Tamara Kaliszuk: jeszcze jest o co walczyć
Koniec roku kalendarzowego jest zazwyczaj czasem podsumowań. O dłuższą rozmowę o mijających dwunastu miesiącach poprosiliśmy Tamarę Kaliszuk. Atakująca Pałacu Bydgoszcz mimo ostatniego miejsca zespołu w tabeli z optymizmem patrzy w przyszłość. - Trzeba znaleźć w sobie dużo pozytywnych emocji, podejść do tego nie jako zespół przegrany i skazany na granie w play-outach, tylko nastawiony na walkę - mówi.
- Dobiegł końca 2013 rok. Jak z twojej perspektywy wyglądały jego ostatnie miesiące, spędzone w Pałacu Bydgoszcz?
Tamara Kaliszuk: Pałac to jest dla mnie taka nowa szkoła. Swoje pierwsze kroki siatkarskie stawiałam na innych parkietach, a to jest już poziom ORLEN Ligi i dopiero się wszystkiego uczę. To dla mnie na pewno dobry czas na to, żeby się pokazać, zaprezentować i żeby ludzie wiedzieli, kim jest ta Kaliszuk. Bardzo cenię i szanuję wszystkie te osoby, które mi zaufały, dzięki którym mogłam się tutaj znaleźć i z wami w tym momencie rozmawiać.
- Jak ocenisz postawę całego zespołu w dotychczasowych meczach tego sezonu?
- Wszyscy wiemy, że jesteśmy młodym zespołem i właściwie każda z nas stawia swoje pierwsze kroki w ORLEN Lidze. Nie wygląda to najlepiej patrząc na tabelę, ale uważam, że jeżeli chodzi o całą drużynę, to wykonujemy swoją pracę bardzo dobrze i można było się spodziewać czegoś innego w trakcie rozgrywek. Ktoś mógłby powiedzieć, że po wynikach tego nie widać, ale nie ma go z nami na treningach i nie widzi, jakie mamy podejście, zaangażowanie. Uważam, że jesteśmy dobrym, zgranym zespołem i potrafimy się zrozumieć zarówno na boisku, jak i w szatni.
- Czego więc można się spodziewać w waszym wykonaniu w dalszej fazie rozgrywek?
- Na pewno zaangażowania. Do każdego meczu podchodzimy tak samo, tylko zawsze nam czegoś brakuje. Mam nadzieję, że znajdziemy w końcu na to receptę i dobrze wejdziemy w 2014 rok. Oby był on dla nas dużo lepszy niż ten, który się kończy. Trzeba znaleźć w sobie dużo pozytywnych emocji, podejść do tego nie jako zespół przegrany i skazany na granie w play-outach, tylko nastawiony na walkę. Bo myślę, że jeszcze jest o co walczyć.
- Uważasz, że cel, który został postawiony przed zespołem wraz z rozpoczęciem sezonu, jest jeszcze osiągalny?
- Głęboko wierzę, że tak.
- Wspomniałaś, że czegoś wam brakuje, żeby zwyciężać. Co może być tym elementem?
- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Gdyby ktoś przychodził na treningi i popatrzył na nas z boku, to zobaczyłby, że mamy naprawdę duży potencjał. Patrząc na te młode dziewczyny można powiedzieć, że mamy właściwie wszystko, tylko brakuje doświadczenia. Stajemy na boisku naprzeciwko kobiet, które po kilkanaście lat już grają w siatkówkę, może nawet więcej, i to robi swoje. Jeżeli w secie jest wynik 22:22, wtedy już bardziej decyduje doświadczenie niż umiejętności. Ale my za to mamy młodzieńczy polot i to się w pewien sposób wyrównuje.
- Ostatnie miejsce w tabeli, spora strata do pozostałych zespołów - ty już miałaś w karierze do czynienia z podobną sytuacją, bo w sezonie 2008/2009 Gedania Żukowo z tobą w składzie była do pewnego momentu outsiderem ligi. Można jakoś porównać obie drużyny i sytuacje?
- Właśnie niedawno rozmawiałam na ten temat z Yaną Savochkiną, bo to był sezon, w którym razem grałyśmy w Żukowie. Wtedy byłyśmy w tak samo trudnej sytuacji, bo psychicznie jest bardzo ciężko, jeśli się przegrywa każdy kolejny mecz. Doszłyśmy z Yaną do wniosku, że pod względem sportowym byłyśmy w tym samym miejscu. Tam wyglądało to jednak nieco inaczej - tu w Bydgoszczy jest ogromna stabilność, klub jest bardzo profesjonalny. W Żukowie niby było podobnie, ale dużo rzeczy brakowało. Wtedy było też mniej młodych zawodniczek, bo tylko ja i Ola Pasznik, większość była tych starszych, które miały ciągnąć grę. Miałam mniejszy udział w meczach, bardziej dopingowałam koleżanki niż grałam. Byłyśmy bardzo blisko ze sobą w zespole, wspierałyśmy się na dobre i na złe. I w końcu ta praca wykonywana przez nas zaczęła przynosić efekty, w końcu to 'zaskoczyło'. Jak wygrałyśmy pierwszy mecz, to uwierzyłyśmy w siebie, bo wiara zawsze podupada po tylu porażkach. Mam głęboką nadzieję, że przyjdzie czas na to, że i my zaczniemy zwyciężać.
