To będzie walka!
Zacięta, emocjonująca i nieprzewidywalna - taka bywa kobieca siatkówka. Wszystkie te składniki sportowego widowiska powinniśmy zobaczyć i poczuć podczas piątkowego spotkania Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok z Impelem Gwardią Wrocław.
Konfrontacje obu ekip zawsze były bardzo zacięte. W poprzednim sezonie kończyły się po pięciu setach. W bieżących rozgrywkach gwardzistki, po ciężkiej walce, u siebie zwyciężyły 3:1. Mecz będzie miał też dużą stawkę - punkty, jakie zostaną w Białymstoku rozdzielone mają olbrzymi wpływ na końcowy układ tabeli. O zaangażowanie obu ekip możemy więc spokojni.
Gospodynie zagrają już przyjmującej Agnieszką Starzyk. Dla przyjmującej to wyjątkowe spotkanie, ponieważ właśnie w barwach Gwardii debiutowała rok temu w PlusLidze przeciwko Muszyniance. Starzyk wraca po krótkiej przerwie, którą spowodowało odezwanie się dawnego urazu barku.
- Teraz wszystko jest dobrze. Dałam ręce odpocząć i od poniedziałku normalnie trenuję. Cieszę się na spotkanie z dziewczynami z Wrocławia, prawie wszystkie znam. Jeszcze większą przyjemność sprawiłoby mi jednak zwycięstwo... Zrobimy wszystko, by uniknąć baraży o utrzymanie, dlatego w meczu przeciwko Gwardii musimy zdobyć punkty - mówi Agnieszka.
Trener Wiesław Czaja ma z powrotem podstawową przyjmującą, wypadła mu jednak z treningu, praktycznie jedyna, nominalna atakująca, Małgorzata Cieśla. Po meczu w Dąbrowie Górniczej pogłębił się jej uraz uda i cały tydzień ćwiczyła na "ćwierć gwizdka", nie atakując i nie blokując.
- Szkoda, że nie mogę powiedzieć, że wszystko jest w porządku i pracujemy w komforcie. Gosia bardzo chce zagrać, ale czy wyjdzie na boisko, zdecydujemy dopiero podczas rozgrzewki przed meczem - mówi Czaja. - Cóż, czasem, gdy zespól ma kłopoty z kontuzjami, zdając sobie z nich sprawę, chce dać z siebie jak najwięcej i ta determinacja obraca się na jego korzyść – z nadzieją dodaje szkoleniowiec.
Obie ekipy mają za sobą nieudane ligowe spotkania. Gwardzistki poległy u siebie z Budowlanymi Łódź 1:3. Białostoczanki zmarnowały szansę na punkty w Dąbrowie Górniczej. Prowadząc w pierwszym secie 18:10 i w drugim 20:18, ostatecznie przegrały 0:3. W piątek obie drużyny zechcą się poprawić. Wrocławianki, już tuż po meczu z Budowlanymi, wiedziały co było „nie tak”.
Zabrakło żywiołowości, czyli elementu, w którym czujemy się najlepiej i który napędza nas do gry - mówiła kapitan Gwardii Katarzyna Mroczkowska.
Trener Rafal Błaszczyk dodawał: - Zakładałem, że kiedyś przyjdzie taki moment, że zawiedzie nas zagrywka, którą sporo potrafiliśmy zwojować i na pewno jeszcze zwojujemy. Zabrakło nam też dynamiki. My dobrze czujemy się w działaniach ofensywnych. W momencie, kiedy jesteśmy sprowadzani do obrony, popełniamy błędy.
Teoretycznie wrocławiankom będzie teraz jeszcze trudniej o dobry serwis, bo przecież zagrają w obcym obiekcie. Ale, ponieważ to kobieca, nieobliczalna siatkówka, spodziewać się możemy w piątek różnych cudów. Zwłaszcza w spotkaniu tych dwóch, zawsze zaciekle walczących ze sobą drużyn. Początek w piątek o godzinie 18. Telewizja Polsat Sport przeprowadzi transmisję z wydarzenia w stolicy Podlasia.