Stam chciałaby zagrać jeszcze raz z Enionem
We wtorek dwanaście zespołów rozpocznie walkę o awans do drugiej rundy play off Ligi Mistrzyń. Jednymi z pierwszych, które zainaugurują zmagania będą zawodniczki: Uniwersytetu Biełgorod oraz VakifGunesTTelekomu Stambuł. Przed tym spotkaniem porozmawialiśmy z siatkarką tureckiej ekipy Holenderką - Debby Stam.
PlusLiga Kobiet: W pierwszej rundzie play off twój zespół zmierzy się z Uniwersytetem Biełgorod. Niedawno, bo jeszcze w zeszłym sezonie reprezentowałaś barwy rosyjskiej drużyny, dlaczego zdecydowałaś się stamtąd odejść?
Debby Stam: W Biełgorodzie spędziłam świetny okres. Uważam, że decyzja, aby po występach w lidze holenderskiej przenieść się do Rosji była niezwykle trafna, bo tam wraz z koleżankami zdobyłyśmy Puchar Rosji. Jednak proszę mi wierzyć, że życie w tym kraju nie należy do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych - a już szczególnie dla sportowca. Czasem w przeciągu dwóch tygodni kilka razy zmieniałyśmy strefy czasowe. Do tego dochodziły jeszcze dalekie podróże, a my niestety często jeździłyśmy pociągiem. Po tych wszystkich przeżyciach, które miałam stwierdziłam, że już dość. Wydaje mi się, że nie byłabym wstanie tak się męczyć przez kolejny sezon. Dodatkowo Biełgorod miasto, w którym, żyłam również nie miał nic do zaoferowania poza siatkówką.
- Jak to się stało, że wylądowała pani w Turcji?
- To przede wszystkim zasługa tureckich działaczy. Włodarze klubu ze Stambułu od samego początku negocjacji dali mi odczuć, że są bardzo zainteresowani, tym abym dołączyła do ich zespołu, a to dało mi pewność, że będę miała olbrzymi komfort pracy. Kolejnym czynnikiem, dzięki któremu wybrałam VakifGunesTTelekom była osoba trenera. Po roku w Rosji bardzo chciałam pracować z dobrym szkoleniowcem i to na szczęście się udało. Teraz w tym zespole czuje się jak w domu. Władze bardzo o nas dbają, dlatego nie mogę praktycznie na nic narzekać.
- Dzięki temu, że grałaś w Uniwersytecie Biełgorod, teraz przed tym dwumeczem powinnaś być kopalnią wiedzy dla trenera. Co jest teraz najsilniejszą bronią drużyny rosyjskiej?
- Oczywiście, sporo wiem o moich byłych koleżankach z zespołu i wydaje mi się, że z pewnością możemy to wykorzystać. Jednak muszę przyznać, że wiele się zmieniło w tej drużynie w porównaniu z zeszłym sezonem. W tym sezonie doszło do tej ekipy kilka kluczowych dziewczyn. Jednak ich charakterystyka gry jest wciąż podobna, bo tak jak prawie wszystkie rosyjskie ekipy mają dobry blok. Występują tam też bardzo wysokie dziewczyny, które są do tego niezwykle silne.
- Na pewno dołożycie wszelkich starań, aby przejść do kolejnej rundy, a tam będzie na was czekał albo Asystel Novara, albo MKS Dąbrowa Górnicza. Polki znacie doskonale, bo grałyście z nimi już dwukrotnie w grupie, czy chciałybyście ponownie wrócić do Polski?
- Pewnie, że chciałybyśmy wrócić (śmiech). Jak na razie z to Polską wiążą się moje niemal same najprzyjemniejsze wspomnienia. Kilka miesięcy temu w Łodzi odebrałam srebrny medal mistrzostw Europy. Po tym czempionacie Polska jest dla mnie jednym z najbardziej ulubionych krajów.
- Skoro tak bardzo cenisz Polskę to może kiedyś zgodzisz się zagrać w PlusLidze Kobiet? Co musiałoby się stać, albo ewentualnie zmienić, abyś wybrała ofertę z Polski?
- Właściwie to nic nie musiałoby się zmienić. Wydaje mi się, że polskie kluby są wysoce profesjonalne, a do tego liga jest bardzo wyrównana. Po prostu musiałabym dostać ciekawą ofertę z polskiego zespołu, a wtedy na pewno się zastanowię. Dlaczego miałabym nie spróbować?
Powrót do listy