Siatkarki z Podlasia mają „mocne” głowy
Mimo że raz po raz zespołowi Wiesława przyplątuje się jakaś kontuzja i zdaje się być skazany na pożarcie, mentalnie białostocka ekipa przystępuje do fazy play off silna jak nigdy.
Pronar Zeto Astwa AZS po raz drugi zagra o miejsca 1-8. Rok temu, drużyna pod wodzą Dariusza Luksa, zajęła ostatecznie 7. pozycję. Silniejsza personalnie, potrafiąca zagrać błyskotliwie, w ostatniej fazie ligi raczej rozczarowała. Teraz, choć nikt nie liczy na cuda, bo kwalifikacja do „ósemki” to spełnienie marzeń, możemy być pewni, że zespołowi na pewno nie zabraknie charakteru.
Przede wszystkim, jak już wspomnieliśmy, nikt nie wymaga niczego więcej niż zostało już zrobione. Po rozpadzie poprzedniej drużyny, kilkumiesięcznych kłopotach z kontuzjami i zmianie trenera „pięć minut” przed sezonem, nawet 8. miejsce wydawało się nieosiągalne. Teraz cała presja totalnie spadła.
W dodatku drużyna straciła praktycznie jedyną nominalną atakującą, najlepszą z białostockich siatkarek ostatnich tygodni fazy zasadniczej, Małgorzatę Cieślę. Kontuzja wyłączyła też z gry Katarzynę Kalinowską, a Marta Wójcik dopiero wróciła do zespołu. Drużyna została bez atakującej i z dwiema ledwo wyleczonymi środkowymi, bo nie licząc Wójcik, podstawowa zawodniczka ekipy – Katarzyna Wysocka, ma problemy z kolanem. Na tej pozycji w pełni zdrowa jest tylko Natalia Ziemcowa. Czego więc wymagać od tak przetrzebionego zespołu, który już wcześniej był skazany na pożarcie? W takich sytuacjach mówi się „niech rywale się martwią, bo oni muszą wygrać”.
Druga, absolutnie podstawowa różnica w porównaniu do poprzedniego roku, to komfort pracy, jaką ma obecnie sztab szkoleniowy i same siatkarki. 11 miesięcy temu klub zalegał z płatnościami – do dziś zmaga się z zadłużeniem wobec zawodniczek, które odeszły po sezonie. Natomiast bieżące wynagrodzenia, jak zapewnia klub, są płacone terminowo. Siatkarki skupiają się tylko na pracy, a nie na tym, czy warto pocić się i narażać na kontuzje za obietnice, czytaj - za darmo.
Jeszcze pewniej czuje się trener Wiesław Czaja. Dziennikarze zdębieli, gdy na specjalnej konferencji prasowej prezes klubu oświadczył, że „trener zostaje w klubie do 2014 roku”. Czaja zasłużył na przedłużenie kontraktu, bo szybko zbudował bardzo solidny team, ale 4,5-letnia umowa to jednak ewenement i oznaka wielkiego zaufania. Szkoleniowiec ma pewność, że może myśleć o kilku sezonach naprzód. Wie, że jego rodzina będzie teraz długo mieszkać w jednym miejscu. Może poczuć się jak w domu i snuć plany – prawdopodobnie w sezonie 2011/12 Białystok postawi sobie za cel walkę o medale Mistrzostw Polski.
A, jeśli cofniemy się o rok – Dariusz Luks w momencie przystępowania do fazy play off wiedział, że żegna się z klubem. To samo czuło kilka kluczowych dla drużyny siatkarek. Dodajmy do tego kilkumiesięczne wtedy zaległości płacowe. Empatia podpowiada, że ciężko w tej sytuacji wysilać się bardziej niż tego wymaga przyzwoitość.
Jest jeszcze jedna rzecz, właściwie jeden moment, jaki warto wspomnieć. To mecz Ponaru Zeto Astwa AZS z PTPS-em Piła, kończący sezon zasadniczy. Ostatnia kolejka miała być dla białostoczanek puszką Pandory. Wyjątkowo niekorzystny układ wyników całej PlusLigi sprawił, że wydawała się już otwierać. Akademiczki musiały wygrać w Pile za trzy punkty, tym bardziej, że na parkiet w ostatniej kolejce wychodziły jako pierwsze, nie znając pozostałych rezultatów. W pierwszym secie bardzo poważnej kontuzji doznała Cieśla. Akademiczki wydawały się przerażone i po chwili PTPS prowadził 1:0. Ekipa Czai, w tej dramatycznej sytuacji, musiała wygrać trzy kolejne partie. I zrobiła to – pomijając już nieporadność gospodyń – w sposób imponujący, grając bez nominalnej atakującej.
To był przełom, nie tylko w kwestii awansu do play off. Ten mecz zaszczepił drużynie solidny zastrzyk wiary w siebie. Pozwolił wyzbyć się wątpliwości dotyczących własnej wartości. Rok temu to samo przeszła rewelacyjna później Gedania Żukowo. W sparingach widać, że mimo poważnego osłabienia, z białostoczankami trzeba się liczyć. Nad formą ostro pracowały przez tydzień na obozie w Szczyrku i w Dąbrowie Górniczej (początkowo miały od razu po nim rozegrać mecze z MKS-em, ale wobec zmiany terminów wróciły jeszcze do Białegostoku). Siatkarsko, na ile mogą, są gotowe, a „w głowach” swoich spotkań nie przegrają. Kto je zlekceważy, może się na tym "przejechać".
Wyniki sparingów Pronaru Zeto Astwa AZS przed fazą play off:
Białystok: Atlant Baranowicze (mistrz Białorusi) 4:1 (25:7, 25:21, 25:21, 25:20, 16:18)
i 4:0 (25:12, 25:18, 25:19, 25:18)
Bielsko-Biała: Aluprof Bielsko-Biała 2:2 (25:21, 24:26, 25:19, 16:25)
Mysłowice: MOSiR Mysłowice 4:0 (25:22, 25:20, 25:18, 15:9)
Skład Pronaru Zeto Astwa AZS (we wszystkich czterech spotkaniach identyczny): Godos, Starzyk, Ziemcowa, Szeszko, Gierak, Wysocka, Saad (libero) oraz Właszczuk, Bonczewa, Gajewska.