Trudny przedolimpijski sezon
Siatkarki Banku BPS Muszynianki Fakro rozpoczęły przygotowania do nowego sezonu. W Muszynie zjawiło się pięć zawodniczek. Jednak nie wszystkie mogą trenować na pełnych obrotach. O sytuacji w zespole, planach na najbliższe tygodnie, sezonie reprezentacyjnym i... igrzyskach olimpijskich w Londynie mówi trener Bogdan Serwiński.
- Wróciliście do treningów. Jaki plan na najbliższe dni, tygodnie?
- To trudne pytanie. Nasza sytuacja kadrowa układa się bardzo dynamicznie. Tak naprawdę nie wiemy jeszcze jaką liczbą zawodniczek będziemy dysponowali. Na dzień dzisiejszy trenuje w klubie pięć dziewczyn: Agnieszka Bednarek-Kasza, Agnieszka Rabka, Mariola Zenik, Kasia Gajgał i Asia Kaczor. Z dwoma ostatnimi jest taki problem, że otrzymały powołanie do kadry na zgrupowanie wspierające do Legionowa.
- Obie są jednak w trakcie rehabilitacji.
- Tak. W tym momencie kontynuują rehabilitację po okresie długiego, a nawet bardzo długiego leczenia. Na pewno do 15 sierpnia będą w klubie. Później odbędą się badania kontrolne, które pokażą w jakim są stanie. Dowiemy się wtedy czy będą mogły trenować, czy konieczna będzie dalsza rehabilitacja. Również po 15 sierpnia do treningów powinna być gotowa Ania Werblińska. Trudno jednak powiedzieć jaki będziemy mieć plan sportowy, bo nie wiemy kogo będziemy mieć w klubie.
- Sytuacja trochę patowa. Na razie zawodniczki nie mogą trenować, bo leczą kontuzję. Jeśli wyleczą, to też nie będą trenować w klubie, bo muszą jechać na zgrupowanie.
- Faktycznie. Nie chcę jednak zagłębiać się teraz w szczegóły. Zaczekamy na wyjaśnienie sytuacji zdrowotnej i wtedy możemy myśleć o mikrocyklach treningowych i planach zajęć na najbliższe tygodnie. Sytuacja rzeczywiście nie jest najlepsza jeśli spojrzymy na nią przez pryzmat zgrywania zespołu. Myślę zresztą, że we wrześniu będzie jeszcze gorzej, bo wtedy startują przygotowania do Mistrzostw Europy więc powołań może być więcej. Współpraca między klubem a reprezentacją nie jest najlepiej ułożona, jednak nie zamierzamy teraz rozdzierać szat. Pracujemy tak jak możemy najlepiej.
- W zeszłym sezonie bardzo długo trenowaliście w czwórkę. Teraz może być podobnie.
- Może być jeszcze gorzej! Z drugiej strony w okolicach 20 sierpnia Magda Piątek wróci z Uniwersjady i dołączy do reszty zespołu. Może któraś z dziewczyna z zagranicy też pojawi się w klubie, choć w tym momencie nie będę wymieniał żadnych nazwisk. Na pewno sobie poradzimy.
- Kadrowiczki przygotowują się do sezonu inaczej, niż zawodniczki w klubie. Czy da się to jakoś pogodzić?
- To jest generalny problem, bo na linii klub - kadra zawsze będzie konflikt. Reprezentacja ma swoje docelowe imprezy jak World Grand Prix, Mistrzostwa Europy, Mistrzostwa Azji czy Puchar Świata. Tego nie da się zsynchronizować. Niestety interes klubu musi być w tym momencie podporządkowany interesom kadry. Cały czas mamy jednak kontakt i wiemy co robią nasze zawodniczki.
- Zeszły sezon był błyskawiczny, a kolejny zapowiada się jeszcze intensywniej.
- Sezon przedolimpijski jest niezwykle trudny. Wystarczy przytoczyć kilka dat: 28 września kończą się Mistrzostwa Azji, 2 października kończą się Mistrzostwa Europy i po tygodniu wchodzimy w rozgrywki ligowe. W ekspresowym tempie gramy pięć kolejek, po czym następuje przerwa na ewentualny Puchar Świata. Bezpośrednio po powrocie z Pucharu Świata rozpoczynamy z kolei Ligę Mistrzyń, a do niej dołącza oczywiście liga polska, która kończy się w kwietniu ze względu na kwalifikacje olimpijskie. Jak zwykle, wiele czasu nie ma. Olimpiada jest jednak czymś docelowym i najważniejszym, należy o tym pamiętać.
- Wspomniał pan o kontuzjach. Jak poważne są te urazy?
- To są kontuzje wynikające z przemęczenia. Zarówno w przypadku Asi Kaczor jak i Kasi Gajgał to pochodne poprzednich sezonów klubowych i reprezentacyjnych. Do tej pory - wraz z całym sztabem medycznym - pracowaliśmy nad utrzymaniem ich w formie i dyspozycji w trakcie sezonu. Po zakończeniu rozgrywek trzeba było jednak podjąć leczenie ponieważ w przypadku wymienionej dwójki - ale też Ani Werblińskiej czy Debby Stam - mogło to grozić wielomiesięczną przerwą w grze. Nie ma jednak sensu wymienianie kolejnych urazów i kontuzjowanych miejsc. Ważne, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, jesteśmy już w trakcie rehabilitacji, której na pewno nie zamierzamy przyspieszać.
- Właśnie. Kontuzjowane zawodniczki są reprezentantkami kraju. Wielu oczekuje, że pomogą kadrze w najważniejszych meczach. Pojawi się presja.
- To najgorsze co można w tej chwili zrobić. Teorie o zaciskaniu zębów i konieczności gry na przekór wszystkiemu mogą doprowadzić jedynie do katastrofy. Dla takiego myślenia nie ma miejsca w dzisiejszym sporcie.
- Wróćmy do treningów. Jak przebiegł pierwszy tydzień wspólnych przygotowań?
- Teraz pracujemy sobie bardzo spokojnie. Trwa taka wstępna adaptacja. Tydzień był bardzo łagodny, żeby przypadkiem nie pojawiły się wielkie zakwasy, a zawodniczki mogły spokojnie wejść po schodach. Kolejny tydzień będzie już cięższy, oparty o pracę na siłowni, o treningi w terenie. Później przyjdzie czas na elementy techniczne, a kiedy będzie nas wystarczająco dużo również taktycznych.
- Mało zawodniczek na treningach to również inne problemy. Jest szansa na zorganizowanie obozu przygotowawczego?
- Cały czas jesteśmy na etapie planowania. Myślimy o krótkim wyjeździe w góry, ale to jest uzależnione od zdrowia zawodniczek. Na dzień dzisiejszy ani Kaśka, ani Asia nie mogą wyjść w góry nawet na spacer. Jeśli wszystko się unormuje to może w ramach poprawy kondycji psychicznej na kilka dni gdzieś pojedziemy.
- Ostatnie pytanie matematyczne: W tym momencie kadra zespołu liczy - dość nietypowo - trzynaście zawodniczek.
- Tak, kadra liczy trzynaście zawodniczek. Jest pytanie czy spadnie do liczby dwunastu, czy wzrośnie do czternastu? Na razie pozostawiam je jednak bez odpowiedzi.