddały go do końca seta. Gdy gospodynie wygrywały choćby dwie akcje z rzędu, trener Piotr Makowski od razu prosił o przerwę, nie pozwalając podopiecznym na stratę rytmu. Ewa Kowalkowska i Joanna Kuligowska - dwie niezastąpione przyjmujące Centrostalu jak na liderki przystało, w każdym trudnym momencie brały ciężar kończenia piłek na swoje barki. Po drugiej stronie za dużo było wymuszonych akcji i błędów, choćby w zagrywce (Pronar w ciągu meczu w sumie zepsuł ich 13). Efekt: druga partia do 19 dla Centrostalu. Trzecia powinna się skończyć podobnie... Tak się jednak nie stało. Gospodyniom szło jak po grudzie, ale mimo to, głównie dzięki blokowi - elementowi, który w środę akurat nie zawodził - nie straciły kontaktu z bydgoszczankami. Dariusz Luks szukał optymalnych rozwiązań. Izabelę Żebrowską na ataku i Muhlsteinovą na rozegraniu zastąpiły Joanna Szeszko i Anna Manikowska. Ilona Gierak weszła za Agatę Karczmarzewską. Przełamanie nastąpiło dopiero, gdy na parkiecie po raz pierwszy pojawiła się ostatnia nadzieja Pronaru Zeto Astwa - Katarina Truchanova. Było wówczas 16:20 w trzecim secie i kibice zbierali się do wyjścia. Słowaczka zaczęła pogoń: przy stanie 19:22 zablokowala Kowalkowską. Na linii serwisu stała wówczas Katarzyna Walawender, której nie zadrżała ręka i konsekwentnie męczyła rywalki taktyczną zagrywką po prostej. Obie zawodniczki na tyle poderwały koleżanki, że do końca seta Centrostal nie zdobył już punktu "dokładając" własne błędy z ataku. Partię zakończył pojedynczy blok Truchanovej. Nikt się chyba nie spodziewał, że będzie to też koniec emocji. Czwarty set zapowiadał się na siatkarską bitwę, a stał się egzekucją bezradnych białostoczanek. Na parkiecie pozostały zmienniczki, jednak z dobrej gry w końcówce trzeciego seta - już nic. Nawet fakt, że nieco zmęczoną Kowalkowską zastąpiła Izabela Kasprzyk, nie pogorszył jakości poczynań Centrostalu - wręcz przeciwnie. Przewaga bydgoszczanek w tej partii była przygniatająca, a zwycięstwo do 15 oddaje dobrze jej przebieg. Po meczu powiedzieli: Ewa Kowalkowska (kapitan Centrostalu): Po raz kolejny wygrałyśmy spotkanie i to za trzy punkty, co jest dla nas bardzo ważne i buduje nasze morale. Myślę, że mecz mógł się podobać. W naszej grze były momenty trochę słabsze i lepsze, ale w ogólnym rozrachunku zwycięzców się nie sądzi. Mogę tylko pogratulować dziewczynom i naszemu sztabowi szkoleniowemu wypełnionego zadania. Joanna Szeszko (kapitan Pronaru Zeto Astwa AZS): Jeżeli nie gra się konsekwentnie zagrywką, nie serwuje tam gdzie były założenia przed meczem i popełnia tyle błędów, ciężko jest wygrać. Cóż, przed nami kolejny mecz. W niedzielę w Mielcu będzie ciężko, ale musimy się podnieść i wykonać tam taktykę założoną przez trenerów. Piotr Makowski (trener Centrostalu): Zespół z Białegostoku w pierwszym secie grał bardzo dobrą siatkówkę i był to ważny moment dla dalszego przebiegu meczu, np. drugiego seta. W trzecim mieliśmy hustawkę nastrojów. Przy takim prowadzeniu oddaliśmy seta. Myślę, że wróciliśmy z dalekiej podróży. Po takim secie można się podłamać. To się nie stało i za to dziękuję dziewczynom. Zespół z Białegostoku ma jednak taki potencjał, że na pewno będzie grał coraz lepiej. Dariusz Luks (trener Pronaru Zeto Astwa AZS): Zwycięstwo Centrostalu jest zasłużone. Nikt nie podarował tej drużynie 11 punktów, jakie wcześniej zdobyła. Ten zespół popełnia mało własnych błędów. Pierwszy set ustawił spotkanie. W sumie powinno się ono skończyć wynikiem 3:0. Zespół z Bydgoszczy podał nam rękę, ale tego nie wykorzystaliśmy. Chyba myśleliśmy, że rywal będzie sam atakował w siatkę i po autach. To jednak my sami musimy wygrać, a nie czekać na pomoc przeciwnika. Dzisiejsza zagrywka w naszym wykonaniu to już nie tragedia, to żenada. Popełniliśmy w niej 13 błędów. Tu już nie chodzi o taktyczny serwis, ale aby trafić w jakieś miejsce. Tego od dziewczyn na tym poziomie można wymagać. Ale trudno, wszyscy razem przegrywamy i wszyscy musimy się podnieść. Jest mało czasu do meczu w niedzielę. Musimy przeanalizować nasze błędy i powalczyć w Mielcu. Powrót do listy