Stal - BKS Aluprof 0:3
Niespodzianki w Mielcu nie było. Zespół Aluprofu Bielsko-Biała pokonał miejscową Stal 3-0 (25:21, 25:22, 25:11). MVP meczu wybrana została Anna Barańska.
Po zwycięstwie Stali w I kolejce w Kaliszu apetyty w Mielcu znacznie wzrosły. Kibice jak zawsze dopisali i szczelnie wypełnili halę MOSiR-u oczekując na udaną inaugurację, mimo że rywalem był jeden z głównych kandydatów do złotego medalu.
Początek meczu w wykonaniu mielczanek jednak mocno rozczarował. Siatkarki Stali miały duże problemy z dokładnym przyjęciem (w I secie 35 procen skuteczności w tym elemencie), przez co bardzo czytelnie kierowała grą zespołu Karolina Olczyk. Bielszczanki z dużą łatwością zdobywały punkty budując przewagę. W pewnym momencie wynosiła ona już dziesięć punktów (6:16). Trener Stali, Roman Murdza zdecydował się na podwójną zmianę i na boisku pojawiła się atakująca Katarzyna Zaroślińska i rozgrywająca Justyna Ordak. Te roszady spowodowały, że miejscowy zespół zaczął spisywać się znacznie lepiej i powoli niwelować straty. Tym razem to przyjęcie po stronie zespołu gości zaczęło szwankować. Mielczanki odważniej już zachowywały się w grze na siatce. Ostra zagrywka Ordak wsparta skutecznymi atakami Doroty Ściurki oraz błędami przyjezdnych pozwoliła zniwelować przewagę Aluprofu do zaledwie dwóch punktów (20:22). Jednak ostatnie słowo w tej części meczu należało do zespołu trenera Igora Prielożnego. - Mielczanki maja spory potencjał i szczególnie tutaj na własnym specyficznej hali będą dla każdego bardzo groźnym rywalem, ale w tej końcówce nie dałyśmy im wyrwać zwycięstwa - mówiła wybrana najlepszą zawodniczką meczu, Anna Barańska.
Drugi set mielczanki rozpoczęły od prowadzenia 4:1 potwierdzając, że ich dobra gra w końcówce inauguracyjnej partii nie była dziełem przypadku. Taki stan rzeczy nie trwał zbyt długo bowiem na pierwszą przerwę techniczną już bielszczanki schodziły prowadząc 8:7 i do końca seta trwała już zacięta walka i żadnej ze stron nie udało się odskoczyć na znaczącą przewagę. - Za dużo nerwowości było w naszej grze i popełniałyśmy sporo błędów. Rywalki też dosyć mocno się postawiły i łatwo już nam punktów nie oddawały - opisuje Barańska, która w końcówce wespół z Heleną Horką przypieczętowały wygraną w drugim secie. Partia nr. 3 była natomiast już formalnością. Od samego początku grając na dużym luzie i z uśmiecham na twarzy bielszczanki dyktowały warunki gry. Zaraz na początku partii przyjezdne za sprawą skutecznych bloków i asowych zagrywek Eleonory Dziękiewicz wyszły na prowadzenie 10:2 i w dalszej części seta tylko powiększały przewagę. Przy stanie 3:13 trener Roman Murdza wziął czas i apelował do swoich zawodniczek. - Nie kompromitujmy się, grajmy - ale te słowa nie były w stanie pobudzić do gry zespołu, który bardzo szybko stracił wiarę, że można jeszcze coś zwojować. - Zaczęłyśmy mecz za bardzo spięte, później było