Świeniewicz: Ciężko uniknąć presji ze strony mediów
Dorota Świeniewicz to jedna z najbardziej utytułowanych polskich zawodniczek. Mimo iż w swojej karierze wygrała już niemal wszystko, wielokrotna reprezentantka Polski zdecydowała się w nadchodzącym sezonie zagrać w barwach Atomu Trefl Sopot. Początkowo miała występować w roli drugiego szkoleniowca. Jednakże, poproszona przez trenera Chiappiniego, postanowiła jeszcze przez kolejny rok występować w Sopocie jako zawodniczka. Jej rola w drużynie będzie jednak szczególna, jako że przez koleżanki z zespołu została wybrana kapitanem drużyny.
PlusLiga Kobiet: Drużyna Atomu rozegrała już kilka meczy sparingowych. Czy na ich podstawie może pani stwierdzić, że zespołowi wyraźnie czegoś brakuje? Czy wciąż największym problemem jest zgranie?
Dorota Świeniewicz: Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że to jest nowy zespół, który musi wypracować sobie pewne automatyzmy na boisku. Z tamtego roku w składzie zostały tylko dwie dziewczyny i to nie one teraz stanowią trzon tego zespołu. Reszta drużyny została skompletowana z zawodniczek, które nie miały szansy ze sobą jeszcze za wiele pograć. Oczywiście, że znam doskonale Izę Bełcik, Magdę Śliwę, Lenę Dziękiewicz, z którymi miałam szansę wcześniej grać – bądź to w klubie bądź reprezentacji, z Kingą Maculewicz występowałam razem w lidze hiszpańskiej, jednakże z resztą dziewczyn nie miałam okazji grać. Wszystko to więc sprawia, że musimy się „poczuć” na boisku, poznać od strony sportowej. Dlatego potrzeba nam ogrania – nie tego treningowego a meczowego, a o to doskonale dba klub.
- Pani przyszła do Sopotu z propozycją zostania asystentem trenera Chappiniego. Jak to się stało, że jednak widzimy panią w roli zawodniczki? Nie znudziła się pani gra?
- Absolutnie nie. Siatkówka to moja pasja i nie może być mowy o znużeniu czy znudzeniu. Zostałam poproszona przez trenera Chiappiniego o to, bym jeszcze przez rok spróbowała swoich sił jako przyjmująca, gdyż na moją pozycję nr 4 wraz z przyjęciem jest spore zapotrzebowanie. Mamy w zespole młode zawodniczki grające na tej pozycji, dlatego trener poprosił mnie bym była wsparciem dla tych dziewczyn, służyła im radą, ze względu na moje doświadczenie z lig zagranicznych. Trener pragnie by mogły się one jak najwięcej nauczyć ode mnie, ewentualnie podpatrzeć pewne zagrania dopóki jeszcze występuje na boisku w roli zawodniczki.
- Ale pani rola w drużynie i tak będzie szczególna, gdyż została pani kapitanem zespołu.-
- To prawda. Ale nie zabiegałam o tą pozycję - byłam zaskoczona, że zostałam wybrana kapitanem drużyny. Oczywiście, że jest to duża odpowiedzialność ciążąca na mnie. Trzeba być wzorem dla zespołu, jest się także pomostem pomiędzy zawodniczkami a trenerem. Kapitan powinien być motorem napędowym dla całej drużyny, powinien wspomóc swoje koleżanki właśnie w trudnych momentach, nie wtedy kiedy wszystko idzie po myśli w trakcie meczu. To do zadań kapitana należy zmobilizowanie i zdopingowanie drużyny do walki, do podjęcia wyzwania, tak więc mam nadzieję, że wypełnię swoje zadanie w 100%.
- Atutem Trefla będzie przede wszystkim doświadczenie?