-Jesteś wyróżniającą się postacią zarówno w naszej drużynie, jak i w całej lidze, bo zajmujesz drugie miejsce w klasyfikacji najlepiej punktujących. Czujesz się podporą zespołu? Odczuwasz jakąś presję na sobie z powodu, że wiele zależy od twojej postawy?
- Nie, żadnej presji nie odczuwam. Wiem, że czasami zawodzę i gdybym lepiej zagrała, więcej piłek skończyła, to mogłoby być zupełnie inaczej. W meczu z Muszyną chyba z osiem ataków 'wyrzuciłam' w aut. Wychodząc na boisko chcę się jak najlepiej zaprezentować i być jak najbardziej przydatna dla zespołu. Mam bardzo dużo możliwości do zdobywania punktów, gra się opiera na mnie i dostaję dużo piłek. I stąd się biorą te punkty, mam po prostu bardzo dużo okazji, żeby kończyć ataki. Cieszę się, że drużyna wraz z trenerem na mnie stawiają. Tak jak wcześniej powiedziałam, jestem wdzięczna, że ludzie, którzy mnie tutaj sprowadzili, zaufali mi. Przyszłam z pierwszej ligi, byłam niedoświadczona, wcześniejszej przygody z ekstraklasą nie liczę, bo miałam wtedy 17 lat i dopiero uczyłam się grać. Cieszę się, że mogę się dalej rozwijać.
- Pierwszy mecz w 2014 roku zagracie w Pile. Przygotowujecie się w jakiś szczególny sposób do tego spotkania?
- Przygotowania trwają, przerwę mamy tylko na Nowy Rok, później wyjedziemy na małe zgrupowanie. Były święta, naładowałyśmy akumulatory i teraz możemy się skupić tylko na meczu z Piłą.
- Od końcówki stycznia do rozgrywek ligowych dołączą mecze w Pucharze Polski. Będziecie je traktować jako rehabilitację za nie najlepszą postawę w lidze?
- Na pewno będziemy chciały jak najlepiej się pokazać w Pucharze, ale na razie o nim nie rozmawiajmy. Ważniejsza jest liga.
- Jest jakiś moment, który szczególnie utkwił ci w pamięci w 2013 roku?
- Niedawne święta Bożego Narodzenia, ponieważ po bardzo długim czasie zobaczyłam się z bratem i mogliśmy zjeść wspólnie wigilijną kolację. Na co dzień nie widujemy się, bo mieszka za granicą, także to był dla mnie naprawdę szczególny czas. A poza tym zapamiętałam moją przygodę z kadrą B - to był bardzo dobry okres dla mnie, poznałam wielu fajnych ludzi.
- No właśnie, porozmawiajmy chwilę o kadrze. Jak z perspektywy kilku miesięcy ocenisz swoje występy w reprezentacji? Przełożyły się one na twoją dyspozycję na ligowych parkietach?
- Myślę, że tak. Różnie na Uniwersjadzie mi szło, ale dało mi to trochę pewności siebie, że jednak nie będę tą słabą zawodniczką z pierwszej ligi, tylko może stać mnie na coś więcej. Dodało mi to sporo wiary we własne umiejętności.
- Zaskoczyło cię coś w lidze po paru latach nieobecności?
- Raczej nie ma dla mnie nic zaskakującego. Nie śledziłam za bardzo, co się działo w ORLEN lidze, czasami tylko bywałam na meczach w Łodzi. Na pewno jest wyższy poziom niż był w I lidze. No i grają tutaj gwiazdy polskiej siatkówki. Fajnie jest się zmierzyć z takimi dziewczynami, przybić sobie piątkę i podpatrywać, jak one sobie radzą i dochodzą do tak wysokiej dyspozycji.
- Co sądzisz na temat zamknięcia ORLEN Ligi? To dobry pomysł?
- Uważam, że tak. To otwiera drogę przed tymi młodymi dziewczynami i przed nami wszystkimi. Tutaj w Pałacu tworzymy bardzo fajny zespół, który ma duże perspektywy na przyszłe granie, ale potrzebujemy więcej czasu. A kiedy mamy dostać ten czas, jeśli po takich wynikach mogłaby mieć miejsce sytuacja, że nie znalazłybyśmy pracy w ORLEN Lidze. Uważam, że to byłoby dobre posunięcie, jakby liga była zamknięta.
- Rozmawiacie między sobą na ten temat w drużynie czy w ogóle o tym nie myślicie?
- Nie, w ogóle o tym nie rozmawiamy. Skupiamy się na sobie, a nie na tym, co się dzieje dookoła.
- Czy możesz zaliczyć 2013 rok do udanych?
- Tak, uważam, że jest to dla mnie bardzo udany rok. W maju zakończyłam sezon w Aleksandrowie Łódzkim, mój zespół co prawda nie awansował do ekstraklasy, ale zajął drugie miejsce w lidze. To był w jakiś sposób sukces, tym bardziej, że Chemik Police był głównym faworytem. A tu w Bydgoszczy pomimo tego, że nie ma tych zwycięstw, to uważam, że jest to niezła szkoła dla nas wszystkich. W bólach rodzą się sukcesy. Mam nadzieję, że ten sukces kiedyś przyjdzie.
- Czego wam życzyć na ten nadchodzący rok?
- Zdrowia, dużo siły i psychicznej i fizycznej. I powodzenia w lidze, wyrwania w końcu jakichś punktów przeciwnikom.
- Oby więc nigdy wam tego nie brakowało. Dziękujemy za rozmowę.