Szczęśliwa mama myśli o powrocie
Jeszcze niedawno oglądaliśmy ją na parkietach ekstraklasy. Alicja Malinowska (dawniej Szajek) po zakończeniu gry, już jako szczęśliwa mama, w minionym sezonie była kibicem, niejednokrotnie oglądając m.in. mecze swojej ostatniej drużyny w PlusLidze Kobiet – Centrostalu Bydgoszcz. Teraz z dodatkową energią nie wyklucza powrotu do gry.
PlusLiga Kobiet: Ostatni raz występowałaś na parkietach dwa lata temu. Co się z Tobą działo przez ten czas?
Alicja Malinowska: Po trzech sezonach spędzonych w Bydgoszczy, postanowiłam zrobić przerwę na urodzenie dziecka, ale niestety plany i oczekiwania nie zawsze idą w parze z rzeczywistością. W tej sytuacji w październiku 2008 roku pojechałam spróbować sił w ekstraklasie Chorwacji, do klubu OK Kastelanska Kastela. Po tej przygodzie sezon zakończyłam ostatecznie w Legionovii Legionowo. Kolejny rok był już bardzo szczęśliwy jeżeli chodzi o sprawy rodzinne; w kwietniu urodził się nam syn Albert, który jest teraz naszym oczkiem w głowie - moim i taty Huberta.
- Jak z pozycji mamy - kibica oceniasz miniony sezon?
- Uważam, że były trzy silne zespoły, które wysoko zawiesiły poprzeczkę, dla wielu drużyn nie do przeskoczenia. Ciekawa walka toczyła się pomiędzy zespołami, które zajęły miejsca 4-9. Do ostatniej kolejki nie wiadomo było kto zagra w barażach. Zdecydowanym outsiderem rozgrywek była Gedania Żukowo, która w przeciągu całego sezonu wygrała tylko kilka setów. Niespodzianką było zdobycie Pucharu Polski przez zespół z Łodzi. Cieszy mnie również to, że w przyszłym sezonie aż trzy drużyny będą miały możliwość gry w Lidze Mistrzyń. Zdecydowanie podwyższy to poziom ligi.
- W Gedanii rozegrałaś dwa sezony, byłaś nawet kapitanem zespołu, nie szkoda Ci tej drużyny?
- Z jednej strony tak, ponieważ mam wrażenie, że po spadku zespołowi może być ciężko podnieść się i walczyć o powrót do ekstraklasy. Z drugiej strony w jej miejsce wszedł inny zespół z Pomorza – TPS Rumia, więc tradycja siatkarska w regionie zostanie utrzymana. Na dodatek doszło jeszcze do zamiany miejsc Trefla Sopot z Piłą, więc w Trójmieście zrobiło się ciekawie. Jedna drużyna spadła, a i tak dwie zagrają w PlusLidze Kobiet.
- A jakie masz teraz plany? Wracasz do gry?
- Przyznam, że nie byłam zdecydowana, ale przekonały mnie telefony, które odebrałam w ostatnim czasie. Jestem szczęśliwą mamą, mam jednak dopiero 27 lat i jeszcze sporo do udowodnienia w mojej ukochanej dyscyplinie. Już rozpoczęłam treningi. Przez najbliższe dwa miesiące będę się przygotowywać indywidualnie, a dzięki uprzejmości władz Centrostalu Bydgoszcz także z tą drużyną w okresie roztrenowania. Co do ewentualnej gry w przyszłym sezonie, to na razie nie mogę zdradzić konkretów.