Tauron za mocny dla AZS-u
W meczu 12. kolejki AZS Białystok przegrał z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza 0:3 (18:25, 21:25, 21:25). MVP: Izabela Żebrowska.
To był kolejny w ostatnich latach debiut na ławce trenerskiej AZS-u Czesława Tobolskiego. Na początku tygodnia doświadczony szkoleniowiec, pełniący do tej pory rolę asystenta Władimira Wiertiełki, decyzją władz klubu zamienił się z Białorusinem miejscami. Nie jest zresztą tajemnicą fakt, że duży wpływ na taki ruch miała opinia samych siatkarek.
Nie tylko Tobolski miał jednak w czwartek coś do udowodnienia. Tauron chciał zmazać plamę po niedawnej, sensacyjnej porażce u siebie ze Stalą Mielec. Dąbrowianki zaczęły z dużym animuszem. Frauke Dirickx, najjaśniejsza postać meczu, szybko upatrzyła sobie najsłabszy punkt w przyjęciu AZS-u, Ksenię Sizową. Rosjanka non-stop była nękana zagrywkami dąbrowianek. Najmocniej „dokuczała” jej Dirickx. Belgijka, tym sposobem, od razu dała MKS-owi prowadzenie 3:0, a za chwilę zrobiło się 8:3. Gdy AZS doszedł na 2 punkty (10:12), znów Dirickx boleśnie przećwiczyła odbiór Sizowej. Było 17:10 i praktycznie po secie. W pozostałych elementach AZS, mimo osłabienia brakiem kontuzjowanej Dominiki Kuczyńskiej, dorównywał rywalkom. Ale jeśli się nie przyjmuje zagrywki, trudno czymkolwiek to nadrobić. Tobolski przez całą partię dopingował Sizową, np. słowami: „Ksenia, masz przyjąć i przyjmiesz”. Nie ma też wielkiej możliwości manewru i na kolejną partię ponownie wystawił Rosjankę na przyjęciu. Ta spisywała się niewiele lepiej.
- Mecz początkowo ustawiła zagrywka z naszej strony. Zespół z Białegostoku miał ogromne kłopoty w przyjęciu. Widać było, że trener poszukuje zawodniczki, która będzie skuteczna w przyjęciu - mówił trener zespołu gości, Waldemar Kawka.
Po zmianie stron kibice oglądali jednak znacznie ciekawszą, zaciętą walkę. AZS dzielnie stawiał czoła faworytkom. Po asie serwisowym Sinead Jack prowadził 12:10. Kilka razy białostoczanki miały okazję odskoczyć rywalkom, ale brakowało odrobiny szczęścia, dokładności czy po prostu umiejętności. Gdy doszło do końcówki górę wzięła jakość i ogranie dąbrowianek. Pełna koncentracja, zero błędów i… litości drużyny Waldemara Kawki sprawiły, że od remisu 19:19 zrobiło się 23:19 dla Tauronu. Seta, efektownym blokiem na Annie Łozowskiej, zakończyła Elżbieta Skowrońska.
W trzeciej partii, co zrozumiałe, nie było żadnych zmian w zespole gości, Tobolski natomiast na przyjęcie, w miejsce Sizowej, przestawił atakującą Dominikę Sieradzan. Pozycję tej ostatniej zajęła natomiast dynamiczna i nieobliczalna Channon Thompson. To wszystko dało efekty. AZS poprawił przyjęcie, a młodziutka Trynidadka bezkompromisowo kończyła ataki. Ekipa ze stolicy Podlasia przez pewien okres zasłużenie nieznacznie prowadziła, ale ostatecznie na zwycięstwo w secie nie zasłużyła. W kluczowych momentach białostoczanki poczynały sobie zbyt nerwowo. Jak np. przy stanie 13:11, gdy do przechodzącej piłki Łozowska wyskoczyła o pół sekundy za wcześnie i… gdy ta doleciała na stronę siatki AZS-u, młoda środkowa już opadła na ziemię tracąc pewny punkt. W decydujących chwilach Tauron, koncertowo dowodzony przez Dirickx, wygrywał też długie, ważne akcje. Tak było przy stanie 15:15, kiedy dwukrotnie zimną krew na skrzydle zachowała Charlotte Leys. Trener Kawka w trakcie partii zareagował również na osłabienie zagrywki, nakazując swoim podopiecznym wrócić do mocnego serwisu. Tauron wyszedł na czteropunktowe prowadzenie i, mimo ambitnej walki akademiczek, dąbrowianki dość pewnie sięgnęły po trzy punkty. Tak dobrej drużynie drugi fatalny mecz z rzędu nie mógł się zdarzyć.
- Przymierzaliśmy się do urwania jakiegoś seta, punktu. W trzecim secie wystąpiliśmy w ustawieniu, którego nigdy wcześniej nie graliśmy. Duże słowa uznania za ambicje. Rywalki pogoniły nas zagrywką więc w pewnym momencie zabrakło nam przyjęcia. AZS-u musi wyciągnąć wnioski. Potrafimy coś fajnego grać jednak zabrakło nam kombinacji. W trzecim secie zrobiliśmy trzynaście własnych błędów - stwierdził Czesław Tobolski.
Powrót do listy