Aktualności

Thompson: wynik w Baranowiczach nie był najważniejszy

AZS Białystok z turnieju w białoruskich Baranowiczach wrócił tylko z jednym zwycięstwem odniesionym nad lokalnym Atlantem. Porażkami zakończyły się spotkania z Urałoczką Jekaterynburg, czeskim Ołomuńcem i ukraińskim Chemikiem. Pochodząca z Trynidadu przyjmująca Channon Thompson podkreśla, że nie wynik w tych zawodach był najbardziej istotny.

- Najważniejsze jest to, że w końcu zagrałyśmy w prawie kompletnym składzie – przyznaje. – Musimy teraz ciężko trenować, żeby stworzyć pomiędzy nami odpowiednią relację.

Dodaje, że muszą również popracować nad przyjęciem i atakiem, co powinno doprowadzić do lepszego porozumienia pomiędzy rozgrywającą a pozostałymi zawodniczkami. Wierzy, że w tym sezonie będą walczyć i wykorzystywać swoje możliwości, co ma zapewnić osiągnięcie lepszych wyników w ORLEN Lidze.

Thompson razem z Sinead Jack, Rheezą Grant i Krystle Esdelle przyjechały na Podlasie dopiero w czwartek. W ojczyźnie zatrzymały je zobowiązania wobec reprezentacji. Grały między innymi o awans do kolejnego etapu kwalifikacji do mistrzostw świata.

- Klub jest dla nas ważny – twierdzi. – Jednak reprezentowanie kraju i kadra narodowa na pewno pozostaną na pierwszym miejscu.

Channon Thompson marzyła o grze w siatkówkę odkąd pamięta, ale ma też plan awaryjny. Studiuje zarządzanie a po zakończonej karierze zamierza założyć własną firmę. Planuje połączyć pracę ze swoją kolejną pasją, czyli modą i projektowaniem.

Zawodniczka AZS nie czuje się w Białymstoku obco. Ma tu grono przyjaciół, których poznała w czasie studiów. Zaznacza, że na razie dokuczają jej problemy ze snem, które wynikają z różnicy czasu pomiędzy Polską a Trynidadem. Musi na nowo przywyknąć do nieco odmiennego klimatu. Znajduje jednak chwilę na pokazanie miasta nowym koleżankom.

- Wybrałam Białystok, bo chciałam doświadczyć czegoś nowego – zauważa Thompson. – Mam szansę żyć w ciekawym miejscu i grać w klubie, którego czuję się częścią.

Powrót do listy