Stal - MKS 0:3
Spotkanie w Mielcu był jednostronnym widowiskiem. Zespół MKS-u Dąbrowa Górnicza potrzebował niespełna 70 minut by pokonać Stal 3:0 (25:16, 25:21, 25:11). MVP spotkania wybrano środkową MKS-u, Katarzynę Wysocką.
Poniedziałkowy mecz miał być dla trenera mielczanek Wiesława Popika okazją do pokazania działaczom z Dąbrowy Górniczej, że popełnili błąd rezygnując z jego usług, po zajęciu z MKS-em piątego miejsca w lidze w poprzednim sezonie. Dla ówczesnego beniaminka był to ogromny sukces, ale szkoleniowiec stracił pracę na rzecz Waldemara Kawki. Na trenerską ławkę powrócił pod koniec roku, z tym że do Mielca. Z rewanżu na byłym pracodawy Popikowi jednak nic nie wyszło, bowiem jego podopieczne zagrał fatalnie.
- Zupełnie nam ten mecz nie wyszedł. Byłyśmy naprawdę dobrze przygotowane. Nie mamy żadnych problemów zdrowotnych, ale na boisku nic nam się nie kleiło. Rywalki zagrały bardzo dobrze taktycznie i bezlitośnie wykorzystywały nasze błędy - mówi Iwona Niedźwiecka. Na nic zdała się znajomość siatkarek z Dąbrowy przez trenera Popika skoro jego podopieczne spisywały się tak słabo.
- Kluczem do zwycięstwa będzie zagrywka, żeby Magdalena Śliwa nie miała zbyt łatwo - mówił przed meczem trener Stali, ale ten klucz był po stronie rywalek, a wspomniana Śliwa, która przez lata dowodziła reprezentacją Polski prowadziłą grę swoich koleżanek tak, że mielczanki długimi momentami wydawały się zupełnie zagubione. Zagrywka siatkarek Stali praktycznie nie stanowiła żadnego zagrożenia dla rywalek, a przyjęcie było najsłabszym elementem. Miejscowe jedynie w II secie stawiły nieco oporu rywalkom, ale nie na tyle, żeby go wygrać.
- Wydaje mi się, że to nasza wina, bo trochę odpuściłyśmy w zagrywce i pozwoliłyśmy rywalkom się trochę rozegrać, ale w decydującym momencie opanowałyśmy - mówi wybrana MVP meczu Katarzyna Wysocka.
Eksmielczanka wspólnie z inną była siatkarką Stali Małgorzatą Lis były nie do zatrzymania (zdobyły łącznie 20 pkt). - Lubię grać w halach zespołów, które kiedyś reprezentowałam. To jest taki dodatkowy pazur dla mnie, żeby udowodnić im przypomnieć swoją osobę miejscowym. To są w jakiś sposób takie porachunki, a dziś było parę osób którym chciałam pokazać, że potrafię grać - stwierdziła Wysocka. Kto wie jak potoczyły by się może losy meczu gdyby miejscowe w II secie przy stanie 20:20 (zniwelowały straty z 17:20) nie popełniły kilku błędów w ataku. Tak na dobrą sprawę ta wyrównana partia była zasługą Doroty Ściurki jedynej zawodniczki Stali grającej przez całe spotkanie na dobrym poziomie praktycznie w każdym elemencie. W siatkówce jednak jedno nawet najlepiej spisujące się ogniwo gdy nie ma wsparcia w pozostałych nie jest w stanie wygrać meczu. Tak było z mielecką ekipą, która po raz kolejny udowodniła że telewizyjne kamery Polsatu Sport je paraliżują w tym sezonie (Stal wygrała tylko jeden telewizyjny mecz).