Stephane Antiga: Artur Płonka robi świetną robotę
TAURON LIGA: Przy prowadzeniu ŁKS-u Commercecon Łódź 2:0 w setach poczuł pan pewnie duże nerwy, bo w pewnym momencie ten mecz wymknął się pana drużynie spod kontroli, mimo prowadzenia 15:6 w pierwszym secie…
STEPHANE ANTIGA (francuski szkoleniowiec Developresu BELLA DOLINA Rzeszów): To co się wydarzyło było bardzo dziwne. Zwykle jak już mamy tak dużą przewagę jak to miało miejsce w pierwszej partii, to nie przegrywamy aż dwóch setów z rzędu, ale tak się tym razem zdarzyło. Nie mam na to wytłumaczenia. Na szczęście dużo pozytywnego dały zmiany. Julka Bińczycka, Bruna Honorio i Dominika Witowska po wejściu na boisko bardzo dobrze zagrały. Pomogły drużynie wrócić na właściwe tory, doprowadzić do tie-breaka, a potem go wygrać. Dla mnie to duży komfort, że mogę dokonywać zmian i mam wartościowe zawodniczki na każdej pozycji. Dzięki temu nasze treningi są bardzo zbilansowane i wartościowe, bo wszystkie dziewczyny są w stanie grać na wysokim poziomie. To pokazuje jaką jakością dysponuje nasza drużyna i jaka jest przez to jej siła. Taka jest właśnie nasza charakterystyka i udowodniliśmy to już po raz kolejny w tym sezonie.
- Dla Bruny Honorio tak dobre wejście na boisko i statuetka MVP musi mieć szczególne znaczenie biorąc pod uwagę, że na początku meczu było dopiero trzecią opcją jeśli chodzi o atakujące.
- To nie jest tak, że Bruna jest dopiero naszą trzecią opcją w ataku. Granie na pozycji podstawowej atakującej, a wejście zadaniowo na podwójną zmianę, to zupełnie inne sprawy. Po dołączeniu do zespołu Malwiny Smarzek Bruna rywalizuje z nią o miejsce w szóstce i jest jej zmienniczką, ale jeśli chodzi o podwójne zmiany taktyczne, to w tej roli bardzo dobrze sprawdza się Iza Rapacz. To jest jednak zupełnie coś innego – rywalizacja o miejsce w wyjściowym składzie, a wejście taktyczne tylko na podwójną zmianę. Tu też chodzi o pewne niuanse taktyczne. Na pewno nie można powiedzieć, że w naszej drużynie Bruna jest dopiero trzecią opcją taktyczną, bo tak nie jest.
- Wierzył pan jednak w to, że Bruna po zastąpieniu Malwiny Smarzek jest w stanie tak dobrze się zaprezentować i odegrać znaczącą rolę w wywalczeniu zwycięstwa.
- Oczywiście, że tak. Bruna wielokrotnie w tym sezonie pokazywała, szczególnie w ważnych meczach, że potrafi grać na wysokim poziomie i mocno nam pomóc w ataku. Po tym jak Malwina dołączyła do drużyny, to stała się dla nas takim dodatkowym plusem i odegrała dużą rolę w wywalczeniu przez zespół Pucharu Polski. Nie jest jednak wcale powiedziane, że gdybyśmy grali w Nysie z Bruną na ataku a nie z Malwiną, to nie zdobylibyśmy Pucharu. Jestem przekonany, że też gralibyśmy bardzo dobrze. Wiem, że Bruna bardzo dobrze pracuje na treningach i że ta sytuacja związana z rywalizacją o miejsce w składzie z Malwiną jest dla niej trudna. Ona jest jednak w gotowości do gry i wie, że w przypadku niedyspozycji czy choroby Malwiny, jak miało to miejsce w meczu ćwierćfinałowym w Bielsku-Białej, będziemy potrzebowali jej dobrej gry. To nie jest dla niej łatwe, ale ona akceptuje tą sytuację i przede wszystkim jest znakomitym sportowcem, profesjonalistą, który daje z siebie wszystko na treningach i jest zawsze w gotowości do gry. W meczu z ŁKS-em mieliśmy tego doskonały przykład.
