Szpital w Białymstoku
Chyba nigdy przygotowania siatkarek białostockiego AZS-u nie były tak pogmatwane przez kontuzje. Z trzynastu zawodniczek jakie ma do dyspozycji trener Albin Mojsa normalnie może ćwiczyć tylko osiem. Z tego powodu wyjazd na obóz do Wilkas klub przełożył z 14 września na 26-ego.
Kłopoty trwają nieprzerwanie od początku przygotowań. Jako pierwsza wyłamała się Katarzyna Wysocka, która przyszła z MKS-u Dąbrowa Górnicza. Środkowa musiała przejść zabieg kolana i do tej pory głównie pracuje z masażystą. Nie ma mowy o trenowaniu pełną parą.
- Ona musi skakać, atakować - inaczej przecież nie mam szans przygotować ją do ligi. A rozgrywki startują już za półtora miesiąca - martwi się Mojsa.
Wysocka to potencjalnie jedna z liderek drużyny. Jej główną postacią ma być natomiast Magdalena Godos. Rozgrywająca jednak również nie trenuje. Do klubu przyszła z nie zaleczonymi kontuzjami ścięgna Achillesa. Już ma za sobą robione nowoczesną metodą zastrzyki z jej własnych płytek krwi. Kiedy jednak wróci na dobre do treningu - nie wiadomo. Zabrakło jej zarówno na wygranych na Akademickich Mistrzostwach Polski, jak i w ostatnim turnieju towarzyskim o Puchar Burmistrza Żukowa.
W AZS-ie powinna rozgrywać więc Białorusinka Jelena Bernatowicz, ale na razie druga wystawiająca nie prezentuje się jednak lepiej od młodej Pauliny Gajewskiej, pozyskanej z drugoligowego AWF Warszawa. Albin Mojsa postawił na tą drugą zawodniczkę w Żukowie, gdzie AZS przegrał z TPS-em Rumia (I liga) 0:3, a po 3:0 pokonał rywala z ekstraklasy - Gedanię i Energę Gedanię Gdańsk (II liga).
Trzecią podstawową siatkarką AZS-u, która ma kłopoty ze zdrowiem jest Katarzyna Kalinowska. Bardzo lubiana przez kibiców "Kalinka" doczekała się miejsca w pierwszym składzie, ale póki środkowa zagra na pełnych obrotach, musi poradzić sobie bólem kolana. Ona, podobnie jak Godos, dostała zastrzyki z płytek krwi.
Pozycja środkowych jest zresztą na razie najbardziej pechowa. Trzecią i ostatnią zawodniczką, która może niej ma występować jest Marta Wójcik. Tę siatkarkę z kolei dopadł w Żukowie uraz mięśni brzucha. Wobec tego na środku zagrały najmłodsze w ekipie: przyjmująca Małgorzata Właszczuk oraz atakująca Maja Batina. Trudno o bardziej eksperymentalne ustawienie.
Jakby wszystkiego było mało, dawna kontuzja barku, znów dokucza Agnieszce Starzyk. Pozyskana z Gwardii Wrocław siatkarka również musi odpocząć od treningów. A kibice uzbroić się w cierpliwość. Drużyna, nie dość, że poważnie osłabiona po poprzednim sezonie w połowie bardziej nadaje się na rehabilitację niż na boisko.
Czy w takiej sytuacji uda się ją przygotować do skutecznej walki o utrzymanie w PlusLidze? Póki co, klub przełożył obóz w Wilkasach, ale nie rezygnuje z udziału w turniejach towarzyskich. W najbliższy weekend w Iławie, tydzień później w Białymstoku i w okolicach 10 października na Białorusi, ewentualnie na Ukrainie.