- Nie. Raczej będzie to połączenie doświadczenia z młodością będzie naszym atutem, mieszanką wybuchową, która ma nam pomóc w osiąganiu sukcesów. Mamy doskonałe przykłady z przeszłości takich połączeń – reprezentacja Polski z 2003 i 2005 roku to były właśnie takie mieszanki zawodniczek młodszych ze starszymi. W Sopocie mamy w swoich szeregach wiele młodych dziewczyn, pełnych ambicji i entuzjazmu. Mieszanka tego spokoju i doświadczenia z radością, zdrową rywalizacją na treningu może być jak najbardziej korzystną sytuacją w trakcie całego sezonu
- Zna pani doskonale trenera Chiappiniego, współpracowała pani z tym szkoleniowcem w Peruggi. Czy w Sopocie czymś panią zaskakuje?
- Jestem pozytywnie zaskoczona przede wszystkim tym, że chce on współpracować z młodzieżą. Wiedza jaką posiada, rzeczy, których dziewczyny nie miały jeszcze okazji poznać grając w Polsce – trener Chiappini przekazuje im to wszystko bardzo chętnie w trakcie naszych zajęć. Co ważne, dziewczyny także pragną korzystać z wiedzy trenera, angażują się po lub przed treningami, widać, że chcą zwiększać swoje umiejętności, doszkalać się. To także bardzo ważne.
- Klub planuje jeszcze wiele sparingów, zagracie z czeskim Prostojevem, a potem jedziecie na obóz do Włoch. Jakie są plany na ten okres?
- Zagramy tam z czołówką włoskiej ligi. Rozegramy chyba 5 spotkań z najlepszymi zespołami i na podstawie tych konfrontacji będziemy mogły ocenić naszą formę. Będą to zespoły lepsze od nas, tak więc będziemy mogły zobaczyć, jak zareagujemy w trudniejszych sytuacjach na boisku. W tym okresie już powinnyśmy być gotowe do gry w PlusLidze.
- Zna pani możliwości zawodniczek w zespole. Czy sądzi pani, że złoto jest w waszym zasięgu?
- Złoto... Myślę, że będzie bardzo ciężko wywalczyć najcenniejszy krążek. Strefa medalowa – owszem, to będzie nasz cel. Na razie nikt od strony klubu ani trenera nie powiedział nam, że mamy koniecznie zdobyć złoto. Powinnyśmy się skupić na dobrej, ambitnej grze, na godnym reprezentowaniu klubu i miasta. Tak więc nie ma presji od początku przygotowań – my mamy walczyć, grać swoje i tworzyć zespół, bo to jest najważniejsze. Jeśli będzie dobra atmosfera w drużynie, to o wiele łatwiej będzie się nam grało.
- No właśnie – atmosfera. Chyba trudno nie nazwać jej rodzinną?
- Tak to prawda. Z niektórymi dziewczynami znam się bardzo długo. Reszta drużyny to też bardzo uśmiechnięte, radosne, waleczne dziewczyny, chętne do pracy a to bardzo ważne.
- Ten brak presji ze strony klubu, o którym pani mówiła wcześniej, oraz rodzinna atmosfera to chyba pomocne elementy w budowaniu formy?
- Tak, oczywiście. Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że w dzisiejszych czasach trudno uniknąć presji, zwłaszcza ze strony dziennikarzy i mediów, którzy potrafią kreować zupełnie inną rzeczywistość. My wewnętrznie takiej presji na sobie nie wywieramy, tak więc spokojnie przygotowujemy się do sezonu.
- Ale będziecie chyba jednak postrzegane trochę jak Skra Bełchatów – każdy będzie chciał pokonać giganta finansowego. A dodatkowo kluby będą was postrzegać jako te, które wykupiły sobie miejsce. Niektórzy mówili nawet o bojkocie meczów z waszym udziałem.
- Nie jesteśmy pierwszym klubem w Polsce, który wykupił sobie miejsce w rozgrywkach pierwszej ligi, więc myślę, że żadnej z nas to nie przeszkadza. Pragnę tylko powiedzieć tym, którzy to wcześniej zrobili, żeby nas teraz nie krytykowali, bo to niesprawiedliwe.