- Co jest takiego szczególnego w tie-breakach, że Developres BELLA DOLINA w tym sezonie gra ich tak wiele i praktycznie wszystkie, bo trzynaście na czternaście rozegranych do tej pory, wygrywa, nawet przegrywając już 11:13, jak tym razem z ŁKS-em Commercecon…
- Nasze zwycięstwa w piątych setach pokazują siłę mentalną i też doskonałe przygotowanie fizyczne zespołu, za co jestem wdzięczny naszemu trenerowi od przygotowania fizycznego – Arturowi Płonce, który robi świetną robotę. Wszyscy wspólnie w sztabie trenerskim pracujemy z dziewczynami w taki sposób, żeby one w decydujących momentach i setach grały jak najlepszą siatkówkę i żeby były w stanie utrzymać wysoką dyspozycję do końca rozgrywek, co nie jest łatwe. Bardzo ważna jest też strona mentalna, bo grając tie-breaki trzeba wykazać się dużą odpornością na stres i presję, a my z tym dobrze sobie radzimy, nawet jak w trakcie meczu czy w trakcie piątego seta mamy bardzo wiele wzlotów i upadków i nawet gdy musimy już mocno gonić wynik, to pokazujemy, że wciąż jesteśmy w grze. Jestem bardzo dumny z drużyny, że wykazuje się taką dojrzałością i siłą mentalną. Ten sezon jest dla nas piękny i niesamowity nie tylko ze względu na same wyniki, ale ze względu na to jak dobrze gramy i trenujemy. Świetne jest to, że mam do dyspozycji wartościowe zmienniczki i mogę dokonywać zmian w trakcie meczów, a na treningach jest przez to duża wewnętrzna rywalizacja i wysoki poziom. Dla wszystkich nas to jest wspaniały sezon, dla mnie również jako trenera, bo pracuję z najlepszą drużyną, jaką mógłbym sobie wymarzyć.
- Czy w niedzielę w Łodzi spodziewa się pan jeszcze trudniejszego spotkania i większego oporu ze strony ŁKS-u Commercecon?
- ŁKS jest przede wszystkim bardzo silnym rywalem, jeszcze mocniejszym po dojściu atakującej Valentiny Diouf. Popatrzmy też na inne pozycje – rozgrywająca Roberta Ratzke, to przecież znakomita zawodniczka i reprezentantka Brazylii. Łodzianki mają także świetne środkowe, doświadczoną, bardzo dobrą libero i wartościowe przyjmujące. To bardzo dobry zespół, który został zbudowany nie tylko po to, żeby bić się o medale, ale żeby wywalczyć mistrzostwo Polski, niezależnie od tego jak im się wiodło w rundzie zasadniczej. Również zakontraktowanie takiej zawodniczki jak Valentina Diouf świadczy o wysokich celach i ambicjach ŁKS-u. Pamiętajmy, że ranking po fazie zasadniczej nie ma w tym momencie znaczenia i nikt już nie będzie patrzył na to, jaka była różnica punktowa między ŁKS-em, a nami czy Grupą Azoty Chemikiem Police. Od początku wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudne zadanie w tym półfinale. Oczywiście byłoby lepiej gdybyśmy byli w stanie szybciej wywalczyć zwycięstwo w Rzeszowie, ale tak już bywa w siatkówce, że nie brakuje zwrotów akcji i czasem dzieją się nawet takie rzeczy jak w naszym przypadku w pierwszym secie. Najważniejsze, że w pewnym momencie znaleźliśmy klucz do wygrania meczu. Od strony fizycznej i taktycznej jesteśmy dobrze przygotowani jak grać z ŁKS-em. Wiem również, że mogę liczyć na wszystkie dziewczyny z zespołu i każda z nich może nam pomóc w grze. Co do hali w Łodzi – to oczywiście ona jest atutem ŁKS-u, który będzie mógł dodatkowo liczyć na głośne wsparcie kibiców. Dla rywalek to jest obiekt, na którym one na co dzień trenują i dobrze się w nim czują, ale my też już wiele raz graliśmy w tamtej hali, czy to z ŁKS-em, czy z Budowlanymi, więc wiemy jak się tam gra. Nie jest też tak w tym sezonie, że grając na wyjazdach jesteśmy słabszym zespołem niż w Rzeszowie. Wiele razy wyrywaliśmy ważne mecze wyjazdowe. Potrzebujemy na pewno odpowiedniej regeneracji i koncentracji. Postaramy się zagrać jeszcze lepiej niż w pierwszym spotkaniu. Nie mamy wprawdzie dużo czasu na przygotowania, ale będziemy analizowali naszą grę i rozmawiali o tym, co trzeba poprawić.
- Czy po tak dobrym wejściu i zmianie oblicza gry przez Brunę Honorio oraz Julię Bińczycką będzie miał pan wątpliwości jak zestawić wyjściową szóstkę na mecz w Łodzi?
- To nie jest najważniejsze kto wyjdzie od początku spotkania. Ważniejsze jest kto go skończy. Dziewczyny dobrze o tym wiedzą. Zobaczymy jak to będzie wyglądało. Czasem decyduję się na szybkie zmiany, a czasem czekam z nimi dłużej. Obserwuję też zachowanie dziewczyn i po ich twarzach nieraz widzę na co ich stać w danym momencie. Dla mnie to jest bardziej komfort, że mam w kim wybierać niż jakiś ból głowy. O wiele gorsza jest taka sytuacja, kiedy ma się drużynę ograniczoną tylko do siedmiu zawodników czy zawodniczek i jest się w nerwach co się wydarzy jak ktoś z tej siódemki jeszcze dozna kontuzji czy zachoruje. Ja mam w drużynie kilka opcji wyboru, które zależą zarówno od formy, jak też trochę od strategii czy taktyki gry. Dla mnie różne możliwości wyboru to najlepszy problem, z jakim może mieć do czynienia trener drużyny.
Powrót do listy